autor: Piotr Szczerbowski
The Thing - recenzja gry
The Thing to gra akcji powstała na podstawie thrillera science-fiction Johna Carpentera pod tym samym tytułem....
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Jako dowódca powierzonego mojej opiece oddziału ani na chwilę nie spuszczałem oka z podwładnych. Sam ciągle czułem ich wzrok na plecach, jakby tylko czekali na jakąś pomyłkę, na mój zły ruch. Coś było nie w porządku. Coś w ich zachowaniu zastanawiało, sprawiało dziwne wrażenie...
- Jeszcze chwila na tym mrozie i wszyscy zaczniemy świrować! Kapitanie, musimy znaleźć schronienie, i to natychmiast!
- Szybko, za mną! Widzicie ten budynek przed nami? Tam schronimy się na czas zamieci.
- Na czas zamieci??? Chyba pan oszalał! Jesteśmy na Antarktydzie!
- On ma racje kapitanie, trzeba skontaktować się z dowództwem i wezwać transport z najbliższej bazy. Ta zamieć może trwać wiecznie!
- Zaufajcie mi! Doskonale wiem, co robię!
Tak naprawdę, nie byłem do końca pewien, co dalej robić. Przez te kilkanaście sekund biegu w stronę zabudowań modliłem się o jakiś pomysł, wskazówkę, cud... Na próżno.
Szybko weszliśmy do opustoszałego magazynu, zziębnięci i przemęczeni dźwiganiem kilkudziesięciokilogramowych plecaków. W końcu musiało paść to pytanie...
- Co teraz, kapitanie?
- Może się rozdzielimy i przeszukamy magazyn? Może ktoś pozostał przy życiu? Przecież ci wszyscy ludzie nie mogli tak po prostu przepaść bez śladu!
Rozdzielenie się w tej chwili nie było najlepszym pomysłem. Gdyby nie daj Boże coś się stało, mielibyśmy znikome szanse na przetrwanie. Moje ciągłe milczenie widocznie nie wpływało na nich pozytywnie. Musiałem coś zrobić...
- Wy zostajecie tutaj, ja idę przeszukać biuro na górze! Naprawcie w tym czasie puszkę elektryczną pod schodami, może uda się przywrócić zasilanie!
Nie czekając na ich odpowiedź wbiegłem po schodach na górę i wszedłem przez otwarte drzwi do pomieszczenia, w którym stał komputer. Znalazłem w nim tylko bełkot o jakieś zarazie... co tu się dzieje? Może przeprowadzali jakieś wojskowe testy broni biologicznej?
Nagle usłyszałem strzały z dołu!
Gdy wybiegałem z biura, całe moje życie jak krótkometrażowy film przewinęło mi się przed oczyma. Czułem, że koniec jest blisko. Odruchowo sięgnąłem po broń i strzeliłem do... czegoś, co przypominało mi bliżej nieokreśloną formę pająka ze zdeformowaną ludzką głową zamiast korpusu. Nie wiedziałem, czy było to spowodowane odmrożeniami, czy też była to konsekwencja mojej wyobraźni, która, notabene, nie była przecież na tyle wybujała, by spreparować to, co ukazywało się przed moimi oczyma. Na dole, w bezruchu, stał najbardziej zaufany mi człowiek. Inżynier, który zdążył przywrócić zasilanie gdy ja czytałem informacje zapisane w komputerze, teraz stał nieruchomo z oczyma tępo skierowanymi w jedną ze ścian budynku.
- Żołnierzu, widzieliście to, co ja? Gdzie jest lekarz? Dlaczego nic nie odpowiadacie???
W miarę jak przesuwałem się powoli w kierunku schodów, serce biło mi coraz mocniej. Nagle mój kompan dostał drgawek...
- Boże! Co się z tobą dzieje? Odezwijcie się żołnierzu!!!
Ale on nie odpowiadał. Nie był w stanie. On nawet ... nie zachowywał się jak człowiek. Nie myśląc długo, odruchowo nacisnąłem na spust...
Zapiski Kapitana Blake’a znalezione razem z jego ekwipunkiem na antarktycznym pustkowiu.
Informacja ściśle tajna. Rozpowszechnianie zabronione.