Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Uncharted 4: A Thief's End Publicystyka

Publicystyka 17 czerwca 2015, 13:45

Uncharted 4: A Thief's End – nadchodzi jedna z najlepszych gier akcji ostatnich lat?

Uncharted 4: A Thief's End to jedna z najbardziej efektownych gier zaprezentowanych na tegorocznym E3. Sekwencja pościgu pokazuje gigantyczny potencjał tego exclusive’a na PlayStation 4.

Kiedy firma Sony wieki temu ujawniła, że studio Naughty Dog pracuje nad grą Uncharted: Drake’s Fortune, złośliwcy dostrzegli w niej wyłącznie marną podróbkę Tomb Raidera. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Dziś seria ta ma ugruntowaną pozycję, a jej czwarta odsłona jest jednym z najbardziej wyczekiwanych produktów najbliższych miesięcy. Twórcy cyklu najwyraźniej zdają sobie z tego sprawę, bo skutecznie dmuchają w balon oczekiwań, co jakiś czas serwując wszystkim zainteresowanym pierwszorzędne fragmenty rozgrywki. Tak było niedawno w przypadku harców głównego bohatera w dżungli, tak było i teraz na targach E3. Do Los Angeles deweloperzy przywieźli rozbudowane demo swego najnowszego dzieła, którego część mieliśmy okazję zobaczyć na zakończenie konferencji firmy Sony. Resztę emocjonującej sekwencji obejrzeliśmy dziś, już za zamkniętymi drzwiami w zacisznych pokojach Convention Center – tym razem szalona ucieczka Drake’a i Sully’ego przed pojazdem opancerzonym nie kończyła się na moście, ale trwała w najlepsze jeszcze kilkanaście minut.

Ów pokaz dla wybrańców prowadzili Bruce Straley oraz Neil Druckmann, czyli dwie najważniejsze osoby z biorących udział w omawianym projekcie. Choć wspomniany epizod mocno nafaszerowano skryptami, trudno było oderwać wzrok od tego, co działo się na ekranie. Cała sekwencja, od początku do samego końca, zrobiła na mnie ogromne wrażenie – to właśnie dla takich akcji warto na Uncharted 4 czekać z wywieszonym jęzorem. Co wielce cieszy, przejścia od bardziej swobodnych fragmentów do ściśle zaplanowanych scen wydają się całkowicie naturalne. Nie mając pada w rękach, trudno było czasem wyczuć, gdzie kończy się gra, a zaczyna świetnie wyreżyserowany spektakl. Studio Naughty Dog zaskakiwało nas w ten sposób już wiele lat temu, ale mam wrażenie, że wraz z nadejściem A Thief’s End ta poprzeczka zostanie zawieszona jeszcze wyżej.

Zapewne chętnie dowiedzielibyście się, co dzieje się z Nathanem po scenie wystrzelenia liny na moście, która wieńczyła prezentację na konferencji firmy Sony. Najprościej rzecz ujmując, nasz śmiałek w końcu ląduje „bezpiecznie” na ziemi, ale na tym emocje się nie kończą, bo mężczyzna zaczyna być brutalnie ciągnięty przez pędzący na złamanie karku holownik. Drake’owi powoli udaje się wspiąć na pakę ciężarówki, gdzie dla odmiany może postrzelać sobie do przeciwników. Później bohater postanawia zmienić wehikuł, by mieć większe szanse zwiać ścigającej go cały czas opancerzonej furgonetce. Fragment ten trwa dobre kilkanaście minut, a jego finału nie zdradzimy, bo byłby to poważny spojler fabularny.

Zamknięta prezentacja gry Uncharted 4 pozwoliła uzyskać odpowiedzi na kilka interesujących pytań, które nasunęły się w trakcie oglądania tego jakże emocjonującego wycinka, a dotyczą przede wszystkim konstrukcji miasta położonego na Madagaskarze. Druckmann i Straley przyznali, że sekwencje z dżipem nie są zaprogramowane tak, by Drake mógł odbyć ów karkołomny przejazd jedynie pokazaną przez nich trasą. Studio Naughty Dog przygotowało znacznie bardziej rozbudowaną sieć dróg prowadzących w stronę wieży, dlatego gracze będą mogli zjechać na dół w zupełnie inny sposób niż na wspomnianym filmie. Opancerzona furgonetka zawsze będzie wyprzedzać o krok naszego śmiałka, co oznacza, że nie da się jej zgubić w ciasnych uliczkach miasteczka – autorzy chcą w ten sposób wywierać nieustanną presję na gracza i skutecznie pompować adrenalinę do krwi. Jednocześnie deweloperzy zapewnili, że ten dość rozbudowany etap nie został przygotowany wyłącznie z myślą o samym pościgu, co na pierwszy rzut oka wydawałoby się naturalne – wszak Uncharted 4 jest pierwszą odsłoną cyklu, w której można sterować pojazdami. Druckmann zdradził, że zanim dojdzie do owej wielkiej ucieczki, Nathan otrzyma możliwość zwiedzenia mieściny na Madagaskarze na piechotę – zajrzy m.in. na bazar, który na prezentacji został niemal całkowicie zdemolowany.

Umiejętne balansowanie pomiędzy poszczególnymi wariantami zabawy to rzecz, którą studio Naughty Dog opanowało do perfekcji, wystarczy wspomnieć doskonałe The Last of Us, gdzie charakter zmagań zmieniał się praktycznie w każdym rozdziale. Deweloperzy zapewnili, że w Uncharted 4 znajdzie się miejsce na bardzo różne elementy: proste zagadki logiczne, nafaszerowane skryptami sekwencje akcji, a także etapy, w których otrzymamy większą dozę swobody (jak chociażby poprzedni fragment rozgrywki zlokalizowany w dżungli). Co jednak w tym wszystkim najważniejsze, niemal na każdym kroku będziemy podziwiać ogromne przywiązanie autorów do detali, na które w ferworze walki nie zwraca się większej uwagi. Chcecie przykładów? Proszę bardzo. Podczas ucieczki samochodem było wyraźnie widać, jak auto brudzi się, przejeżdżając przez błoto, i odzyskuje pierwotny kolor po wjechaniu do wody. To samo dotyczy stroju Nathana, gdy ten przez dłuższą chwilę ciągnięty jest po ziemi na linie. Przypomnijcie sobie pierwszą scenę, w której Drake strzela do przeciwników. Autorzy pokusili się o umożliwienie graczom niemałej destrukcji otoczenia, co objawia się przede wszystkim niszczeniem osłon. Ale czy zwróciliście uwagę na to, że podziurawione worki z ziarnem (piaskiem?) tracą swoją objętość, gdy ich zawartość zaczyna wysypywać się na podłogę? Takie detale dodają uroku i tak już kapitalnej oprawie wizualnej gry.

Jeżeli pokazywane na targach dema mają zachęcić nas do nabycia produktu, kiedy ten trafi na rynek, to panom z Naughty Dog udało się zrealizować ów cel w stu procentach. W moim przekonaniu Uncharted 4 to najbardziej poukładany kawałek kodu, jaki został zaprezentowany na tegorocznej edycji E3, i koronny dowód na to, że w 2016 roku posiadacze PS4 otrzymają absolutnego killera. Ludzie rozważający kupno konsoli zyskali z kolei solidny argument, żeby poważnie przemyśleć jej wybór.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Uncharted 4: Kres złodzieja

Uncharted 4: Kres złodzieja