Test Drive Unlimited - przedpremierowy test - Strona 3
Powiedzmy, że mamy ogromną tropikalną wyspę. Wyobraźcie teraz sobie możliwość dowolnego przemieszczania się po niej. Bez niepotrzebnych ścian i bez konieczności pozostawania na wyznaczonych odcinkach drogi.
Przeczytaj recenzję Test Drive Unlimited - recenzja gry
Gdyby zabawa ograniczała się do samych przejażdżek, gra z pewnością mogłaby się po jakimś czasie znudzić. Na szczęście producent nie zapomniał o sympatykach klasycznego ścigania się i przygotował cztery podstawowe typy zawodów. Mamy tu oczywiście wyścigi, w których należy pokonać określoną liczbę okrążeń oraz pojedynki z czasem, w trakcie rozgrywania których nie musimy martwić się o inne pojazdy. Dwa pozostałe typy zawodów związane są z osiąganiem wyższych prędkości, przy czym zabawę z fotoradarami widzieliśmy już w ostatnich grach z serii NFS. Mnie osobiście bicie rekordów szybkości niespecjalnie bawiło. Wolałem pozostać przy bardziej tradycyjnych metodach zdobywania trofeów. Niektóre zawody można rozgrywać także w multiplayerze. Co ciekawe, nie trzeba wtedy wychodzić z gry, a jedynie udać się do innych punktów na mapie, najlepiej takich, przy których znajdują się już inni zawodnicy. Ponadto pozostałych graczy można zaczepiać, zachęcając ich do pojedynku jeden na jednego. Można tu także określić stawkę, o którą będziemy się ścigać, a także zaplanować trasę przejazdu. Mógłbym też wspomnieć o paru innych opcjach, jak chociażby wyzwaniach tworzonych przez samych graczy, ale myślę, że lepiej będzie skupić się na ważniejszych kwestiach.

Producent przygotował także kilka mniej standardowych wyścigów. Część z nich znika z mapy po wypełnieniu postawionych zadań. Mnie osobiście najbardziej spodobały się wyzwania, w których należało dostarczyć otrzymany wóz we wskazane miejsce. Nie ma tu żadnych limitów czasowych. Za każdą stłuczkę jesteśmy jednak karani odjęciem dolarów z końcowej sumy. Ponadto, jeśli nie popełnimy żadnych błędów, to możemy liczyć na ładną premię. To świetny test na cierpliwość, tym bardziej że wyzwania te niejednokrotnie trwają po kilkadziesiąt minut i to przy założeniu, że poruszamy się z prędkością 150-200 km/h. Z pozostałych bonusowych zadań warto też wspomnieć o podwożeniu modelek lub autostopowiczów. Założenia są tu jednak dość idiotyczne. Podwożona osoba nie tylko pragnie dotrzeć w określone miejsce na czas, ale i nie toleruje większej liczby stłuczek. Co to w końcu jest? Darmowa taryfa? Nienajlepiej wyważono też poziom trudności niektórych wyścigów. Miejmy nadzieję, że w pełnej wersji zostanie to poprawione, albowiem na chwilę obecną wykorzystując pewne „luki” w przeciągu 10-15 minut można zarobić wystarczającą ilość gotówki, żeby zakupić sobie jeden z szybszych pojazdów. Z drugiej strony, niektóre zawody są bardzo trudne (lub trwają po 20-30 minut), a nagrody – marne. Postępy w zabawie możemy obserwować na kilka różnych sposobów. Zaczynamy jako niedoświadczony rookie, z czasem jednak awansując na wyższy stopień. Jednocześnie gra odblokowuje nowe wyścigi, a także informuje nas o dotychczasowych osiągnięciach, na przykład o przejechaniu 200 wirtualnych mil, czy zakupieniu 10 pojazdów. To drobnostki, które jednak cieszą i dają motywację do dalszej gry.