Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 20 lipca 2011, 11:39

autor: Marcin Serkies

WWE '12 - już graliśmy!

Seria SmackDown vs. Raw idzie za ciosem. Dlaczego miłośnicy wrestlingu powinni czekać na WWE '12?

Wrestling jest dyscypliną dla wybranych. Nie każdy rozumie i nie każdy docenia to, co dzieje się na ringu i poza nim. Dla tych, którzy doznali oświecenia, świetną propozycję przygotowało THQ – chodzi oczywiście o WWE ’12, kolejną odsłonę zasłużonej serii Smackdown vs. Raw, którą miałem okazję przetestować w Londynie.

Mimo że preferuję raczej bardziej realistyczne dyscypliny, związane z robieniem sobie krzywdy (MMA), to doceniam pracę i artyzm mistrzów wrestlingu. Po przeniesieniu zabawy na konsole wszystko staje się – paradoksalnie – bardziej prawdziwe. Mniej tu wyreżyserowanej dramaturgii, a co za tym idzie, wiele osób sceptycznie nastawionych do tego sportu za sprawą WWE może się do niego przekonać. W końcu – co innego oglądać taki spektakl w telewizji, a co innego być jego częścią.

Nosił wilk razy kilka…

W wersji testowej udostępniono czterech zawodników i każdym z nich rozegrałem jedną walkę. Co mogę stwierdzić po takiej sesji? Z pewnością każdy osiłek dysponuje swoim charakterystycznym stylem. O ile podstawowe ruchy są raczej takie same (ciosy rękoma, nogami), to w miarę rozkręcania się zabawy pojawia się coraz więcej elementów unikatowych dla każdego z wrestlerów. Specjalne rzuty, obalenia, „finiszery” – miłośnicy tego sportu powinni być zadowoleni.

… ponieśli i wilka!

Przy okazji ruchów warto zauważyć, że w porównaniu z poprzednimi odsłonami WWE ’12 zostało wyraźnie dopracowane. Animacje są płynniejsze i bardziej naturalne. Zawodnik świeży rusza się naprawdę szybko i zwinnie, nieco obity, zmęczony wyraźnie pokazuje, że chętnie opuściłby ring. Spodobała mi się też szybka regeneracja energii. Wystarczy parę razy udanie przeprowadzić kontrę (gra dokładnie informuje, kiedy należy wcisnąć odpowiedni przycisk) i już z bitego stajemy się bijącym. Sytuacja, która nagminnie występuje w wielu pojedynkach wrestlingowych, tu została zrealizowana jako część gry w naprawdę świetny sposób.

Mnie, jako zwolennikowi MMA, krótka sesja z WWE ’12 nie przyniosła oświecenia. Gra wygląda solidnie, cała otoczka – tak charakterystyczna dla wrestlingu – jest tu zachowana w najdrobniejszych szczegółach – nie brak np. efekciarskich wejść zawodników. Na plus z pewnością wypada też zaliczyć przystępne sterowanie. Ledwie kilka chwil spędzonych na ringu pozwoliło mi na rozsądną kontrolę poczynań sterowanego zawodnika. Przy tym odniosłem wrażenie, że poznawanie tajników systemu zapewni zajęcie na długie tygodnie.

Od prostych kopnięć krótka droga…

Mamy więc grę oferującą każdemu wybranemu wrestlerowi szeroki wachlarz ciosów – często kontekstowych, uzależnionych od aktualnej pozycji naszej i przeciwnika – oraz opatrzoną świetnymi animacjami biorących udział w spektaklu. Szczególnie podczas prób chwytów – to, jaką akcję wykona zawodnik, zależy od okoliczności. Dużo też zależy od odpowiedniego wyczucia czasu. Bloki, przechwyty ciosów i płynne przejścia z bycia bitym w bijącego wymagają dobrego wyczucia rytmu we wciskaniu przycisków. System dopracowano na tyle, że przy odpowiednim skupieniu można osiągnąć kapitalne rezultaty.

…do zaawansowanych rzutów.

Podsumowując, mimo że moim faworytem WWE ’12 raczej nie zostanie, to jestem przekonany, że gra zdobędzie grono oddanych fanów. Dobrze wykonanych licencjonowanych tytułów opartych na tej dyscyplinie wcale nie ma zbyt wiele. Fani będą się przy niej świetnie bawić, testując swoich ulubionych zawodników. Dla innych – takich jak ja – może być ona pewną formą odmiany, dającą doskonałą okazję poznania naprawdę ważnej części kultury masowej.

WWE '12

WWE '12