autor: Adam Stefański
Recenzja gry Offworld Trading Company – bezlitosny kapitalizm na Marsie
Biorąc pod uwagę, że Soren Johnson (człowiek odpowiedzialny za Civilization i Spore) sprawuje pieczę nad projektem, wypadało założyć, że gra będzie dobra i bez wątpienia będzie oryginalna. Sprawdzamy jak Offworld Trading Company prezentuje się w akcji.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- coś nowego;
- złożone zależności ekonomiczne;
- duża różnorodność w działaniu;
- humor;
- fabularny samouczek;
- komiksowe projekty liderów.
- nużąca kampania bez fabuły;
- niewyważone działania sabotażowe.
Wziąwszy pod uwagę fakt, że nad projektem sprawuje pieczę Soren Johnson, wypadało założyć, iż dostaniemy produkt co najmniej dobry, a już na pewno oryginalny. I tak rzeczywiście jest. Grę można określić mianem ekonomicznego RTS-a, w którym mamy za zadanie zmieść przeciwnika z powierzchni... Marsa, jednak dokonujemy tego wyłącznie za pomocą pieniędzy. Jest to dzieło zespołu Mohawk Games, założonego przez Sorena Johnsona – jednego z głównych projektantów trzeciej i czwartej części Civilization, który brał również udział w tworzeniu Spore. Z jednej strony mamy więc solidną strategię, wręcz już legendarną, a z drugiej grę nietuzinkową i jedyną w swoim rodzaju. Czy Offworld Trading Company stanie się zarówno jednym, jak i drugim?
Pomysłowość i humor
Trzeba przyznać, że tło fabularne wydaje się bardzo ciekawe i aż nadto pomysłowe jak na wymagania gry strategicznej. W nieokreślonej przyszłości nasz gatunek rozpoczyna zasiedlanie planety Mars. Koloniści mają swoje potrzeby, które należy zaspokajać, produkując energię elektryczną czy elektronikę lub dostarczając tak podstawowe dobra jak woda, żywność i tlen. I tu właśnie pojawia się możliwość zarobku dla naszej firmy, działaniami której kierujemy. Nie mamy bowiem do czynienia z jakimś rządowym programem kosmicznym, którego celem miałby być rozwój nowego osiedla ludzkiego. Zamiast tego cztery korporacje rzucają się niczym wygłodniałe wilki na świeży, nieznany rynek w nadziei zgarnięcia góry gotówki. Wyczuwalna chciwość każdej z nich prowadzi do lokalnego konfliktu, który zakończy jedynie monopol jednej z owych frakcji. A każda jest jedyna w swoim rodzaju – zarówno pod względem charakteru lidera, jak i korzyści, jakie przynosi on przedsiębiorstwu. Ekspansjoniści otrzymują większe prawa do ziemi dzięki umiejętnościom negocjacji. Robotycy nie muszą zaspokajać biologicznych potrzeb swoich pracowników. Przetwórcy mają lepsze kontakty z półświatkiem, a naukowcy specjalne budynki. Mimo że brzmi to wszystko bardzo poważnie, grę cechuje pokaźna dawka humoru, który czasem bywa nieco nachalny, ale generalnie robi pozytywne wrażenie. Ponadto każda spółka posiada typowy tylko dla siebie zestaw żartów.