Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Age of Empires: Definitive Edition Recenzja gry

Recenzja gry 19 lutego 2018, 13:05

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Age of Empires: Definitive Edition - archaiczna, ale sympatyczna

Jedna z ulubionych strategii czasu rzeczywistego wraca w odświeżonej edycji, przypominając o sobie starym wyjadaczom oraz próbując zwrócić uwagę młodszych graczy. Czy takie nostalgiczne powroty po latach, w niezmienionej formule, mają sens?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. dla lubiących powracać do przeszłości fanów bardzo wierny oryginałowi remaster;
  2. uwspółcześniona oprawa graficzna;
  3. zawarcie w pakiecie z grą dodatku The Rise of Rome;
  4. fantastyczna muzyka.
MINUSY:
  1. wierność dwudziestoletniemu oryginałowi oznacza archaiczność rozwiązań;
  2. odnajdywanie przez jednostki ścieżek prowadzących do celu;
  3. do kupienia tylko w Microsoft Store.

Mam wrażenie, że gatunek strategii czasu rzeczywistego (w klasycznym rozumieniu tego terminu) przesiedział kilka ostatnich lat pod kamieniem i teraz na nowo próbuje rozbudzić wyobraźnię graczy. Być może jest to wrażenie, które nie wszyscy podzielają, ale wyznam, że stęskniłem się trochę za prostotą rozwiązań z tych pierwszych RTS-ów, w których przeżycie zależało przede wszystkim od umiejętności szybkiego klikania. Stęskniłem się i tęsknić będę dalej, bo choć Microsoft postanowił przypomnieć linię swoich produktów spod znaku Age of... w zremasterowanej formie, to jednak już pierwszy odcinek tej czerpiącej z historii ludzkości sagi wymaga zdecydowanie więcej główkowania niż prosta taktyka rushowania. Kolejna odrestaurowana pozycja, czyli Age of Empires: Definitive Edition, kusi starych i nowych fanów. Toć to przecież legenda i choćby z tego powodu należy w nią zagrać! Ale czy na pewno wierny oryginałowi, oferowany po dwudziestu latach od jego premiery remaster jest tym, co takie tygryski jak my lubią najbardziej?

Bezczelny przeciwnik potrafi wybudować obiekt na terenie cudzej wioski, a potem bezmyślnie marnować robotników wysyłając ich do jego reperowania.

Byle za bardzo nie przybliżać

Znajdziemy tu zarówno podstawową wersję gry, jak i wydany przed laty oddzielnie dodatek – The Rise of Rome. To bardzo ładnie ze strony dewelopera, bo już na samym początku zabawy otrzymujemy dostęp do dziewięciu kampanii dla jednego gracza, nie licząc długaśnego samouczka związanego z Egipcjanami i rozwojem ich państwa w dorzeczu Nilu. W sumie do wyboru mamy szesnaście cywilizacji – szeroki przekrój przez historię ludzkości od czasów prehistorycznych do epoki średniowiecza. Nie wszystkie one dostępne są w kampaniach, ale od tego, aby zapoznać się z tymi, powiedzmy, pomniejszymi, jest tryb multiplayer (w tym także zmagania w LAN-ie) lub bardzo prosty w użyciu, ale dający potężne możliwości edytor map. Rozgrywki mamy tu więc (nawet pomijając starcia wieloosobowe) na wiele, wiele godzin. Tym bardziej że sporo misji do łatwych nie należy i często trzeba się nieźle napocić, żeby przetrwać ataki wroga nacierającego od razu po rozpoczęciu zadania.

Niektóre scenariusze wymagają jedynie dotarcia do tajemniczego miejsca.

Oczywiście pierwsze, co każdemu pamiętającemu oryginał fanowi rzuci się w oczy, to oprawa graficzna. Skłamałbym, pisząc, że jest prześliczna – bo nie jest – ale wydaje się na tyle schludna, że nie odstrasza współczesnego miłośnika tego typu gier. Zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że to cały czas stare, dobre 2D w rzucie izometrycznym. Świetnie naśladujące pełny trójwymiar dzięki odpowiedniemu przygotowaniu sprite’ów (w pierwotnej edycji miały one jedynie osiem rzutów, w tej aż trzydzieści dwa) oraz opcji przybliżania i oddalania kamery od mapy. Okazuje się to możliwe w związku z występowaniem budynków w kilku rozmiarach. Twórcy chwalą się użytą technologią, ale prawda jest taka, że zbytnie przybliżenie obiektów mocno rozmazuje obraz i nie wygląda interesująco. Na szczęście w standardowym ustawieniu lub w oddaleniu wszystko jest ostre jak żyleta.

Rzymskie fortyfikacje padają pod ostrzałem kreteńskich piratów.

Przy maksymalnym zbliżeniu grafika nie wygląda już tak ładnie.

Deweloperzy zapowiedzieli w remasterze liczne drobne poprawki związane z mechaniką gry. Wyznam jednak szczerze, że nawet jeśli faktycznie znalazły się one w końcowym produkcie, to ja oślepłem na jedno oko i ich nie widziałem. Przemieszczenie jakiegoś oddziału z miejsca na miejsce to istna masakra. Każdy ludzik idzie, jak chce, często blokując się na elementach terenu lub innych ludzikach. Przeprowadzenie statku przez wąskie cieśniny zabiera tylko niepotrzebnie czas i wymaga zaklikania się na śmierć. Jednostki znajdujące się o dwa piksele za daleko od punktu aktywacji patrzą bezczynnie, jak nasze siły rozgramiane są przez przeciwnika. Dodajmy do tego jeszcze robotników, którzy kończą przydzieloną im wcześniej pracę i zamiast zabrać się za coś innego sami (albo za poprzednie zadanie, albo coś, co znajduje się w ich bliskim zasięgu) stoją w miejscu, nic sobie z całej sytuacji nie robiąc. I tak dobrze, że komputer pokazuje, iż mamy gdzieś w swoich włościach bumelantów, bo ci czasem tak wtapiają się w tło przy jakimś obiekcie, że bardzo łatwo ich przegapić.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.