Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Age of Empires IV Publicystyka

Publicystyka 10 kwietnia 2021, 18:30

Widziałem Age of Empires 4. Nie wiem, czy ta gra ma sens

Powroty znanych marek zawsze są podobne. Age Of Empires 4 chce być czymś nowym, żeby się wyróżnić, ale jednocześnie takim samym, żeby fani byli zadowoleni. Jak udało się to pogodzić?

Na rynku istnieją aktualnie cztery gry z serii Age of Empires, które radzą sobie całkiem nieźle, mimo że strategie czasu rzeczywistego lata popularności dawno mają już za sobą. Nie zapominajmy również o spin-offie tego cyklu, czyli Age of Mythology, który także jest obecny na Steamie. Bez wątpienia jednak na tle tych produkcji wyróżnia się Age of Empires II: Definitive Edition. Rodzi się więc pytanie: czy jest miejsce na kolejną grę sygnowaną marką Age, której akcja toczy się w średniowieczu?

Wyznam szczerze, że pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie po zobaczeniu rozgrywki w Age of Empires IV, była następująca: „To nie wygląda jak Age of Empires”. Wszystko oczywiście może się jeszcze zmienić. To, co nam pokazano, to wersja niedokończona. Ja sam w sumie nigdy nie przywiązywałem wielkiej wagi do tego, jak dany cykl gier powinien się prezentować, jednak zdaję sobie sprawę, że seria Age ma swój unikatowy klimat, który zawdzięcza też oprawie audiowizualnej. W przypadku Age of Empires IV miałem wrażenie, że patrzę na dziecko poprzednich części oraz... Settlersów. Tereny i środowisko są niezwykle szczegółowe i przepiękne. Na ich tle odznaczają się z kolei nieco kanciaste oraz bardzo kolorowe modele jednostek. Do tego jeszcze dochodzi efekt zaburzonych proporcji: jednostki wydają się przy budynkach naprawę duże.

Nie zrozumcie mnie jednak źle – jestem ostatnią osobą, która uważa, że obniżona saturacja sprawia, iż gra staje się dojrzalsza i ładniejsza. Seria Age zawsze odznaczała się bogatą kolorystyką. Jeśli chodzi o „czwórkę”, wydało mi się jednak, że mam do czynienia z dwoma stylami graficznymi, które nie za bardzo się lubią. Trudno to dostrzec na nieruchomych screenach, ale rzuca się to w oczy, gdy patrzy się na grę w akcji. Twórcy usprawiedliwiali podjęcie decyzji o takim, a nie innym stylu przejrzystością rozgrywki. Jestem w stanie to zrozumieć. Gry z cyklu Age of Empires potrafią wyglądać chaotycznie podczas starć, szczególnie w zmaganiach sieciowych. Podejrzewam jednak, że wielu zagorzałych fanów serii, mających w głowie własne wyobrażenie tego, jak powinna się ona prezentować, będzie kręcić nosem. Ale to w końcu norma w przypadku każdego popularnego cyklu gier.

Age of Empires IV, mimo znajomego już okresu historycznego, jakim jest średniowiecze, wygląda bardziej na nowy start. Wcale mnie to nie dziwi. Nie licząc wersji odświeżonych, ostatnią w pełni nową odsłonę serii dostaliśmy w 2005 roku. Remastery zaś były skierowane głównie do fanów cyklu. Tak więc twórcy czwartej części nie mają łatwego zadania. Wygląda na to, że z jednej strony starają się zachować istotne cechy cyklu, aby trafić do osób, które spędziły z nim połowę swego życia. Z drugiej wprowadzają bardzo dużo zupełnie nowych elementów. Nie mają innego wyjścia – gra musi wyróżniać się na tle odnowionych klasycznych odsłon, żeby poradzić sobie z wewnętrzną konkurencją. Zmiany w mechanice oraz nowe atrakcje nie są jednak pozycjom z serii Age obce. Trzon rozgrywki wszystkich kolejnych części był bardzo podobny, niemniej różniły się one znacznie między sobą przeróżnymi detalami, które diametralnie zmieniały oferowane przez te gry doświadczenie. Mam wrażenie, że Age of Empires IV idzie o krok dalej. Chcecie konkretów? Proszę bardzo.

Mongołowie sobie stąd idą

Z prezentacji wynikało, że twórcy stawiają na przewagę jakości nad ilością. Czwarta część serii w liczbach nie wydaje się więc zbyt imponująca. Na początek mamy dostać osiem cywilizacji oraz cztery kampanie fabularne. W porównaniu z Age of Empires II: Definitive Edition to bardzo mało. Tam bowiem mamy 37 cywilizacji oraz 32 kampanie. Oczywiście trzeba przede wszystkim pamiętać, że druga część serii rozwijana była przez lata, a „czwórka” jeszcze nawet nie wystartowała. Mimo wszystko liczby nie robią wrażenia. Jednak zarówno dostępne w grze nacje, jak i kampanie mają nadrabiać to jakością. Twórcy stawiają bowiem na asymetryczną rozgrywkę, którą powinny zagwarantować znacznie różniące się od siebie cywilizacje. W poprzednich częściach serii te różnice oczywiście też występowały. Każda cywilizacja posiadała unikatowe bonusy oraz jednostki, a dostępność ulepszeń i technologii na drzewku rozwoju była nieco inna. Age of Empires IV tę wyjątkowość konkretnych cywilizacji ma jednak wynieść na kolejny poziom.

Jak widać kibice piłki nożnej byli bardzo zajadli już w czasach średniowiecza

- Ładne widoki - Ot, średniowiecze

Z ośmiu nacji, które pojawią się w grze, widziałem cztery: Mongołów, Chińczyków, Brytyjczyków oraz sułtanat Delhi – nowość w serii. I czymże ta większa różnorodność się objawi? Ano na przykład tym, że Mongołowie mogą spakować manatki i przenieść bazę w inne miejsce. Co oczywiście ma sens, jeśli chodzi o historyczną poprawność, bo przecież Mongołowie byli ludem koczowniczym. Każda cywilizacja ma mieć właśnie takie unikatowe akcje, które mają ją wyróżniać na tle innych. Chińczykom, oprócz klasycznego postępu epok, zaimplementowano również system dynastyczny, który wpłynie na przykład na produkowane jednostki. Sułtanat Delhi z kolei posiada unikalny sposób rozwoju technologii z pomocą specjalnych uczonych. Te wszystkie elementy mają być zakorzenione w historii, bo – jak usłyszałem wiele razy podczas prezentacji – Age of Empires IV będzie „celebracją historii”. Do tego jednak wrócę za chwilę.

To nie koniec zmian

Asymetria cywilizacji podniesiona o kilka poziomów wyżej nie jest jedyną zmianą, która ma odróżniać czwartą część serii od poprzednich. Będą również inne nowinki i wszystkie na papierze wyglądają fajnie, jednak mam wrażenie, że żadna nie jest czymś, co mogłoby sprawić, że reszta gier z cyklu nagle stanie się przestarzała. Na przykład takie mury. Oczywiście są bardzo ważne, bo tworzą swego rodzaju strefę komfortu gracza, oddzielając rozwijającą się cywilizację od barbarzyństwa świata zewnętrznego. W „czwórce” na tych murach będziemy mogli umieszczać wojska. Wcześniej naszych łuczników czy kuszników stawialiśmy za murami. Tutaj mury będą stanowić po prostu kolejną warstwę pola bitwy. To otworzy drogę dla nowych jednostek oblężniczych, takich jak np. ruchome wieże. Wiecie, jak one działają, prawda? Drewniana konstrukcja na kółkach podjeżdża pod mury i wypluwa załadowanych w niej żołnierzy. Taki pradziadek transportu publicznego.

Nowa frakcja gigantów odwiedza koszary ludzi.

Chińska artyleria czyni pogrom

Widziałem też konnego zwiadowcę, który upolował dzika, widziałem kmieci, którzy stawali się pospolitym ruszeniem i walczyli zarówno wręcz, jak i z użyciem łuków. W pewnym momencie na ekranie pokazał się kapłan, który za pomocą relikwiarza przekabacił na swoją stronę całą armię przeciwnika. Takich większych bądź mniejszych zmian ma być oczywiście więcej. Age of Empires IV ma również wprowadzić mechanikę zasadzek. Wzorem serii Total War jednostki będą chować się w lesie niezauważone i czekać na wroga, by go znienacka zaatakować. To wszystko naprawdę zapowiada się obiecująco. Szczególnie owe zasadzki mogą dodać grze smaczku i wzbogacić ją o kilka ciekawych decyzji strategicznych. Karczowanie lasów wokół bazy stanie się ważniejsze, skoro gracz będzie miał świadomość, że w każdej chwili może ukryć się w nich banda wrogich żołdaków.

I choć wszystkie te nowości brzmią dobrze, to jednak i w Age of Empires IV będziemy mieć do czynienia z klasycznym rdzeniem strategii czasu rzeczywistego, czyli systemem „papier-kamień-nożyce”. Tak więc pikinierzy poradzą sobie najlepiej z kawalerią, kawaleria z łucznikami, a łucznicy z pikinierami. Większość jednostek w grach z serii Age była wspólna dla każdej cywilizacji. W „czwórce” rozróżnienie nacji mamy dostrzegać także w armii, jednak podstawowi wojacy będą tacy sami dla każdej narodowości. Większość zmian jest więc nowością w serii, ale widzieliśmy je już w innych przedstawicielach gatunku. Twórcy nie zamierzają zatem wymyślać koła na nowo. Nie da się również nie zauważyć wpływów innych części cyklu, nie tylko popularnej „dwójki”. Przy przechodzeniu między kolejnymi epokami będziemy podejmować decyzje dotyczące na przykład unikatowych budynków nazwanych przez twórców „landmarks”. Fani znajdą więc tutaj wiele znajomych rzeczy oraz mechanik, choć trudno mówić o odgrzewaniu kotleta. Zresztą organizatorzy pokazu bardzo chcieli, byśmy poczuli się jak w domu. Usłyszeliśmy znany motyw muzyczny, były nawet owce. Te też będą częścią rozgrywki. Bo przecież wszyscy sympatycy serii znają owce z Age of Empires II, prawda?

r3w

Gdy na rynku pojawia się nowa część ukochanej sagi, jej twórcy muszą zapewniać fanów, że ci poczują się w niej jak w domu, że jak zasiądą do gry, będzie to jak spotkanie ze starym przyjacielem, który niby się zmienił, ale tak naprawdę zatrzymał się w czasie. Wszelkie drastyczne zmiany potrafią być postrzegane jako coś niechcianego. Jednak obecność na rynku innych odsłon cyklu, z czego jedna jest naprawdę popularna, a w resztą ciągle gra od tysiąca do kilku tysięcy osób, wymaga od twórców Age of Empires IV, by ich produkcja w jakiś sposób się wyróżniała. Czemu gracze mieliby kupować czwartą część, skoro „dwójka” w edycji „ostatecznej” jest tak dobrą i bądź co bądź bogatszą w treść produkcją? „Czwórka” stoi więc w rozkroku – z jednej strony chce być pełnoprawną odsłoną popularnego cyklu, z drugiej musi się wyróżniać spośród innych. Leży to także w interesie wydawcy. Na prezentacji zaznaczono, że premiera czwartej części nie będzie oznaczać końca rozwoju Age of Empires II: Definitive Edition oraz niedawno wydanej „trójki”. „Dwójka” ciągle ma silną pozycję i nieźle się sprzedała – gra w nią kilkanaście tysięcy osób dziennie. Problem z nią jest jednak taki, że ma dość spory próg wejścia. Nawet kampanie potrafią być troszkę przytłaczające, nie wspominając o próbach przebicia się w multiplayerze. Age of Empires IV musi więc okazać się odmienne na tyle, by usprawiedliwić swoje istnienie.

Czas na historię

Te różnice widać będzie również w sposobie prowadzenia kampanii, jednak i tutaj twórcy wykonują ukłon w stronę dziedzictwa serii. Wracają bowiem postacie historyczne jako osobne, silniejsze jednostki. To jednak wcale nie jest najciekawsze. Wydarzenia w kampaniach trybu dla pojedynczego gracza mają rozciągać się na przestrzeni setek lat. Nie będziemy śledzić już żywota jednej historycznej postaci, takiej jak William Wallace czy Joanna d’Arc. Kampania brytyjska, o której mówiono na prezentacji, ma rozpocząć się bitwą pod Hastings w 1066 roku, a zakończyć podpisaniem Wielkiej Karty Swobód w 1215. Rozmach będzie więc znacznie większy.

Słonie 1 Zamek 0

I tutaj warto wrócić do tej „celebracji historii”, o której wspomniałem wcześniej. Seria Age zawsze starała się w mniejszym bądź większym stopniu wiązać ją z mechaniką. Sposób narracji w kampaniach był jednak dość powierzchowny. W Age of Empires IV natomiast pomiędzy misjami zobaczymy kręcone w lokacjach mikrodokumenty, nadające kontekst wydarzeniom z kolejnych misji. I to, muszę przyznać, bardzo mnie zaintrygowało. Gry wideo, które biorą na tapet historyczne wydarzenia, potrafią mieć spory wpływ na wzbudzenie zainteresowania tym konkretnym okresem. Gracze sięgają wtedy po książki albo oglądają filmy dokumentalne, by poszerzyć swoją perspektywę. Często nie doceniamy pozytywnego oddziaływania gier na rozwój innych hobby. Tym bardziej chwalę więc decyzję o zaimplementowaniu owych mikrodokumentów do gry.

Tak prezentuje się Sułtanat Deli w pełnej krasie

Na prezentacji dotyczącej przyszłości Age of Empires padło dużo wielkich słów, które spokojnie można wrzucić do kategorii „typowe public relations”, ale dało się też wyciągnąć trochę konkretów. W końcu mogłem dowiedzieć się nieco więcej na temat kolejnej części tak cenionej przeze mnie serii. Nie mogę jednak powiedzieć, że odebrałem ten pokaz w pełni pozytywnie. Zachwytów brakuje, pojawił się „tylko” całkiem solidny optymizm. Prawda jest jednak taka, że obserwowanie rozgrywki w strategii czasu rzeczywistego z daleka nigdy nie było dla mnie bardzo atrakcyjne. Dopiero moment, w którym postawię mój pierwszy budynek, wyprodukuję pierwszego woja oraz stoczę pierwszą potyczkę, zadecyduje, czy spędzę z grą więcej czasu. Optymizm jednak pozostaje, mimo że ostatnie dzieło studia Relic, czyli Dawn of War III, nie spotkało się z ciepłym odbiorem. Niemniej w Relicu siedzą weterani gatunku, toteż mój kredyt zaufania wobec nich jest całkiem spory.

Wyspiańskiemu by się podobało

Tak więc odpowiedź na pytanie, czy na rynku jest miejsce na kolejną grę z serii Age, brzmi: jeżeli twórcy spełnią swoje obietnice, to tak. Będzie to pozycja na tyle odmienna, z uwagi na zmiany w mechanice, nawet od osadzonej w tym samym okresie historycznym „dwójki”, że obie te gry spokojnie da się rozróżnić. Zresztą, co ja piszę, każdy przedstawiciel strategii czasu rzeczywistego jest przeze mnie mile widziany. Szczególnie taki, który tworzony jest przez weteranów gatunku. Czy jednak te wszystkie zmiany, a także oprawa graficzna, nie odstraszą wyjadaczy? Część pewnie tak, ale podejrzewam, że większość przynajmniej da temu tytułowi szansę. Przekonamy się o tym jeszcze w tym roku. „Czwórka” ma więc przyciągnąć nowych graczy, będąc dla nich bardziej przyjazną produkcją. Starym fanom serii z kolei, jeżeli nie spodoba się część czwarta, zostanie mocna i popularna „dwójka”, która cały czas jest rozwijana.

ZASTRZEŻENIE

Pokaz gry Age of Empires 4 odbył się zdalnie.

Mateusz Araszkiewicz

Mateusz Araszkiewicz

Pierwsze materiały wideo oraz tekstowe o grach tworzy od ponad dziesięciu lat – najpierw były to materiały typu let’s play, potem recenzje oraz publicystyka dla serwisów Gametoon oraz MiastoGier.pl. Politolog z wykształcenia. Od 2014 roku współpracownik tvgry. Od 2015 stały członek ekipy. Tworzy materiały wideo oparte o szeroko pojęty gaming. Prowadzi również streamy na kanale tvgryplus. Gra od 30 lat. W szczególności upodobał sobie strzelanki pierwszoosobowe, cRPGi, gry typu rouge-lite oraz strategie czasu rzeczywistego. Nie przepada za wyścigami oraz grami sportowymi. Ulubiona gra? Oczywiście, że Star Wars: Dark Forces. Poza graniem uwielbia czytać, składać klocki LEGO, chodzić po górach oraz jeść cieszyńskie kanapki ze śledziem.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czekasz na Age of Empires 4?

No pewnie, że tak!
60,3%
Nie, to nie moja bajka.
39,7%
Zobacz inne ankiety
Age of Empires IV

Age of Empires IV