Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 25 października 2006, 11:50

autor: Emil Ronda

Viva Pinata - zapowiedź

Naszym celem będzie stworzenie ekosystemu idealnego do hodowania stworków zwanych Pinata. Pinaty starają się na swój śmieszny sposób imitować prawdziwe zwierzęta.

Tak to już jest z konsolami spod szyldu Xboxa, że zawsze można narzekać w ich przypadku na małą liczbę gier nietypowych, na wskroś oryginalnych. Okami, seria Katamari, Meteos, Loco Roco, Animal Crossing – oto ostatnio najgłośniejsze tego typu gry konsolowe. W żadną z nich nie zagracie jednak na Xboksie. Ja wiem, że sprzęty spod szyldu Microsoftu nie kryją się z tym, że są przeznaczone raczej dla starszych graczy i tym samym wydawcy gną półki sklepowe ciężarem wyścigów, shooterów FPP i innych „dorosłych” gier akcji. Jednak czasem coś odmiennego może doskonale wypromować się na jednolitym tle całej reszty. Wiedzieli o tym włodarze Microsoftu przelewając pokaźne sumy na konto pracowników Rare – firmy zaiste kultowej, robiącej zawsze co najmniej dobre gry (Perfect Dark Zero), a często wybitne (pierwszy Perfect Dark, Goldeneye). Ale robiącej również gry radosne, kolorowe (Banjo, Kameo) i często oryginalne w swych założeniach.

Wygląda na to, że Rare stanie się etatowym dekoratorem oferty gier na Xboxa 360 dostarczając tytuły lekkie i urzekające swym stylem. Wymarzyli świetne Kameo, w listopadzie zagracie właśnie w Viva Pinata, a na Barcelońskiej imprezie X06, zaprezentowano pierwszy trailer nowego Banjo. Jeśli więc chcecie się dobrze odprężyć grając albo przyciągnąć do konsoli kobietę czy dziecko – zwracać będziecie musieli uwagę na gry wychodzące spod elektronicznych dłut mistrzów z Rare. Skupimy się na nadchodzącym tytule, który zapowiada się na zgrabną mieszankę rozwiązań z takich gier, jak: Animal Crossing, Pikmin, Pokémon czy The Sims. Przy czym dodaje od siebie tak smakowite kąski, że ja osobiście nie mogę się już doczekać. Pozwólcie, że podzielę się z Wami moim entuzjazmem.

Uwaga! Zły pies! ... bo to pies chyba?

Z kamerą wśród zwierząt

Naszym celem będzie stworzenie ekosystemu idealnego do hodowania stworków zwanych Pinata. Pinaty starają się na swój śmieszny sposób imitować prawdziwe zwierzęta. Choć ich wygląd odbiega nieco od przyjętych przez przyrodę standardów, to jednak rodzaj zwierzęcia rozpoznacie jak nie na pierwszy, to na drugi rzut oka. Akcja dzieje się na tytułowej wyspie. Prawie całkowicie skryta w ramionach dżungli jest doskonałym miejscem do rozwoju dzikich Pinat, które – nieoswojone – występują tylko w kolorach białym i czarnym (bez względu na gatunek). To właśnie na tej wyspie przyjdzie nam urządzić zorganizowany, uporządkowany ogród, w którym będziemy hodować i oswajać Pinaty. Na początek dysponujemy jedynie kawałkiem ziemi i... łopatą. Przy pomocy tego „sprzętu” możemy jedynie rozkopać ziemię. A taka jest idealnym miejscem dla robaków, czyż nie? Prawdopodobnie robaki-Pinaty będą pierwszymi gośćmi Twego przyrodniczego królestwa. Skoro już robale się zagnieżdżą, to pozwólcie, że przypomnę Wam, iż gustują w nich wszelkiego rodzaju ptaki. I takowe się pojawiają. Jeśli po niedługim czasie urośnie Ci piękna trawka – oczekuj, że ściągnie na swe łono węża lub dwa.

Tym oto przykładem wyjaśniłem Wam, że życie tego „ogródka” i jego rozwój odbywać się będzie w oparciu o łańcuch pokarmowy i innych zasady rządzące w przyrodzie. Aby ściągnąć do ogrodu dany rodzaj Pinaty, trzeba spełnić określone warunki, a jeśli chcecie zacząć małą hodowlę – musicie osiągnąć jeszcze więcej celów. Każdy z ponad 60-ciu gatunków lubi przebywać w określonym środowisku, np. preferuje dany rodzaj roślinności czy pożywienia. Niektóre gatunki przyciągnie do Waszego ogrodu po prostu obecność innych, konkretnych zwierząt (opisana wyżej zależność pokarmowa „robak-ptak”). Jeśli jakiemuś stworkowi spodoba się Twoja miejscówka, postanawia w niej zamieszkać, jednocześnie zmieniając barwy na różnokolorowe (obce Pinaty są czarne lub białe).

Zachowanie równowagi w ekosystemie ma nie tylko wpływ na sam rozwój istot w nim żyjących, ale istotne jest również ze względu właśnie na przyciąganie nowych zwierząt; jeśli np. posiadasz zbyt dużo drapieżców, jakiś gatunek może w ogóle nie wprowadzić się do Twojego ogrodu. Rare doskonale wiedziało, że bez zwierzęcej agresji się nie obędzie i polowania gatunków na siebie będą stanowić dość ważny element zabawy. Jednak ze względu na lekki, bajkowy styl przedstawienia gry chłopaki musieli znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie zdziwcie się zatem, jeśli zobaczycie, jak drapieżca wyjada ze środka „ofiary”... cukierki! A potem ofiara znika, „ożywając” gdzieś w dżungli. Wilk syty i owca cała.

Iście angielska pogoda również się zdarzy.

Autorzy obiecują, że już po dwóch godzinach gry Twój ogród będzie unikalny i podobnego nie będzie miał żaden inny gracz. Można w to uwierzyć zdając sobie sprawę, jak dużą swobodę w kreowaniu tego kawałka świata daje się graczowi, jak wiele jest tu zależności. Z biegiem czasu będziemy dysponować coraz to bogatszym zasobem akcesoriów, a dodatkowo część z nich można ulepszać. Dla przykładu – upgrade’owana konewka nie tylko mieści więcej wody, ale także szybciej się napełnia. Rozgrywka daje masę swobody – wyobraźnia gracza i wyciąganie wniosków grają główne role w przyciąganiu do ogrodu nowych zwierząt, ich utrzymywaniu i ochronie. Jednak zachowanie równowagi w rosnącym coraz bardziej środowisku nie jest takie łatwe, szczególnie że nasi podopieczni mają styczność z tak naturalnymi w prawdziwym świecie zjawiskami, jak choroby, przypadki losowe (urazy czy też np. zmiany warunków pogodowych) oraz akty rywalizacji i często wynikające z tego objawy agresji.

Jak więc możecie sobie wyobrazić, gra w pewnym momencie staje się bardzo rozbudowana. Panowie z Rare nie pozostawili jednak graczy samych sobie i jeśli tylko potrzebujecie wirtualnej pomocy w prowadzeniu ogródka, możecie poprosić o pomoc miejscowych znawców tematu, o poradę właściciela sklepu, a o doraźną pomoc w pracach w ogrodzie – lokalną siłę roboczą. To od Was zależeć będzie również, w jakim stopniu poświęcicie się sami, a ile pracy będziecie dedykować konsoli.

Wspomniałem słowo o parzeniu Pinat tych samych gatunków i w tym miejscu temat nieco rozwinę. Jeśli posiadasz w ogrodzie Panią i Pana – i jeśli przypadną sobie do gustu – nad ich głowami pojawiają się serduszka. To oznacza, że są gotowe do rozrodu. W tym momencie uruchamia się mini-gra, w której gracz musi doprowadzić do siebie obie Pinaty przeprowadzając je przez swoisty labirynt. Jeśli się uda, nic nie staje na przeszkodzie, byś mógł cieszyć się złożonym przez zwierzęta jajem, z którego ma szansę wykluć się potomstwo. Pinaty można nazywać, przyczepić im rozpoznawalny tag, czy też zrobić z ogrodu wybieg rodem z pokazów mody – można bowiem przebierać zwierzątka w najróżniejsze stroje, upiększać je dodatkami (często przezabawnymi, np. policyjną czapką czy wielkimi okularami).

Piękny, kolorowy, bajkowy świat. Rzadkość na konsolach Microsoftu.

Koń trojański... internetowy

Z rozrodem łączy się następna wielce istotna dla gry kwestia, w której pokłada się ogromne nadzieje. Mam na myśli wykorzystanie możliwości Xbox Live!. Otóż każde zniesione jajo będziemy mogli wystawić na aukcji; istnieje spore prawdopodobieństwo że „handel” będzie dotyczył także takich elementów wystroju ogrodu czy ozdób dla zwierząt. Inni użytkownicy Viva Pinata będą mogli prawdopodobnie zwiedzać wzajemnie swoje ogrody, choć szczegóły dotyczące tej opcji nie są znane. Bardzo ciekawie zapowiada się możliwość wysyłania zwierząt innym użytkownikom w skrzynkach. Wyobraźcie sobie, że taka tajemnicza przesyłka ląduje w waszym ogrodzie. Możecie ją odesłać do nadawcy lub też przyjąć, otwierając – tylko wtedy dowiecie się, co znajduje się w środku. Ale uwaga! Co wtedy, jeśli ktoś podesłał Wam wyjątkowo groźnego szkodnika? To całkiem możliwe!

Kolorowy tort. Z wisienką na czubku

Viva Pinata ma swój własny, unikalny styl. Grafika prezentuje się ładnie, ale raczej nie względu na jakąś niesamowitą jakość tekstur czy efektów specjalnych (chociaż w tym przypadku naprawdę nie ma na co narzekać, trzymają bowiem co najmniej poziom bardzo ładnego przecież Kameo), ale raczej za sprawą wyjątkowego designu wszystkich elementów otoczenia oraz samych zwierząt, które wydają się być zrobione z dużych ilości małych skrawków papieru. Ale pierwsze skrzypce w wyglądzie gra jednak niesamowicie żywa kolorystyka. Fioletowo-żółty misio, czy zielono-niebieski konik nie powinny z biegiem czasu Was dziwić. Jednakże cała ta zabawa kolorem tworzy z Viva Pinata niesamowite doświadczenie wizualne, które niezmiernie cieszy oczy i powoduje, że do gry masowo lgnąć powinny dzieciaki.

„Krokodyla, daj mi luby!” – zakrzyknąć może niejedna znajoma z Xbox Live.

Viva Pinata zapowiada się na idealną grę dla całej rodziny. Jednak nie odważę się jej zaszufladkować jedynie w takiej kategorii, bo muszę przyznać, że idea takiej zabawy zaciekawiła także mnie, starego wyjadacza, który niejeden już przecież wirtualny kark skręcił czy korpus kulami podziurawił. Istnieje spora szansa, że opieka nad Pinatami spodoba się każdemu, kto będzie miał ochotę odpocząć od „poważnych, dorosłych” gier wydawanych ciurkiem na Xboxa 360. No i to wykorzystanie możliwości sieciowych – tu Pinaty powinny zarządzić na dobre! Już widzę to wścibskie podsyłanie w skrzynkach innym graczom najbardziej niebezpiecznych gatunków, podglądanie cudzych ogrodów i pomysłów na ich urządzanie czy ściganie się w różnego rodzaju rankingach. Już dzisiaj zapowiada się wydawanie w sieci dodatków – przedmiotów, roślin, gatunków zwierząt. To gra niemal idealna do takich właśnie bonusów. Wisienką na czubku tego prawdziwie słodkiego, kolorowego tortu niech będzie informacja, że istnieje spora szansa na polską wersję językową. Mniam.

Emil „Samuraai” Ronda

NADZIEJE:

  • biały kruk w kategorii gier na Xboxa 360, kolorowa, lekka w odbiorze gra na tę konsolę to wciąż bardzo potrzebna temu sprzętowi odmiana;
  • powinna przyciągnąć do konsoli całą rodzinę;
  • znakomicie zapowiadające się wykorzystanie Xbox Live!
  • polska wersja językowa.

OBAWA:

  • tylko jedna: autorzy muszą zapewnić ciekawą rozgrywkę przez cały czas prowadzenia ogrodu, inaczej zawieje nudą, szczególnie jeśli ktoś nie będzie korzystał z możliwości sieciowych.
Viva Pinata

Viva Pinata