Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Elex Publicystyka

Publicystyka 23 sierpnia 2017, 18:00

Widzieliśmy grę Elex – Gothic naszych czasów

Elexa widziałem już kilka razy, w tym na specjalnym pokazie dla GRYOnline w zeszłym roku. Do tej pory miałem sporo wątpliwości, ale po najnowszym pokazie na gamescomie sporo z nich się zdezaktualizowało. Gra wygląda solidnie.

Mój kontakt z trzecim Risenem zaowocował tym, że obiecałem sobie nie sięgać po następną produkcję studia Piranha Bytes. Choć dla niemieckich deweloperów wydaję się być idealnym targetem, to jednak nie miałem większej ochoty obcować z kolejnym nieudanym klonem Gothica – a Elex, bo o nim mowa, tym właśnie wydawał mi się przez bardzo długi czas.

Widziałem tę grę kilkakrotnie, raz nawet przez półtorej godziny na specjalnym pokazie zorganizowanym wyłącznie dla nas, i choć szanuję dotychczasowy dorobek Niemców, nie było siły, żebym mógł się przekonać do proponowanego przez nich mariażu klimatów fantasy z czystym science fiction. Przykurzona mechanika, grafika wyraźnie odstająca od dzisiejszych standardów i ta charakterystyczna toporność cechująca produkty niezbyt zamożnego dewelopera. Elex od początku prezentował się tak sobie i tylko najwierniejsi fani wierzyli, że dla darzonego w Polsce ogromną estymą studia nie jest on krokiem w przepaść.

Biorąc pod uwagę to, co napisałem powyżej, może wydać się Wam zaskakujące, że tę grę całkiem dobrze oglądało mi się na gamescomie. Jeśli wcześniej mieliśmy do czynienia z nieociosanym klocem drewna, tak teraz – na finiszu produkcji – Elex nabrał naprawdę miłych dla oka kształtów. Okej, pamiętajmy wciąż o skali – z brzydkiego kaczątka nie wyrósł piękny łabędź, bo blisko trzydziestoosobowa ekipa Piranha Bytes to nie CD Projekt RED – ale po złożeniu wszystkich klocków do kupy nowe dzieło naszych sąsiadów wydaje się być dużo lepsze niż przywołany przeze mnie Risen 3. Deweloperzy z Essen włożyli sporo wysiłku w dopracowanie detali i choć nadal czuć toporność w animacjach postaci, a grę trapią inne bolączki, obejrzałem pokaz bez zażenowania.

Czy to Wojna z Darksiders dotarł na Magalan?

Barwny świat

Przede wszystkim spodobał mi się sam świat. Gigantyczna mapa z różnorodnymi strefami klimatycznymi potrafi urzec, niezależnie od tego, czy akurat przemierzamy zielone lasy, czy skutą lodem północ. Jeśli gdziekolwiek widać progres poczyniony przez ostatni rok, to właśnie w odwiedzanych obszarach. Niezłe oświetlenie sprawia, że niektóre miejscówki wyglądają nadzwyczaj urokliwie, a różne przynęty zarzucone przez autorów zachęcają do bardziej wnikliwej eksploracji.

Mam też wrażenie, że poprawiono zarówno prezencję, jak i animacje postaci, również kluczowy „jetpack” nie budzi większych zastrzeżeń. Oczywiście wciąż nie wszystko gra i buczy pod względem technicznym. Momentami mocno zawodziła kolizja obiektów, irytowały też drobne chrupnięcia przy obracaniu ekranu. Jestem ciekaw, jak Elex wypadnie na konsolach, skoro pecet przywieziony z myślą o należytym pokazywaniu gry czasem sobie z nią po prostu nie radził.

Miszmasz fantasy z science fiction to rozwiązanie, które odstraszyło sporo osób, co niespecjalnie mnie dziwi. Okładający potworki mieczem łysol wygląda jeszcze w miarę naturalnie („gothicowo”), ale gdy w ruch idzie broń dystansowa inna niż łuk, robi się słabo. Futurystyczne pukawki nie cieszą oczu podczas strzału, kompletnie nie czuć ich mocy, a efekty wizualne związane z wypluwaniem pocisków są dalekie od doskonałości. Piranha Bytes chyba poprawnie odczytała grymas na mojej twarzy, kiedy patrzyłem na kolorowe kulki zmierzające do celu, bo natychmiast pojawiła się informacja, że ilość amunicji jest bardzo ograniczona i z karabinów będziemy korzystać rzadko. Całe szczęście.

Czysty Gothic

W pozostałych aspektach Elex to czysty Gothic. Wszystko, co „Piranie” zrobiły na przestrzeni tych kilkunastu lat, znajduje się w tej grze, dlatego fani przygód Bezimiennego odnajdą się w niej natychmiast. System nauki umiejętności przez trenerów? Jest. Możliwość zbierania trofeów z zabitych potworów? Obecna. Szybka podróż przez specjalne teleporty? Odhaczona. Podział na odmienne frakcje? A jakże. Elex nawet nie próbuje silić się w tych kwestiach na rewolucję. Zmiany – jeśli występują – to wyłącznie kosmetyczne, a cała reszta stanowi produkt skrojony według tego samego szablonu co zwykle. Z jednej strony to dobrze, bo gra ma szansę trafić do ściśle określonego grona odbiorców, ale o podboju reszty świata nie ma po prostu mowy. Nie w dzisiejszych czasach.

Pozytywnie brzmią za to różnego rodzaju obietnice. Na przykład takie, że autorzy przygotowali odmienny zestaw dialogów dla każdej frakcji, dzięki czemu wykonywanie tych samych zadań członkami innych ugrupowań przyniesie alternatywne kwestie. Ba, również zadania mają być zmodyfikowane w zależności od tego, do kogo zdecydowaliśmy się przyłączyć. Fajne jest też to, że niektóre lokacje okażą się dostępne tylko dla przedstawicieli jednej z zamieszkujących ten świat sił. O umiejętnościach nawet nie wspomnę, bo wzorem poprzednich dzieł studia Piranha Bytes niektórych zdolności nigdy nie będziemy w stanie się nauczyć, jeśli nie staniemy po „właściwej” stronie. Takich właśnie patentów chcemy w grach RPG.

Widzieliśmy grę Elex – Gothic naszych czasów - ilustracja #2

Piranha Bytes konsekwentnie unika deklaracji, czym zajmie się po wydaniu Elexa. Pytaliśmy zarówno o potencjalny sequel, jak i oczekiwany przez wielu remake Gothica. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że „mamy dużo pomysłów, ale trudno teraz powiedzieć, co będziemy robić”. Na pewno nie pojawią się dodatki DLC, bo Niemcy nie uważają, że tworzenie tego typu zawartości jest dobre. Całkiem możliwe, że kolejnym ich projektem okaże się Elex 2.

Podsumowując, nadal nie wierzę, że Elex będzie w stanie pozamiatać na listach przebojów – to się nigdy nie uda. Po pokazie na gamescomie zmieniłem jednak nieco nastawienie do samej gry. Nawet jeśli czuć, że to dzieło małego i niedysponującego wielkimi funduszami studia, to należy docenić ogrom pracy, jaką wykonał ten zespół. Przez ostatni rok sporo zmieniło się na lepsze i choć dalej bez trudu da się wytknąć temu tytułowi to i owo, w ogólnym rozrachunku Elex wypada przyzwoicie. Czekamy na pełniaka.

Koszt wyjazdu autora na niemieckie targi gamescom 2017 w Kolonii opłaciliśmy we własnym zakresie.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Elex

Elex