S.T.A.L.K.E.R.: Czyste Niebo - recenzja gry
Wcielamy się w postać najemnika Szramy i wyruszamy na poszukiwania Strieloka. Czy powtórną wizytę w niebezpiecznej Zonie możemy zaliczyć do przyjemnych doznań?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Na temat S.T.A.L.K.E.R.-a jeszcze kilka lat temu krążyły jedynie legendy, żartowano sobie z buńczucznych zapowiedzi developera, a powstający w mękach produkt często porównywano do nowych przygód gruboskórnego Księcia. Tymczasem pomimo czarnych chmur gromadzących się nad tym tworem, gra w ubiegłym roku doczekała się premiery i została pozytywnie odebrana przez wielu graczy. Tytuł ten w pewnym stopniu wypełnił też powstałą po premierze drugiej części Fallouta lukę. Sztuka ta wcześniej właściwie nikomu się nie udała, toteż nikogo nie zdziwiła dosyć rychła zapowiedź opracowania kontynuacji, a konkretnie prequela dla Cienia Czarnobyla. Teraz, po zaledwie 18 miesiącach oczekiwania, możemy cieszyć się Czystym Niebem. W jaki sposób tak niewątpliwie krótki czas developingu wpłynął na ostateczny kształt produktu i czy dokonano radykalnych zmian w stosunku poprzednika?
Fabuła Czystego Nieba przenosi nas do doskonale poznanej już w pierwszej części cyklu Zony, a więc rozległego obszaru, zlokalizowanego wokół słynnej elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Tereny te w przeszłości służyły do przeprowadzania niebezpiecznych eksperymentów. Obecnie zaś przemierzane są przez naukowców, którzy badają zachodzące tu zjawiska i przez członków ugrupowań militarnych, zajmujących się między innymi wyszukiwaniem rzadkich artefaktów. Z racji tego, że Czyste Niebo jest prequelem, zabawę rozpoczynamy w 2011 roku, czyli mniej więcej 12 miesięcy przed wydarzeniami, które posłużyły do opowiedzenia historii w Cieniu Czarnobyla. Zmienił się także główny bohater, którym jest najemnik Szrama. Klimatyczne intro pokazuje naszego herosa, eskortującego przez Zonę kilku naukowców. W pewnym momencie dochodzi do niezapowiedzianej emisji. Giną osoby towarzyszące Szramie, natomiast główny bohater z bliżej nieokreślonych przyczyn uchodzi z życiem.
Właściwa zabawa rozpoczyna się po przebudzeniu w obozowisku Czystego Nieba, tajemnej organizacji, której zależy na bliższym poznaniu Zony. Dowiadujemy się, że kolejne emisje są najprawdopodobniej swego rodzaju mechanizmem obronnym. Zwiększająca się częstotliwość ich występowania wynika z tego, że komuś udało się przedostać do ścisłego centrum Zony. Szrama zostaje wytypowany do zbadania problemu, mając świadomość, że emisje stopniowo wyniszczą jego układ nerwowy. Pierwszy trop wiedzie do handlarza Sidorowicza, od którego niedawno ktoś chciał kupić nietypowe części. Czyste Niebo fabularnie w znacznym stopniu powiązane jest z Cieniem Czarnobyla, co nie powinno zresztą nikogo dziwić. Przemawia za tym przede wszystkim obecność Strieloka, głównego bohatera pierwszej części serii, którego pojmanie przez Szramę wydaje się być niezbędne do rozwiązania przydzielonego mu zadania. Sympatycy serii będą z takiego stanu rzeczy uradowani, zwłaszcza że nie brak drobnych smaczków uchwytnych dla najbardziej spostrzegawczych. Szkoda natomiast, że nie zadbano należycie o tych graczy, dla których Czyste Niebo jest pierwszym kontaktem z Zoną. Oni niejednokrotnie podrapią się po głowie, nie widząc sensu w podejmowanych przez Szramę działaniach.