Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 października 2011, 07:35

Legenda powraca na tarczy - recenzja gry Rage

Siedem lat czekania na nową grę firmy id Software i o teksańskim studiu znów jego głośno - niestety, nie dlatego że Rage jest produkcją wybitną.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Siedem lat czekania na nowy produkt, piętnaście lat czekania na nową markę – id Software z pewnością nie jest firmą, której gdzieś się spieszy. Osobiście nic nie mam do ślimaczego tempa, w jakim powstają kolejne gry tego studia, dopóki prezentują one najwyższą jakość. W przypadku trzeciego Dooma wysoki poziom został utrzymany, choć po tak nadmuchanym balonie z oczekiwaniami ów FPS nie miał szans zadowolić kogokolwiek poza garstką najwierniejszych fanów. W przypadku Rage już takiej szopki nie było, ale gdzieś tam, mimochodem, chyba każdy był ciekawy, co legenda gatunku wysmaży tym razem. A że Teksańczycy wzięli na warsztat klimaty rodem z Fallouta, obiecali położyć duży nacisk na podróżowanie pojazdami i pokazywali cudne obrazki w swojej nowej technologii, zapowiadało się to wszystko naprawdę nieźle. Jak wyszło?

Rage nie jest liniowym do bólu shooterem, jakimi zwykli raczyć nas Amerykanie – po raz pierwszy w ich długiej historii stworzyli FPS-a zrealizowanego w formie zubożonego sandboksa. Porównania z Borderlands są oczywiście jak najbardziej na miejscu. Obie produkcje łączy postapokaliptyczny klimat, spora doza swobody w planowaniu kolejnych posunięć, obecność rozmaitych zadań głównych i pobocznych (są nawet misje z tablicy ogłoszeń) i możliwość przemierzania świata nie tylko na piechotę, ale również za pomocą pojazdów. Nie można też zapominać, że zarówno jedna, jak i druga gra jest rasową pierwszoosobową strzelaniną, choć akurat tutaj widoczne są różnice. Rage oferuje odrobinę bardziej urozmaicony arsenał, ale broń nie jest z kolei opisana współczynnikami, jak ma to miejsce w Borderlands. Gracz może jedynie aplikować pukawkom pewne stałe usprawnienia, a także korzystać z kilku rodzajów amunicji.

Inteligencja przeciwników ogranicza się do wychylania zza osłon.

Dużo większy nacisk w Rage położono natomiast na pojazdy. O zdobywane w trakcie gry wozy należy dbać, reperować je w przypadku awarii i usprawniać w warsztatach. Istotne jest tu zwłaszcza nabywanie środków zagłady, które pomagają przetrwać ataki bandytów w trakcie przejażdżek pomiędzy lokacjami. Wszystkie gadżety kupujemy za punkty pozyskiwane podczas wyścigów, a te z kolei organizowane są w większych skupiskach ludzi. Gra oferuje kilka rodzajów zawodów, od prostych przejazdów wyznaczonej trasy na czas po krwawą rywalizację z udziałem innych kierowców, gdzie oprócz pędzenia do mety na złamanie karku liczy się też sprawność, z jaką eksterminujemy wozy oponentów. Tego typu atrakcje stanowią miły przerywnik w tradycyjnej sieczce i są bardzo emocjonujące, w czym duża zasługa twórców gry. Pokusili się oni o łatwy do opanowania i totalnie zręcznościowy model jazdy – już po kilku minutach auta prowadzi się bez większych trudności, a że szaleństwa za kółkiem uwalniają ogromne pokłady adrenaliny, to i zabawa jest naprawdę przednia.

Istotą rozgrywki nie są jednak wyścigi, ale typowa dla gatunku FPS-ów jatka. Strzelanie sprawia dużo frajdy, gra jest pod tym względem bardzo mięsista, jednak należy pamiętać, że to produkt firmy id Software. Co się z tym wiąże? Przede wszystkim kiepska inteligencja komputerowych rywali. Mają oni zaprogramowane dwa typy zachowań: albo pędzą wprost pod lufę, albo próbują schować się za jakąś osłoną i stamtąd pruć do gracza. Wypracowanie odpowiedniej taktyki nie stwarza zatem problemów – wystarczy uważać, mieć oczy dookoła głowy i odpowiedni zapas amunicji (tę kupujemy głównie u handlarzy), by zawsze poradzić sobie z przeważającymi liczebnie wrogami. Druga kwestia typowa dla gier id to wytrzymałość przeciwników. Mimo że z reguły strzelamy do zwykłych ludzi, ci są wyjątkowo odporni na ołów. Pistolety maszynowe są zatem niezbyt efektywne, trzeba długo trzymać palce na spuście, żeby załatwić choćby najpospolitszego bandytę. A jak wygląda sytuacja po drugiej stronie barykady? W Rage występuje obowiązkowa dziś regeneracja zdrowia, choć leczyć można się również samemu za pomocą przechowywanych w plecaku medykamentów. Kiedy bohater padnie trupem, do akcji wkracza defibryrlator. W wyniku jego użycia można odzyskać część energii, jej ilość uzależniona jest od tego, jak sprawnie poradzimy sobie z prostą minigrą.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Łosiu Ekspert 6 stycznia 2012

(PC) Legendarny pecetowy deweloper, lata oczekiwania, geniusz od silników graficznych John Carmack, nowa intrygująca marka, post apokaliptyczne klimaty, duże przestrzenie i swoboda rozgrywki, pojazdy – te i inne rzeczy od dłuższego już czasu podgrzewały atmosferę wokół Rage. O dziwno premierze gry nie towarzyszył jakiś specjalny boom marketingowy, ale wydawało się, że id Software zaserwuje nam perełkę, czarnego konia a.d.2011. Niestety, rzeczywistość jest okrutna i Rage najpierw wywołał u mnie prawdziwy RAGE, który z czasem przeszedł w uśmiech politowania, a w końcu nudę. Boszzzzz…. Dokąd zmierzasz id?!

6.0

eJay Ekspert 11 października 2011

(PC) Rage to technologiczny gniot, który powinien stać się przykładem dla studentów informatyki jak nie należy pisać gier na PC.

6.0
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.