Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Xenoblade Chronicles 3 Recenzja gry

Recenzja gry 26 lipca 2022, 15:00

Recenzja Xenoblade Chronicles 3 - gry, która przypomniała mi, za co kocham jRPG

Byłem nieświadomy powagi oraz ciężaru premiery, jaką jest Xenoblade Chronicles 3. Nie oczekiwałem wiele, a dostałem jedną z dotychczasowo najlepszych gier tego roku.

Recenzja powstała na bazie wersji Switch.

PLUSY:
  1. świetnie poprowadzona i emocjonalna historia;
  2. pięknie brzmiąca ścieżka dźwiękowa;
  3. system walki dobrze balansujący pomiędzy taktyką a widowiskowością;
  4. masa zawartości;
  5. egzotyczny świat do zwiedzania.
MINUSY:
  1. płytcy i stereotypowi antagoniści;
  2. nudne fetch questy stanowiące sporą część pobocznej zawartości;
  3. miejscami konsola technicznie nie wyrabia.

Uwielbiam gry, które biorą mnie z zaskoczenia, oferując doznania znacznie wykraczające poza oczekiwania. Xenoblade Chronicles 3 to doskonały przykład takiej produkcji. Przyznaję, że dotychczas z tą serią nie było mi do końca po drodze. Teraz jednak uległo to zmianie i jej najnowsza odsłona stała się ostatecznie moją małą obsesją.

Xenoblade Chronicles 3 opowiada o wiecznym konflikcie dwóch skłóconych frakcji. Obie społeczności składają się ze sztucznie hodowanych ludzi, którzy przychodzą na świat w rozwiniętych ciałach i żyją następnie tylko 10 lat. Ich egzystencja to niekończące się pasmo walki i wojny, nad zasadnością której nikt się nie zastanawia. Hodowani do zabijania nie posiadają żadnego celu poza odbieraniem życia swoim wrogom. To świat, w którym największym zaszczytem dla jednostki jest wypełnienie dziesięcioletniej służby i śmierć w specjalnym rytuale przeprowadzanym przez majestatyczną królową danej frakcji.

Militarna i zaskakująco poważna przygoda przedstawia perypetie grupy, która na skutek pewnego wydarzenia wyłamuje się z tego błędnego koła i jako Ouroboros nastawia przeciwko sobie niemal cały świat. W tym momencie – przyznaję się bez bicia – fabuła Xenoblade Chronicles 3 pochłonęła mnie bez reszty. Szybko stała się dla mnie najważniejszym elementem tej produkcji i to właśnie z uwagi na nią siadałem do konsoli.

Piękna i romantyczna

To naprawdę urzekająca historia – w wielu miejscach szczerze wzruszająca i autentycznie romantyczna. Podczas gry doświadczyłem istnej sinusoidy najróżniejszych emocji, a to pogłębiało tylko coraz większe zaangażowanie w opowieść. W trakcie kluczowych momentów nie byłem w stanie oderwać się od ekranu, a gdy nie grałem, godzinami rozmyślałem o wydarzeniach, jakich byłem świadkiem. Scenariusz w świetny sposób porusza najróżniejszą problematykę, nie darując sobie złożonych komentarzy społecznych i filozoficznych rozważań (choć nieprzesadnie skomplikowanych). Mowa tu o takich zagadnieniach jak rola jednostki w świecie, odnajdywanie własnego celu i walka z oczekiwaniami czy przeznaczeniem. Jasne, brzmi to może sztampowo, ale w trakcie gry dochodzi do kilkakrotnego przewartościowania danych kwestii.

Pomimo zastosowania pewnych schematów nie byłem wstanie przyczepić się do fenomenalnego przedstawienia motywów fabularnych. Może z wyjątkiem antagonistów, za którymi nie stoi dosłownie nic ciekawego i są po prostu stereotypowo źli, mroczni i sadystyczni. To komiczne wręcz karykatury, których nie da się postrzegać w poważny sposób. Kilka kwestii światotwórczych również potraktowano po macoszemu, ale wynika to już z tego, że mamy do czynienia z grą spajającą lore pierwszej i drugiej odsłony. Przynależna tej części historia jest samodzielna i nie wymaga znajomości poprzednich wydarzeń. Całość jednak najlepiej odbiera się, gdy znamy pełny obraz uniwersum zarysowany w dwóch wcześniejszych grach – nie będę zdradzał szczegółów, te najlepiej poznać samemu!

Gra jRPG niczym najlepsze sezonowe anime

To, co najbardziej spodobało mi się w Xenoblade Chronicles 3, to niesamowite wręcz uczucie brania udziału w ogromnej i prawdziwie „epickiej” przygodzie. Całość oparta jest w zasadzie na motywie drogi. Byłem więc świadkiem, jak postacie początkowo źle do siebie nastawione, zaczynają darzyć się sympatią, a nawet uczuciem wykraczającym ponad przyjaźń. Kapitalnie poprowadzono tutaj rozwój relacji – obserwujemy zagubionych bohaterów odnajdujących z czasem własny życiowy cel.

Dodajcie do tego totalnie widowiskowe sceny walki, które właśnie ze względu na ich efektowność oglądałem z rozdziawioną gębą. Całość jest przy tym naprawdę mocno fabularyzowana i w głównym wątku zdarzają się sytuacje, że przerywniki filmowe następują po sobie dosłownie co kilka kroków. Mało tego, najważniejsze z nich, niczym u Hideo Kojimy, trwają nawet po kilkanaście minut. Osoby narzekające na nadmierną filmowość w grach mogą w tym momencie uznać, że cutscenki zbyt często przerywają rozgrywkę. Do mnie jednak taki styl narracyjny akurat trafił. Xenoblade Chronicles 3 w wielu momentach przypomina oglądanie wciągającego sezonu anime. Takiego, po którym jesteśmy pewni, że mamy do czynienia z twórczością aspirującą do kanonu najlepszych pozycji.

Sebastian Kasparek

Sebastian Kasparek

W GRYOnline najlepiej czuje się w dziale publicystyki, a czasem zajmuje się również recenzjami. Fan kultury wszelakiej, który sięga po dzieła zarówno z górnej, jak i z najniższej półki. Najbardziej lubi zanurzać się w grach niszowych i w produkcjach ciężkich do jednoznacznego zdefiniowania. Docenia analityczne i krytyczne podejście przy obcowaniu z tworami kultury. Preferuje gry unikalne, dziwne, szalone wizualnie i odważnie poruszające ciekawsze zagadnienia narracyjne. Uzależniony od produkcji wysokooktanowych, bijatyk, wielkich robotów i klimatów arcade. Miłośnik studia Grasshopper Manufacture. Lubi nadrabiać zapomniane „hidden gemy” sprzed lat, zwłaszcza z Japonii. Ciekawy gier i ludzi stojących za nimi. Silnie uzależniony od kina. Psychofan Madsa Mikkelsena i Takashiego Kitano. Kocha również mangi Inio Asano i estetykę Tsutomu Niheia. Na forum pisze pod ksywką Junkie.

więcej

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.