Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Total War: Warhammer Przed premierą

Przed premierą 16 września 2015, 14:00

Graliśmy w Total War: Warhammer - krasnoludy pod kontrolą

Kiedy z powodu pięknych zwiastunów strategii Total War: Warhammer nie mogliśmy już usiedzieć w miejscu, Creative Assembly pozwoliło przetestować fragment swojej gry. Nadal mamy więcej pytań, niż otrzymaliśmy odpowiedzi, ale jest imponująco!

Przeczytaj recenzję Recenzja gry Total War: Warhammer – Stary Świat w nowych szatach

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Studio Creative Assembly dość oszczędnie dawkuje informacje o najnowszej odsłonie swojej flagowej serii – Total War: Warhammer. O istnieniu tytułu wiemy już prawie rok, a jeszcze dwa tygodnie temu najciekawszą rzeczą, jaką mieliśmy okazję zobaczyć, był oskryptowany zapis jednej z bitew. Niby zawsze coś, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z dziełem debiutującym dopiero w przyszłym roku (i to pewnie nie wcześniej niż jesienią), ale... tak bardzo chcielibyśmy ujrzeć coś więcej! Na szczęście Creative Assembly i SEGA postanowiły trochę umilić nam życie. Deweloper zaprosił nas do swojej brytyjskiej siedziby – uroczego miasteczka Horsham, leżącego kilkadziesiąt kilometrów na południe od Londynu – by zaprezentować swe dzieło w akcji. Nie tylko przekonałem się, jak wygląda „wojna totalna” w sosie fantasy na żywo, ale także zostałem posadzony przed komputerem, by samemu móc zanurzyć się na dłuższą chwilę w Starym Świecie.

Bez młota to nie robota

Tych, którym opatrzyły się już bitwy i chcieliby do kompletu przyjrzeć się mapie strategicznej, musimy, niestety, rozczarować – wprawdzie mamy w związku z tym parę nowych wiadomości, ale na obejrzenie Starego Świata w szerszej skali przyjdzie nam jeszcze poczekać. W Horsham studio Creative Assembly pozwoliło nam wziąć udział w zasadzce przy Grzmiących Wodospadach (a przynajmniej tak mogłoby brzmieć tłumaczenie angielskiego Ambush at the Thundering Falls) – bitwie między krasnoludami a zielonoskórymi toczonej w przepastnym podziemnym tunelu, wykutym gdzieś pomiędzy krasnoludzkimi twierdzami (karakami) pod Górami Krańca Świata. Jest to starcie wchodzące w skład łańcucha zadań dla króla Thorgrima Grudgebearera, analogicznie do cesarza Karla Franza i bitwy na Przełęczy Czarnego Ognia, którą zaprezentowano wcześniej – z tego też względu podczas pokazu jedyną grywalną stroną konfliktu były krasnoludy.

Choć starcie zaczęło się standardowo – z dwiema armiami stojącymi naprzeciw siebie – szybko wyszło na jaw, skąd wzięło się słowo „zasadzka” w nazwie batalii. Zanim przyszło im zmierzyć się z trzonem wrogiej armii po drugiej stronie pieczary, brodacze musieli poradzić sobie z następującymi kolejno trzema atakami mniejszych oddziałów orków, goblinów i trolli z flanek (a także olbrzyma, jeśli ktoś wybrał wyższy poziom trudności pokazowej bitwy). Na szczęście to właśnie defensywa stanowi najmocniejszą stronę krasnoludów. Jak powiedzieli nam deweloperzy, pokazawszy pole bitwy i nietęgą sytuację armii króla Thorgrima we wstępie do prezentacji gry: „Trzymajcie swoje pozycje i nie szarżujcie, a wszystko powinno się dobrze skończyć”.

Graliśmy w Total War: Warhammer - z wizytą u krasnoludów - ilustracja #3

Po wejściu do siedziby Creative Assembly przywitał mnie widok sporego regału pełnego figurek do Warhammera Fantasy Battle. Deweloperzy wyjaśnili, że to podarunek od firmy Games Workshop, od którego niejako rozpoczęła się produkcja tytułu Total War: Warhammer – w ramach przygotowań pracownicy studia toczyli stołowe boje, nierzadko po godzinach. Co ciekawe, wśród pudełek znalazło się także najnowsze „bitewniakowe” dzieło GW, czyli kontrowersyjne Age of Sigmar. Czyżby również miało to jakiś związek z tworzeniem gier wideo...?

Gros brodatych wojowników to zakuci w ciężkie pancerze posiadacze młotów i toporów, wspierani przez formacje uzbrojone w kusze, rusznice, a nawet miotacze ognia. Nie zabrakło także dział rozmaitego autoramentu (w tym czterolufowych „organków”) oraz pomocy z powietrza ze strony żyrokopterów. Jedynym stricte ofensywnym oddziałem w tej walce byli charakterystyczni zabójcy potworów – półnadzy i wyposażeni w dwa topory. Do tego doszła jeszcze zapowiadana wcześniej nowość w postaci samodzielnych bohaterów, dysponujących potężnymi statystykami i specjalnymi zdolnościami (jak chociażby moc łamiąca wolę walki i siłę ataku wroga, jaką może pochwalić się wojownik Valar Mineward).

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.