Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Baldur's Gate Publicystyka

Źródło fot. Interplay Entertainment
i
Publicystyka 13 sierpnia 2023, 10:00

Czy Baldur’s Gate było arcydziełem w dniu premiery? Przeprowadziliśmy śledztwo

Zastanawialiście się kiedyś, czy taki Melchior albo Baltazar czuli podskórnie, że coś się święci? Nadchodzi coś, co zmieni życie ich i wielu innych ludzi? Podobne pytanie zadałem sobie w kontekście pierwszych Wrót Baldura.

Pierworodne dziecko BioWare dla ówczesnej erpegowej braci końca milenium było swoistym zbawieniem, wskazaniem nowej ścieżki, wytyczeniem nurtu i milionem innych nazwanych bądź nienazwanych zjawisk, które w jakiś sposób wpłynęły na branżę gier. Oto bowiem zastępy graczy i recenzentów patrzą i widzą – można, da się. Dungeons & Dragons – system, który rozpalał wyobraźnię tysięcy entuzjastów na całym świecie – w końcu doczekało się reprezentanta, a ten niczym genialny lingwista przełożył język zapisany na setkach stron podręczników na zera i jedynki w sposób brawurowy.

Baldur’s Gate, bo o nim mowa, zapoczątkowało wartki strumień znakomitych RPG studia BioWare, ciągnąc go ku wierchuszce gamedevu i windując na tron „rolplejowych” twórców. Gra wydana w 1998 roku przerwała tamę i zalała świadomość graczy erpegowym potopem, którego skutki odczuwamy po dziś dzień. Trudno bowiem nie oprzeć się wrażeniu, że po kolana stoimy w zalewie mechanik kojarzonych z RPG. Nasiąknięta jest nimi niemal każda nowa produkcja. I to właśnie na Wrota Baldura zrzucam odpowiedzialność za ten stan rzeczy.

Podręcznik Rodzaju

Dzieło kanadyjskiego studia było tworem ambitnym. Zapowiedź gry, która przeniesie na komputery wszystko to, co znamy z klasycznych sesji RPG, rozbudziła w graczach nadzieje, ale też obawy. Oto bowiem debiutujące studio „devów-szczypiorów” podjęło się tak karkołomnego zadania – stworzenia komputerowej wersji DnD.

Jak wspomina Trent C. Ward z IGN: „Wielu z nas w branży myślało, że ponownie widzimy aż nazbyt znajomą twarz młodego zespołu programistów, który odgryza więcej, niż może przeżuć”. Elektryczny odnosi się do narracji, jaką wokół gry zbudował wydawca, tymi oto słowami: „Baldur’s Gate miało przebić pod każdym względem swych poprzedników i zakasować konkurencję. Od czasu do czasu pojawiały się nawet opinie, że będzie kamieniem milowym na drodze rozwoju komputerowych RPG”. Nadzieja szybko urosła do rozmiarów ogromnego balona oczekiwań, podsycanych dodatkowo dość mętnymi i przynoszącymi niewiele rzeczowych informacji, a więcej haseł i obietnic, działaniami marketingowymi wydawcy – firmy Interplay.

Desslock z GameSpotu uważa wręcz, że „Baldur’s Gate [...] było jedną z najbardziej wyczekiwanych gier fabularnych w historii”, a wtóruje mu chociażby Frogger z polskiego „Gamblera” dodając, że „nie ma żadnej przesady w tym stwierdzeniu”. Dwa lata zapowiedzi nie dostarczyły wystarczających danych, by w umysłach graczy wykreował się twór realny. Tym bardziej że klasyczne cRPG, jakie znamy dzisiaj, w okresie poprzedzającym premierę pierwszego „Baldura” jeszcze na dobrą sprawę nie istniały. Nic więc dziwnego, że po ukazaniu się gry recenzenci, z braku laku, porównywali ją do Diablo (choć graficznie, zdaniem wielu, od dzieła Blizzarda nieco odstawała), ówczesnych dungeon crawlerów, takich jak Wizardry czy Eye of the Beholder, serii Ultima albo mocnego wówczas i stojącego erpegowymi mechanikami Realms of Arkania: Shadows Over Riva.

Pojawiły się też nieuniknione nawiązania do serii Fallout, jednak raz, że świat rodem z postnuklearnej Ameryki postrzegano jako dzieło niedoścignione, nawet dla BG, dwa – mimo przynależności do jednego gatunku gry te dzieliło wiele. Źródeł pomysłu na innowacyjną wówczas walkę doszukiwano się natomiast w Jagged Alliance. Innymi słowy – dziennikarze i branżowi wyjadacze byli nieco zdezorientowani.

Zostało jeszcze 85% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Rafał Sankowski

Rafał Sankowski

Para się publicystyką; jego teksty ukazują się zarówno na GRYOnline.pl, jak i na łamach CD-Action. W grach ceni przede wszystkim uniwersa, których może stać się częścią i uwierzyć w ich autentyzm. Patrzy na świat z dystansem. Gdy nie gra, spaceruje po lasach, śpi pod namiotem, słucha muzyki Jeremy’ego Soule’a i narzeka, że w lesie nie podają ramenu, za którym przepada.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś/-aś w oryginalnego Baldur's Gate'a?

Tak
85,5%
Nie
14,5%
Zobacz inne ankiety
Wrota Baldura

Wrota Baldura

Grałem w Baldur's Gate 3 i wiecie co? Innego Baldura nie będzie, nie będzie
Grałem w Baldur's Gate 3 i wiecie co? Innego Baldura nie będzie, nie będzie

W społeczności graczy panuje żelazna reguła „No pre-orders”, więc oczywiście ją złamałem i kupiłem Baldur’s Gate 3 w Early Access. Dzieło Larian różni się od szlachetnych poprzedników, ale to wbrew pozorom lepsza wiadomość, niż myślicie.

Baldur's Gate 3 – dlaczego powrót króla RPG musi podzielić graczy
Baldur's Gate 3 – dlaczego powrót króla RPG musi podzielić graczy

Jak Baldur's Gate wróci, to wszystko będzie dobrze. Lord Gaben zbije piątkę z Timem Sweeneyem, Duke Nukem doczeka się udanego sequela, a lew z jagnięciem legną pospołu. Tylko że to nie będzie takie łatwe.

Staruszek Baldur's Gate – dlaczego jest to RPG nie do pobicia?
Staruszek Baldur's Gate – dlaczego jest to RPG nie do pobicia?

Dwadzieścia lat na karku, a staruszek Baldur wciąż jest mocnym punktem odniesienia dla innych gier video. To nic, że wiele patentów już się zestarzało, a gatunek ewoluował. Ciężko skopać z tronu tytuł, który zdefiniował pokolenie graczy.