King's Bounty: Wojownicza księżniczka - już graliśmy! - Strona 3
Fantastyczna kraina Darion znów przeżywa najazd istot z piekła rodem. Do walki z demonami staje księżniczka Amelia, która z małej dziewczynki wyrosła na mężną spadkobierczynię królewskiego tronu. Mieliśmy już okazję przetestować tę grę.
Przeczytaj recenzję King's Bounty: Wojownicza księżniczka - recenzja gry
W Wojowniczej księżniczce smok pełni taką samą rolę jak demony w pierwszej części gry, pomagając graczowi w rywalizacji z przeciwnikami. Z usług sympatycznego stworka można korzystać raz na turę, o ile posiadamy odpowiednią liczbą punktów Szału do wykonania danego ataku. W sumie smok dysponuje dziewięcioma różnymi mocami, wśród których znajdziemy zaklęcia ofensywne i defensywne. W pierwszej fazie rozgrywki dostępne są, co prawda, dwa czary, ale z czasem można dorobić się kolejnych – nowe opcje pojawiają się za każdym razem, gdy stworek zwiększa poziom doświadczenia. Oczywiście gra umożliwia też rozwijanie poznanych wcześniej mocy. Ulepszenia sprawiają, że zaklęcia stają się znacznie potężniejsze, ale wraz z siłą rośnie też ich koszt wyrażany punktami Szału.
Zabieg polegający na wprowadzeniu do gry smoka zamiast uwięzionych w Szkatułce demonów okazał się trafiony. Na pierwszy rzut oka nie widać, co prawda, wielkiej różnicy pomiędzy tymi rozwiązaniami, ale już po kilkunastu bitwach szybko można dojść do wniosku, że nowy stworek sprawuje się w walce znacznie lepiej. Bez wątpienia największą zaletą smoka jest jego dyspozycyjność. W poprzedniej grze demony musiały długo odpoczywać, zanim można było ponownie skorzystać z ich usług. W Wojowniczej księżniczce nasz kompan jest gotowy do działania w każdej turze, a to samo zaklęcie można rzucać wielokrotnie w czasie całej bitwy.

Kolejną nowością w Wojowniczej księżniczce jest ulepszony system transportu pomiędzy poszczególnymi krainami. W pierwowzorze mogliśmy przechodzić z jednego terenu na drugi za pomocą specjalnych portali (umieszczonych zarówno na lądzie, jak i na morzu), ale tylko w obrębie jednego kontynentu. Żeby dostać się na kolejną wyspę, trzeba było odszukać odpowiedniego przewoźnika lub znaleźć alternatywę w postaci podziemnego tunelu. W nowej grze problem ten znika całkowicie, gdyż pomiędzy kontynentami możemy poruszać się na pokładzie zwykłego statku. Po wypłynięciu w morze, nad minimapą pojawia się specjalna ikona, która umożliwia podróż do wybranego świata. Warunek jest jeden – trzeba wcześniej odkryć jego położenie, odnajdując odpowiedni fragment mapy.
Ułatwienie w transporcie ma zapewne związek z wprowadzeniem pegaza, którego księżniczka otrzymuje do dyspozycji w późniejszej fazie gry. Wydaje się logiczne, że latający wierzchowiec pozwoli podróżować naszej bohaterce pomiędzy wyspami na podobnej zasadzie co zwykłe statki. To jednak tylko moje przypuszczenia. W trakcie testów rozszerzenia nie udało mi się zdobyć pegaza, więc nie byłem w stanie tego sprawdzić.
Oprócz opisanych wyżej innowacji Wojownicza księżniczka zawiera też masę innych niespodzianek w postaci nowych map, przedmiotów, jednostek, zaklęć i zadań. Tych ostatnich jest blisko dziewięćdziesiąt, czyli praktycznie tyle samo co w pierwszej części gry. To znakomity wynik, zwłaszcza, że obszar, po którym możemy poruszać się w dodatku, wydaje się być mniejszy niż w pierwowzorze. Być może dzięki zaimplementowaniu tak dużej liczby questów autorom udało się wyeliminować jedną z największych wad Legendy, czyli nudę w końcowej fazie rozgrywki, gdzie poza ciągłymi walkami, nie było nic innego do roboty. O tym jednak przekonamy się dopiero po ukończeniu pełnej wersji gry.