King's Bounty: Wojownicza księżniczka - już graliśmy! - Strona 2
Fantastyczna kraina Darion znów przeżywa najazd istot z piekła rodem. Do walki z demonami staje księżniczka Amelia, która z małej dziewczynki wyrosła na mężną spadkobierczynię królewskiego tronu. Mieliśmy już okazję przetestować tę grę.
Przeczytaj recenzję King's Bounty: Wojownicza księżniczka - recenzja gry
W pierwszej odsłonie cyklu King’s Bounty mogliśmy rozpocząć przygodę trzema postaciami: wojownikiem, paladynem lub magiem. Wybór był istotny, gdyż śmiałkowie znacznie różnili się między sobą i w dużym stopniu wpływali na późniejszy charakter rozgrywki. W Wojowniczej księżniczce bohaterka jest, co prawda, jedna, ale autorzy nie zlikwidowali podziału na wspomniane wyżej klasy. Jeśli więc zdecydujemy się zostać rycerzem, w rozwoju postaci najważniejsze staną się umiejętności oparte na runach siły, u paladyna będą to zdolności z drzewka mocy, a w przypadku czarodzieja – magii.
Sam rozwój Amelii nie uległ żadnym poważniejszym zmianom. Księżniczka zyskuje doświadczenie poprzez wykonywanie zadań głównych i pobocznych a także wygrywając starcia z potworami. Po przekroczeniu określonego z góry progu bohaterka awansuje na kolejny poziom i zdobywa niewielką liczbę kamieni runicznych, których rodzaj uzależniony jest od wybranej na początku klasy. Runy można rozdysponować pomiędzy drugorzędne umiejętności, wzmacniając tym samym siłę bojową postaci. Wybór jest tu w pełni dowolny i nic nie stoi na przeszkodzie, aby np. wojowniczka zaczęła szkolić się w magii, o ile oczywiście będzie posiadać niezbędne do tego celu kamienie.

Oprócz zdolności drugorzędnych bohaterka rozwija również podstawowe współczynniki, czyli atak, obronę i dowodzenie. Ostatnia z wymienionych cech ma z punktu widzenia rozgrywki największe znaczenie, gdyż określa, ile stworów danego typu może dołączyć do Amelii. Oczywiście, im jest ich więcej, tym lepiej. W trakcie wędrówki możemy też spróbować znaleźć towarzysza, zastępującego znaną z pierwowzoru żonę. Partner jest źródłem nie tylko cennych bonusów, ale zapewnia również dodatkowe sloty na artefakty, dlatego takim towarzystwem trudno wzgardzić w obliczu coraz bardziej wymagających walk.
Powyższy opis wskazuje jasno, że rdzeń rozgrywki pozostał praktycznie nienaruszony, a różnice są subtelne i zauważą je wyłącznie Ci gracze, którzy poświęcili mnóstwo czasu pierwszej odsłonie cyklu. Podobnie przedstawia się kwestia eksploracji terenu, gdzie nadal najważniejsza jest wolność. W Wojowniczej księżniczce możemy wybierać przeciwników, z którymi chcemy walczyć, gra nie zmusza do wykonywania zadań w ustalonej kolejności, mamy też wolną rękę w budowaniu armii. Schemat ten doskonale sprawdził się w pierwowzorze, dlatego gracze lubiący King’s Bounty za swobodną eksplorację otwartego świata, szybko pokochają też to rozszerzenie.
Wspomniałem wyżej, że podstawowe prawidła rządzące rozgrywką nie zostały w żaden sposób zmodyfikowane, ale nie oznacza to, że Wojownicza księżniczka pozbawiona jest jakichkolwiek niespodzianek. Pierwszą poważną zmianą w stosunku do Legendy jest brak Szkatułki Szału z uwięzionymi demonami, które w pierwowzorze służyły nieocenioną pomocą podczas bitew. Absencja tego artefaktu jest jak najbardziej zrozumiała, wszak według fabułyów potężny przedmiot na stałe „przywiązał się” do Billa Gilberta, ale niemożność użycia Szkatułki znacznie zmniejsza szanse księżniczki w walce z zamieszkującymi Endorię stworami, dlatego autorzy musieli pokusić się o odpowiednio mocny ekwiwalent. I znaleźli go. Artefakt został zastąpiony przez niewielkiego, ale za to bardzo groźnego smoka, którego bierzemy pod opiekę na początku zmagań, tuż po zaliczeniu obowiązkowego tutorialu.