„Fascynują mnie mechy, polska wieś i ułani” – rozmawiamy z Jakubem Różalskim, twórcą uniwersum 1920+ - Strona 3
Jakub Różalski bierze aktywny udział w powstawaniu gry strategicznej, która osadzona zostanie w wymyślonym przez niego uniwersum. A to uniwersum prezentuje się bardzo ciekawie, bowiem w grze zobaczymy mechy na tle obrazków rodem z polskich wsi.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Iron Harvest – RTS, który niczym cię nie zaskoczy
Czy poza obrazami i planszówką uniwersum to jeszcze gdzieś istnieje? A może planujesz, że w oparciu o nie powstaną np. książki, inne gry, podręczniki RPG czy system bitewny?
Przede wszystkim istnieje w mojej głowie i w moich notatkach. Oczywiście jako wielki fan gier bitewnych i modelarstwa chciałbym, żeby powstała gra RPG umiejscowiona w świecie 1920+; system bitewny również byłby spełnieniem marzeń. Obecnie pracuję nad kilkoma projektami osadzonymi w uniwersum 1920+, z których największym i chyba najbardziej interesującym jest gra komputerowa. Mam wiele propozycji, mniej i bardziej poważnych, również z Hollywood, jestem w kontakcie z kilkoma reżyserami i producentami, zobaczymy, jak to się wszystko ułoży.
Skąd czerpałeś inspiracje wizualne do wykreowania tego uniwersum – klimat na niektórych Twoich obrazach kojarzy się z Wiedźminem. Interesujesz się fantasy?
Inspiracje do tworzenia 1920+ czerpałem głównie z historii i z polskich krajobrazów. Co do fantastyki to oczywiście interesuję się nią od dziecka. Wiedźmina uwielbiam, mam nawet mały cykl fanowskich ilustracji w świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego (nazwałem go „Just another day at work”). Obrazy te nie mają jednak nic wspólnego z uniwersum 1920+. W moim malarstwie często powtarza się motyw wsi, zimy, dzikiej przyrody, szarości... nie jest to niczym konkretnym inspirowane, po prostu lubię tak malować. Jedni preferują portrety, inni architekturę czy martwą naturę, a ja uwielbiam zimę i wiejskie krajobrazy.
Planszówkowe perypetie
Scythe to rozbudowana planszowa gra strategiczna, stworzona przez amerykańską firmę Stonemaier Games. Tytuł odniósł niebywały sukces na Kickstarterze, zbierając 1,8 mln dolarów i stając się jednym z najpopularniejszych projektów w swojej kategorii w historii tej platformy crowdfundingowej. O pomyślnym wyniku akcji zadecydowała efektowna oprawa graficzna i ciekawe uniwersum, stworzone przez naszego rozmówcę.
Zanim przejdziemy do Twojej gry komputerowej, opowiedz, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z planszówką Scythe?
Dwa lata temu portal Kotaku opublikował moje prace. Odezwało się wtedy do mnie wiele firm i osób z propozycjami współpracy – w zasadzie dostałem oferty od większości poważnych firm z branży komputerowej i filmowej.
Najbardziej jednak zainteresowała mnie propozycja Jamey’ego Stegmaiera, założyciela amerykańskiej firmy Stonemaier Games, projektującej i wydającej gry planszowe. Jamey napisał, że jest zafascynowany moim pracami i światem, który stworzyłem, i że chciałby wspólnie ze mną stworzyć planszówkę osadzoną w tym uniwersum. To była trudna decyzja, musiałem bowiem odrzucić wiele innych ofert, ale bardzo chciałem rozwijać własne uniwersum i zacząć pracować dla siebie, a nie dla innych. Zaryzykowałem i to się opłaciło. Scythe odniosło ogromny sukces (zebraliśmy niemal 2 miliony dolarów na Kickstarterze) i dzięki temu mogę teraz skupić się na rozwijaniu mojego ukochanego świata i kolejnych projektach.
Oczywiście po sukcesie na Kickstarterze pojawiły się kolejne propozycje, w tym od rodzimych wydawców, ale są to głównie oferty zatrudnienia w charakterze ilustratora, a nie tworzenia gry na licencji mojego uniwersum 1920+. A to mnie nie interesuje.