Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 marca 2023, 16:11

Recenzja Resident Evil 4 Remake - arcydzieło zostało zredefiniowane - Strona 2

Jedna z najważniejszych gier branży wraca po raz kolejny. Remake Resident Evila 4 przenosi nas na stare śmieci, ale robi to w tak świeży i fantastyczny sposób, że nikt nie powinien mieć mu tego za złe.

Leon zawodowiec wszystkich wyjaśni

Tym, czym jednak najbardziej błyszczy nowy Resident Evil 4, jest przede wszystkim combat, który z miejsca mnie kupił, zachwycił i ostatecznie wciągnął bez reszty. Największą rewolucję w rozgrywce względem oryginału stanowi… dodanie chodzenia w trakcie celowania. Zmieniło to absolutnie wszystko i wpłynęło w zasadzie na każdy obszar walk. Hordy wieśniaków są zdecydowanie agresywniejsze, całość stała się jeszcze bardziej dynamiczna, a my możemy po prostu więcej. Dramaturgia okazuje się tylko pozorna, bo po czasie przekonujemy się, że to my przejmujemy inicjatywę i pełnimy funkcję kata doskonalącego sztukę mordu na swoich ofiarach. Resident Evil 4 to często wręcz sadystyczna zabawa zapewniająca masę frajdy z eksterminacji licznych wrogów.

Mamy więc srogi gunplay, który w połączeniu z wrogami naturalnie reagującymi na postrzały przekłada się na czystą radochę z rozgrywki. Postrzelenie kultysty z potężnego shotguna pustoszy jego ciało, rozrywając je na kawałki przy akompaniamencie soczystego i mięsistego plaśnięcia. Łatwo w takich scenach o efekt „wow”. Uwielbiałem strzelać w kolana wrogów, by następnie rzucać nimi o glebę szalenie satysfakcjonującym suplesem. Jasne, na wyższych poziomach trudności trzeba bardziej uważać i zabijanie nie jest tak niezobowiązujące. Zawsze jednak oferuje szerokie pole do popisu i pozwala się kreatywnie wykazać.

Zdarzało się, że w ciągu zaledwie pięciu sekund potrafiłem przeciwnikowi złamać kark kopnięciem z półobrotu, by w niemal tej samej chwili posłać celny headshot rozwalający głowę drugiemu adwersarzowi, a na koniec sparować atak piły mechanicznej wyprowadzany przez szarżującego psychopatę. Wszystko dzieje się błyskawicznie, a sterowanie jest precyzyjne, responsywne i po prostu intuicyjne. Mój jedyny zarzut sprowadza się do tego, że trzeba spędzić chwilę w opcjach i dostosować prędkość celowania do siebie (bazowe ustawienie jest zbyt ślamazarne). Brakowało mi też funkcji wykonywania jakichś nieoskryptowanych uników – nie, nie mam na myśli robienia soulsowych fikołków. Niemniej walka jest niezmiernie rajcująca i nie mogę się doczekać, aż Capcom udostępni tryb Mercenaries, gdzie będzie można oddać się jej bez reszty.

Resident Evil 4, Capcom, 2023

Resident Evil 4 na sterydach

Podstawowa gra już teraz broni się na medal za sprawą kampanii fabularnej, która doskonale zniosła próbę czasu. Historia jest pretekstowa, ale postacie to ulubieńcy fanów i interakcje między nimi jak zwykle cieszą. Gameplayowo to nadal klasa sama dla siebie. Przygoda okazuje się zaskakująco długa (zwłaszcza jak na standardy serii) i za pierwszym razem powinna wyjąć Wam co najmniej kilkanaście godzin z życiorysu. Najważniejsze, że to jednak godziny spędzone w wartościowy sposób. Twórcy umiejętnie mieszają szaleńcze sekwencje walki ze spokojniejszymi etapami i pomysłowymi zagadkami.

Widać, że nacisk położony został na akcję, ale nie brakuje też fragmentów, które pozwalają odetchnąć. Resident Evil 4 w odpowiednich momentach zmienia lokacje, byśmy się nie nudzili monotonnym otoczeniem, a przy okazji stopniowo wprowadza nowości, nasyłając na nas nowe rodzaje potworów. W kluczowych momentach staczamy też emocjonujące potyczki z bezlitosnymi bossami, które szybko przeradzają się w walkę o życie z makabrycznym wybrykiem natury. Wszystko to ma świetne tempo i ani przez moment nie czułem, by gra była w jakimś stopniu przedłużana lub rozwlekana.

Warto też pamiętać, że Resident Evil 4 nie jest klasycznym horrorem, choć miejscami potrafi być duszący i łapać za gardło – głównie za sprawą przerażającej estetyki kreującej atmosferę makabry. Trafiamy tutaj na kilka etapów nastawionych mocniej na budowanie napięcia, ale całość charakteryzuje się bardziej klimatem zwariowanej groteski. Leon rzuca suchymi one-linerami, a część jego tekstów jest świadomie i absurdalnie oderwana od otaczającej go rzeczywistości. Był to znany element oryginału i cieszę się, że zamierzony aspekt komediowy zachowano również tutaj, podczas gdy sama gra została udekorowana miejscami wręcz hiperrealistyczną oprawą. Realizm nie pozbawił jej konsolowego ducha i fragmentów, na które konkurencja jest obecnie zbyt poważna.

Resident Evil 4, Capcom, 2023

Remake, którego nie sposób sobie wyśnić

Hurraoptymistyczny ton recenzji nie bierze się znikąd. Trudno mi znaleźć poważne zarzuty, które subiektywnie psułyby mi doznania z zabawy. Mogę wytknąć słabą sztuczną inteligencję wrogów, która kreatywnością nie grzeszy, co mimo wszystko jest uzasadnione fabularnie. Czasem autorzy przesadzają z niemymi podpowiedziami i wizualizują rozwiązania żółtą farbą do tego stopnia, że niektóre lokacje wyglądają, jakby chwilę temu rozegrał się na nich mecz ze Splatoona. Mamy też skradanie, które jest praktyczne i działa, pozwala oszczędzić zasoby, ale ekscytacja przy tym żadna. To wszystko to jednak mało istotne szczegóły podpadające w zasadzie pod czepialstwo.

Resident Evil 4 Remake nie przeskoczył moim zdaniem oryginału, ale nie przywiązujcie do tego stwierdzenia przesadnej wagi – w tym wypadku było to po prostu niemożliwe i nie uważam tego za jakąkolwiek ujmę. Tym razem nie jest to gra przełomowa, bo i współcześnie trudniej o takie projekty. Zamiast tego otrzymaliśmy wzorowego „akcyjniaka” o przytłaczającej atmosferze. Fundamentalny „klasyk” branży powrócił w szczytowej formie, przy której nietrudno o zachwyt. Do tego całość jest perfekcyjnie spójna z poprzednimi „rimejkami”, tworząc z nimi wspaniały rozdział historii tej serii.

Jest to długa i maksymalnie dopieszczona przygoda, która pod koniec roku na pewno zawalczy o niejedną z branżowych statuetek. Polecam, grajcie w ciemno, a sam nie mogę się już doczekać zapowiedzianego trybu VR i Mercenaries. Capcom znów spisał się kapitalnie i pozostaje jedynie pozazdrościć fanom Resident Evila, że firma tak bardzo ich rozpieszcza.

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do gry otrzymaliśmy od firmy Cenega.

Sebastian Kasparek | GRYOnline.pl

Sebastian Kasparek

Sebastian Kasparek

W GRYOnline najlepiej czuje się w dziale publicystyki, a czasem zajmuje się również recenzjami. Fan kultury wszelakiej, który sięga po dzieła zarówno z górnej, jak i z najniższej półki. Najbardziej lubi zanurzać się w grach niszowych i w produkcjach ciężkich do jednoznacznego zdefiniowania. Docenia analityczne i krytyczne podejście przy obcowaniu z tworami kultury. Preferuje gry unikalne, dziwne, szalone wizualnie i odważnie poruszające ciekawsze zagadnienia narracyjne. Uzależniony od produkcji wysokooktanowych, bijatyk, wielkich robotów i klimatów arcade. Miłośnik studia Grasshopper Manufacture. Lubi nadrabiać zapomniane „hidden gemy” sprzed lat, zwłaszcza z Japonii. Ciekawy gier i ludzi stojących za nimi. Silnie uzależniony od kina. Psychofan Madsa Mikkelsena i Takashiego Kitano. Kocha również mangi Inio Asano i estetykę Tsutomu Niheia. Na forum pisze pod ksywką Junkie.

więcej