Tajemniczy zombie. Sukces, który niemal zabił serię Resident Evil

Michał Grygorcewicz

Tajemniczy zombie

Tak jak cały Resident Evil 4 okazał się bardzo pechowym projektem dla Capcomu, tak również czwarte podejście do jego stworzenia było chyba najgorzej rokujące, gdyż wiemy o nim zdecydowanie najmniej i zostało bardzo szybko zaniechane. Nad tajemniczą „wersją zombie” nadal pracował zespół pod wodzą Hiroshiego Shibaty. Po licznych eksperymentach tym razem zdecydowano się na powrót do bezpiecznej formuły. Jedyną większą nowością miał być świeży typ ludzkich przeciwników, zwanych „dabamen” – później przerodzili się oni w znanych z finalnej gry ganados.

Choć „Zombie version” żyło krótko, dało podwaliny pod ganados, kluczowy element Resident Evila 4. - Zrodzony w bólu sukces, który niemal zabił Resident Evil - dokument - 2021-05-20
Choć „Zombie version” żyło krótko, dało podwaliny pod ganados, kluczowy element Resident Evila 4.

Taki zachowawczy kierunek nie podobał się Shinjiemu Mikamiemu, który uznał go za nudny. I najwidoczniej nie tylko jemu, gdyż po zaledwie kilku miesiącach „Zombie version” trafiło do kosza, Shibatę odsunięto od projektu, a marka wróciła w ręce jej ojca Mikamiego.

Ostatnia szansa

Po tych wszystkich zawirowaniach cierpliwość włodarzy Capcomu zaczęła się wyczerpywać. Shinjiemu Mikamiemu powiedziano, że jego projekt musi być tym ostatnim, a jeśli gra sprzeda się słabo, będzie końcem całego cyklu Resident Evil. Również morale zespołu na tym etapie było już bardzo niskie.

Mimo to Mikami był gotów forsować swoją wizję i w końcu przekonał do niej również podwładnych. Historia produkcji gry niejako zatoczyła koło, gdyż podobnie jak za czasów Kamiyi całość miała mocno stawiać na akcję. Zaczerpnięto również co nieco z pomysłów Shibaty – Leona jako głównego protagonistę, osadzenie gry w Europie (w tym także w zamku) i motyw zarażenia wirusem.

Choć wersja Mikamiego stała na własnych nogach, nie krępowała się podebrać tego i owego z poprzednich iteracji Resident Evila 4. - Zrodzony w bólu sukces, który niemal zabił Resident Evil - dokument - 2021-05-20
Choć wersja Mikamiego stała na własnych nogach, nie krępowała się podebrać tego i owego z poprzednich iteracji Resident Evila 4.

No i przede wszystkim ludzkich przeciwników. Ganados, bo tak nazwani zostali hiszpańscy wieśniacy zainfekowani wirusem budzącym w nich mordercze instynkty i dającym nadludzką wytrzymałość, okazali się strzałem w dziesiątkę. Znacznie groźniejsi od zwyczajnych zombie, zmusili graczy do stosowania nowych taktyk i większej ruchliwości.

Zwiększona ilość dostępnej amunicji, przebudowany ekwipunek, system rozwoju oparty na zakupach u kupca oraz znacznie wygodniejsze sterowanie i swobodna kamera zgodnie z założeniami przesunęły środek ciężkości gry z horroru w kierunku akcji. Był to ryzykowny ruch i faktycznie nie wszystkim ortodoksyjnym fanom przypadł do gustu, ale całość działała tak dobrze, że głosy krytyki ginęły w morzu zachwytów. Nawet oparcie dużych fragmentów gry na misjach eskortowych jakimś cudem tutaj zadziałało i nie irytowało tak, jak do dziś irytuje w większości innych tytułów.

Gra stawiała na akcję, ale potrafiła też wywołać gęsią skórkę. - Zrodzony w bólu sukces, który niemal zabił Resident Evil - dokument - 2021-05-20
Gra stawiała na akcję, ale potrafiła też wywołać gęsią skórkę.

Z perspektywy 2021 roku najgorszym elementem Resident Evila 4 wydają się pojawiające się w scenach przerywnikowych tzw. „quick time events” – sekwencje, w trakcie których musimy szybko wciskać klawisze, których symbole wyświetlają się na ekranie, a jak nie zdążymy, to giniemy. Dziś już mocno przestarzałe i raczej nielubiane, w 2005 roku nawet one traktowane były jako ciekawa nowinka, dobrze korespondująca z mocniejszym naciskiem na akcję i zwiększoną filmowością fabuły.

Mimo pracy pod olbrzymią presją, niskiego morale zespołu i ciągnących się za projektem porażek Mikami dokonał małego cudu – stworzony w ciągu mniej więcej roku finalny Resident Evil 4 na GameCube’a okazał się wszystkim, czego od niego chciano. Doskonałym nowym otwarciem dla serii, inspiracją dla gier akcji na lata i wielkim sukcesem – w przyszłości jeszcze bardziej spotęgowanym przez ulepszone porty na kolejne platformy sprzętowe. Sukcesem, który paradoksalnie niemal wpędził całą serię do grobu.

Resident Evil Village

Resident Evil Village

PC PlayStation Xbox Mobile Nintendo

Data wydania: 7 maja 2021

Informacje o Grze
8.4

GRYOnline

7.4

Gracze

9.6

Steam

8.4

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

41

Michał Grygorcewicz

Autor: Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

Co jest najważniejsze w dobrym horrorze?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2021-05-20
21:28

zanonimizowany1132483 Centurion

To RE4 rozpoczął erę TPP gier akcji dla serii, RE5 i RE6 jedynie podkręcali poprzeczkę..
W RE4 jest mnóstwo akcji i strzelania. I do tego te QTE..

Komentarz: zanonimizowany1132483
2021-05-21
08:56

marcing805 Legend

marcing805

Teraz jest technologia i możliwości. Mogliby spróbować zrobić grę na zasadach pierwszych wizji RE4. Poza tym, to nie tylko im ówczesna technologia pokrzyżowała plany i z wielkich planów nici.

Co do remaku czwórki, to ciężka sprawa. Wrzucić grę na nowy silnik to Capcom zrobi bez problemu. Pytanie, co z resztą? Celowanie podczas chodzenia, lekko zmienione lokacje a poza tym co? Czwórka do tej pory się dobrze trzyma. Choć tak po prawdzie, to wielu kupiłoby te grę kolejny raz tylko w nowej szacie graficznej i bez zbędnych zmian w samej grze. A fani od lat proszą o odświeżenie Code Veronica i Dino Crisis.

Komentarz: marcing805
2021-05-21
14:13

zanonimizowany1359375 Legionista

Edziek

Lol, jakby "granie wyszkolonym agentem" dawało coś więcej niż inna tekstura postaci to może ktoś zwracałby na to uwagę, zresztą sam Ethan płaczkiem nie jest, wręcz przeciwnie, to bardzo kampowo męska postać.

Komentarz: zanonimizowany1359375
2021-05-22
00:10

eli0n Generał

eli0n

Twórcy nowych odsłon kultowych, mających już kilkanaście czy kilkadziesiąt lat serii gier stale muszą mierzyć się z dylematem. Gra musi z jednej strony trafić do współczesnych odbiorców i w związku z tym oferować świeże elementy, a z drugiej spełnić oczekiwania wieloletnich fanów.

Jaki tam dylemat. Po prostu -wincyj szmalu! wincyj szmalu! :-(

Co do Heroes to coś w tym jest po trzeciej odsłonie jakoś nie mogłem się przyzwyczaić..

Co do serii Resident Evil to nie we wszystkie odsłony grałem ale w tych w które grałem (po 3 Nemesis) zupełnie nie mogłem się jakoś odnaleźć. Przestałem próbować.

No! Autorze kawał historii żeś nasmarował trzeba Ci przyznać. :-D
Dzięki za art.

Komentarz: eli0n
2021-05-24
11:47

Demilisz Generał

Problemem HoMM nie są "źli" ortodoksi, tylko Ubisoft, który chciałby zbić kokosy na samej nostalgii i sile marki, inwestując tylko niezbędne minimum środków. Prace nad szóstką wykończyły Black Hole Games, siódemka też cierpi na niedofinansowanie (nieszczęsne przerywniki).

Komentarz: Demilisz

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl