Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 września 2015, 14:00

Graliśmy w Total War: Warhammer - krasnoludy pod kontrolą - Strona 4

Kiedy z powodu pięknych zwiastunów strategii Total War: Warhammer nie mogliśmy już usiedzieć w miejscu, Creative Assembly pozwoliło przetestować fragment swojej gry. Nadal mamy więcej pytań, niż otrzymaliśmy odpowiedzi, ale jest imponująco!

Tak więc mamy już mniej więcej obraz tego, jak będzie grało się po stronie Imperium, zielonoskórych i krasnoludów (po informacje na temat dwóch pierwszych ras odsyłam do naszego poprzedniego tekstu), natomiast czwartą grywalną frakcję – prowadzonych przez książęta wampirów z Sylvanii – nadal spowija aura tajemnicy. Obecnie wiemy jedynie, że podczas kierowania nią skupimy się na gromadzeniu armii ożywieńców, do czego potrzebne będą ciała poległych. Oryginalnie jedną ze specjalizacji tej rasy w Starym Świecie było snucie intryg, ale zapytani o to deweloperzy odpowiedzieli tylko ogólnikowo, że w mechanice rozgrywki nie zabraknie takiego elementu. No i pozostaje jeszcze Chaos – niestety, w tej kwestii twórcy zdecydowanie nabrali wody w usta. O demonicznych siłach wiadomo więc wciąż wyłącznie tyle, że pojawią się w jakiejś formie i będą odgrywać istotną rolę w rozgrywce.

Trzy Warhammery w jednym

Co zaskakujące, twórcy okazali się bardziej wylewni (niż na temat mapy strategicznej), gdy rozmowa zeszła na plany związane z tym, co wydarzy się po premierze gry Total War: Warhammer. I tutaj najciekawsze – omawiany tytuł będzie tylko pierwszą częścią trylogii strategii osadzonych w Starym Świecie. Każda kolejna produkcja ma stanowić samodzielny byt, z osobnymi frakcjami (przypuszczalnie również czterema) i innym zakątkiem uniwersum, w którym potoczy się rozgrywka. Warto będzie jednak posiadać więcej niż jedną pozycję z tej podserii, gdyż pojawi się możliwość połączenia poszczególnych części trylogii w całość. Jak wynika ze słów dewelopera, taki „składak” zaoferuje wówczas opcję grania na jednej, znacznie większej niż w pojedynczej grze mapie i z udziałem wszystkich grywalnych frakcji naraz. Brzmi ekscytująco, a jak wyjdzie w praniu, przekonamy się pewnie nie wcześniej niż w 2017 roku.

Ekscytacja może natomiast ulecieć na wieść, że oprócz poszczególnych części trylogii nie zabraknie także tradycyjnych dodatków DLC do każdej z nich, zawierających przede wszystkim następne strony konfliktu. Ponieważ jednak przygotowanie nowej frakcji w świecie Warhammera to trudniejsze i bardziej kosztowne przedsięwzięcie niż dorzucanie kolejnych nacji w historycznych Total Warach (co jest spowodowane różnorodnością istot zamieszkujących Stary Świat), rozszerzeń tych będzie z pewnością mniej niż do tej pory.

Oprócz tego Creative Assembly nie ukrywa, że trzyczęściowe Total War: Warhammer to raczej pojedynczy (potrójny?) „skok w bok” niż nowy, fantastyczny trend w serii. Producent już teraz był gotów zdradzić, że następna główna odsłona jego flagowej marki zostanie ponownie osadzona w realiach historycznych. Podobno autorzy mają już na oku konkretną epokę, w której przyjdzie nam toczyć kolejną „wojnę totalną”, ale oczywiście nie zdradzono, jaki to okres. Możemy jedynie czekać na zapowiedź... i liczyć, że wobec planu stworzenia trzech Warhammerów nastąpi to przed końcem bieżącej dekady...

Najlepszy cyfrowy Warhammer w dziejach?

Kiedy zabieram się za podsumowanie tego, co do tej pory pokazano i co pozwolono przetestować, wrodzony sceptycyzm usiłuje walczyć u mnie o lepsze z euforią. Z jednej strony mamy świetne bitwy – zarówno pod względem wizualnym, jak i mechanicznym – i bardzo doświadczonego dewelopera, który tworzy strategie tego typu od kilkunastu lat i jeszcze ani razu nie zaliczył większej wpadki. Z drugiej tak naprawdę wciąż wiemy bardzo niewiele, a ów doświadczony producent stąpa po słabo znanym sobie gruncie, który z uwagi chociażby na gromko zapowiadane zróżnicowanie grywalnych frakcji może okazać się czymś diametralnie innym od tego, co widywaliśmy do tej pory w Total Warach. Niemniej nadzieje zdecydowanie przeważają nad obawami, więc możemy pogodnie spoglądać w przyszłość. Czy będzie to najlepsza od lat odsłona flagowej serii studia Creative Assembly? Nie sposób przewidzieć. Czy będzie to najlepsza elektroniczna adaptacja bitewnego Warhammera Fantasy? Bardzo możliwe. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż twórcy zdecydują się odsłonić kolejne karty...

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.