Universe at War: Earth Assault - recenzja gry
Universe at War jest bardzo udanym RTS-em i godnym następcą Empire at War. Przy grze można w miły sposób spędzić wiele zimowych wieczorów.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Ogłoszenie przez autorów SW: Empire at War zamiaru przygotowywania nowej strategii musiało odbić się szerokim echem wśród sympatyków gatunku. Wspomniany RTS, osadzony w klimatach Gwiezdnych Wojen, został ciepło przyjęty i to zarówno przez graczy, jak i prasę. Na potwierdzenie tych słów warto chociażby przypomnieć, iż nasza redakcja wyróżniła tę strategię rekomendacją. Odejście od tematyki Gwiezdnych Wojen może troszeczkę dziwić, aczkolwiek dochodzi się też do kilku istotnych wniosków. Rezygnacja z licencji powoduje, iż producent nie musi się już sztywno trzymać pewnych ustalonych ram. Z drugiej strony jednak pojawia się ryzyko utraty zainteresowania ze strony większej grupy osób. Czy Universe at War grozi taki czarny scenariusz? I jak gra wypada na tle swojego ideowego poprzednika? Na te i inne pytania postaram się Wam w recenzji odpowiedzieć.
Zanim przejdę do omówienia najciekawszych kwestii, w kilku zdaniach pozwolę sobie objaśnić ogólne zarysy wątku fabularnego. Zdaję sobie sprawę z tego, iż wielu strategów interesują jedynie sprawy związane z właściwą rozgrywką. Znajomość fabuły jest jednak wskazana, choćby ze względu na możliwość lepszego poznania każdego z grywalnych ugrupowań. Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. W przeciwieństwie do Empire at War, tym razem zrezygnowano z podróży po kosmosie. Fabuła gry rozpoczyna się w sposób typowy dla hollywoodzkich produkcji. Jesteśmy bowiem świadkami stopniowej destrukcji naszej planety, a także dość mizernych prób przeciwstawienia się najeźdźcom. Za inwazją stoi agresywna rasa, znana jako Hierarchy. Istoty te podróżują po galaktyce, wysysając z napotkanych planet życiodajną energię. Pech chciał, że na ich celowniku znalazła się Ziemia.
Druga strona konfliktu ujawnia się dopiero po pewnym czasie, gdy losy ludzkości wydają się być przesądzone. Są to przedstawiciele niezwykle zaawansowanej technologicznie frakcji Novus. Nie chcąc zbytnio psuć zabawy z samodzielnego poznawania fabuły dodam, iż w dalszej fazie rozgrywki do walk dołącza jeszcze jedno ugrupowanie, a mianowicie antyczna rasa Masari, początkowo nie wchodząca w koalicje z innymi stronami konfliktu. Przy uwzględnieniu, iż Universe at War jest „jedynie” strategią, wątek fabularny wypada ocenić pozytywnie. Są zwroty akcji, są podstawy do podejmowania kolejnych działań, są też ciekawi bohaterowie. Do zadań przystępowałem więc z dużym zainteresowaniem, a nie z obowiązku. Przyczepiłbym się tu jedynie do jakości filmików przerywnikowych. O ile wyśmienite intro do gry chciałoby się oglądać w nieskończoność, o tyle pozostałe filmy nie są już tak rewelacyjne i właściwie niewiele różnią się od cut-scenek tworzonych na enginie.