Graliśmy w Assassin's Creed Odyssey – pełnoprawne RPG? - Strona 2
Najnowszy Assassin's Creed kontynuuje odyseję rozpoczętą przed rokiem i dalej transformuje popularną serię w pełnoprawną grę RPG. Wiemy, bo Ubisoft pokazał nam swoją grę na targach E3.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin's Creed Odyssey – zamach na tron Wiedźmina 3
Kiedy wrogów kupa...
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie w Odyssey również stoczymy sporo walk. Raz jeszcze weźmiemy udział w potyczkach z użyciem różnych typów oręża, takich jak włócznia, miecze (również dwa!) czy broń obuchowa. Będziemy też korzystać z łuku, ale wygląda na to, że skończy się podział na konkretne jego rodzaje – zamiast tego do naszej dyspozycji oddanych zostanie kilka odmiennych typów strzał, między którymi będzie można przełączać się w trakcie starcia. Taka decyzja niespecjalnie mnie dziwi, bo nie wszystkie odmiany łuków w Origins były równie użyteczne. Pozbyto się więc zbędnego balastu i wprowadzono system, który powinien uprzyjemnić walkę dystansową.
30 GODZIN DIALOGÓW
Podczas krótkiej prezentacji przed rozpoczęciem rozgrywki jeden z deweloperów opowiadał o zaimplementowanym systemie dialogów i podkreślił, że teraz zamiast 2 godzin wypowiedzi będących elementem cut-scenek w całej grze możemy liczyć na około 30 godzin takiej zawartości – wszystko dzięki opcjonalnym oraz alternatywnym kwestiom dialogowym, które będziemy mogli wybierać.
Wspomniana przeze mnie wcześniej włócznia Leonidasa zastąpiła ukryte ostrze, z którego dopiero 400 lat później skorzysta Bayek. Wydaje mi się, że to dobry moment, by uściślić, że „włócznia Leonidasa” to szumna nazwa odłamanego grotu tejże broni, dzięki któremu całość jest bardzo poręczna i łatwa do ukrycia, a przez to – używana do zadawania skrytobójczych ciosów.
Deweloperzy zapytani o potencjalną rolę ukrytego ostrza w Odyssey nabrali wody w usta, ale jestem przekonany o jakiejś formie jego obecności: akcja gry dzieje się w 431 roku p.n.e., a zgodnie z tym, co od dawna wiemy, w 465 roku p.n.e. Dariusz dokonał pierwszego w historii zabójstwa za pomocą tego oręża. Warto pamiętać, że to ten egzemplarz owej starożytnej broni trafi 400 lat później w ręce Kleopatry, następnie Ayi, a ostatecznie Bayeka. Zakładam, że Odyssey w jakiś sposób odniesie się do losów Leonidasa, który poległ, broniąc Termopil przed Kserksesem, zabitym kilkanaście lat później przez Dariusza... no a skoro gramy wnukami Leonidasa, to przepuszczenie takiej okazji wydaje się niemożliwe.
Nowe ataki
Pojawiła się zupełnie nowa mechanika wynikająca z istoty artefaktu, jakim włada nasz awatar. Do naszej dyspozycji zostaną oddane specjalne umiejętności, które będziemy odblokowywać wraz z rozwojem postaci, takie jak atak pozwalający na kompletne wytrącenie tarczy przeciwnikowi, odnowienie kilkudziesięciu procent życia albo kopnięcie w stylu „This is Sparta!”, które widzieliście już na zajawce opublikowanej przed E3. Osobne koło umiejętności otrzymał także łuk, dzięki czemu będziemy korzystać w sumie z 8 dostępnych skilli, które dostosujemy do preferowanego stylu rozgrywki.
Na ten moment opcja wytrącenia przeciwnikowi tarczy wydawała się mocno przesadzona – mogłem tego dokonać w przypadku każdego oponenta, łącznie z minibossem, który po pozbawieniu go tarczy stał się znacznie łatwiejszym celem. Z jednej strony można zrzucić to na karb dema przygotowanego na E3 (trzeba przecież pomagać mniej wprawnym graczom), ale z drugiej istnieje tu spore ryzyko kompletnego zniszczenia balansu rozgrywki przez nazbyt mocne umiejętności. W udostępnionym na targach fragmencie Odyssey walka nie stanowiła dla mnie żadnego wyzwania, a jedyna śmierć, jaką zaliczyłem w trakcie rozgrywki, wynikała wyłącznie z mojej głupoty.
Oprócz tego możecie spodziewać się powrotu wielu erpegowych elementów, które przyniosła poprzednia część cyklu – ekwipunku ze zmiennymi statystykami wpływającymi na siłę naszego awatara, awansowania na kolejne poziomy doświadczenia, a co za tym idzie – rozwoju umiejętności w kategoriach wojownika, zabójcy oraz łowcy. Wszystkie te mechaniki w zestawieniu z kolejnymi nowinkami powodują, że Assassin’s Creed staje się jeszcze bardziej erpegowe niż dotychczas, co powinno przypaść do gustu fanom kierunku, jaki rok temu obrała seria. Jeśli jednak zawiodły Was przygody Bayeka, to nie spodziewajcie się, że tegoroczna odsłona cyklu zmieni Wasze podejście do tej marki. No chyba że pokochaliście w 2013 roku Black Flag...