Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 10 lutego 2006, 11:54

autor: Szymon Krzakowski

Titan Quest - zapowiedź

Połączyć Diablo z Age of Empires, opatrzyć znakomitą oprawą audiowizualną, wyposażyć w potężny edytor i dopracować do najdrobniejszych szczegółów. Brzmi nieźle?

Połączyć Diablo z Age of Empires, opatrzyć znakomitą oprawą audiowizualną, wyposażyć w potężny edytor i dopracować do najdrobniejszych szczegółów. Brzmi nieźle? Na ewentualne zachwyty przyjdzie czas za kilka miesięcy, teraz pora przyjrzeć się temu, co tak naprawdę twórcy Titan Quest obiecują. A obiecują wiele.

Age of Titans

Skojarzenia z Diablo są jak najbardziej na miejscu, Titan Quest to w końcu action-cRPG. Skąd jednak porównanie do Age of Empires? Głównie ze względu na osobę Briana Sullivana, szefa projektu, który wsławił się właśnie jako współtwórca tej znakomitej serii. Utrzymuje on, że po spędzeniu nad nią kilku lat zdoła przenieść jej klimat do gry zupełnie innego gatunku. Jeśli się uda, faktycznie może wyjść z tego coś niezwykłego.

Pomijając jednak sprawy tak nieuchwytne jak klimat czy grywalność, można w Titan Quest zauważyć bardziej oczywiste nawiązania do Age of Empires. A w zasadzie nie do Age of Empires, ale do Age of Mythology. Realia mitologicznego świata, potężni bohaterowie walczący z bestiami bronią konwencjonalną i niekonwencjonalną, bogowie ingerujący w sprawy ludzi... Tak, gdyby skupić się w Age of Mythology na losach jednej postaci, to najpewniej wyszedłby z tego Titan Quest.

Tytaniczny bohater

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że jeśli gra z gatunku action-cRPG zakłada prowadzenie jednej postaci, to zazwyczaj jest to mniej lub bardziej przypadkowy bohater ludzkości. Nie inaczej będzie w Titan Quest. Oto bowiem Tytani, pierwsi bogowie, wydostali się z Tartaru i – jakżeby inaczej – ochoczo zabrali do demolowania świata. Powstrzyma ich, torując sobie drogę przez zastępy mitologicznych potworów i nie tylko, oczywiście wyłącznie nasz heros.

Zanim jednak ruszy się w drogę, trzeba tego herosa stworzyć. Po ustaleniu płci i nadaniu bohaterowi imienia, przyjdzie pora na ustalenie klasy postaci. Co ciekawe, nie będzie to polegało na wyborze jednej z kilku profesji, ale właściwie na stworzeniu własnej. Z puli ośmiu cech charakterystycznych (walka, obrona, ziemia, burza, podstęp, łowiectwo, umysł, natura) zdecydujemy się po prostu na dwie, które połączone ze sobą utworzą klasę postaci. Ogólnie będzie zatem 28 różnych możliwości, a to powinno wystarczyć nawet najbardziej wybrednym.

Potem będzie już jak w innych action-cRPG-ach. Bohater, początkowo niezbyt potężny i wyposażony nader skąpo, ruszy w epicką przygodę, tłukąc po drodze setki przeciwników, poprawiając swoje umiejętności i zbierając coraz lepsze przedmioty. Rzecz teraz w tym, by twórcy postarali się i uczynili rozgrywkę wystarczająco intensywną.

Tytaniczna walka

Gra tego typu przede wszystkim nie może się znudzić, stąd nasz bohater nie spędzi zbyt dużo czasu w jednym miejscu. Otoczenie będzie zmieniać się bardzo często, bohater zwiedzi mnóstwo lokacji w Grecji i Egipcie. Mitologiczne bestie przyjdzie nam tłuc m.in. w Atenach, w Knossos, w Memfis czy w Babilonie. Oczywiście w każdym miejscu spotkamy typowe dla danej lokacji potwory. I to zarówno te dobrze znane z mitologii, jak np. meduzy, harpie, chimery czy minotaury, ale i stworzone na poczekaniu przeróżne monstra. Pojawią się więc hybrydy – m.in. człowieka z dzikiem czy lwa z ogromną mrówką – ale też zobaczymy mnóstwo innych bestii, o których przed premierą gry niewielu słyszało. Przeciwników będzie łącznie 85 rodzajów, ale – co ciekawe – będą się różnić między sobą, np. posiadaną bronią. Na nudę narzekać więc raczej nie będzie można, tym bardziej, że pojawią się też niezwykle wyrośnięte bestie. Niczym niezwykłym nie będzie np. sytuacja, gdy ruszy na nas z impetem ogromny posąg, który jeszcze przed chwilą stał spokojnie w kącie.

W takim momencie przyda się umiejętność korzystania z magii, wśród zaklęć znajdzie się na pewno jedno pozwalające na chwilowe zwiększenie rozmiarów bohatera. Czarów będzie zresztą wiele i jeśli tylko zdecydujemy się rozwijać magiczne zdolności naszego herosa, będzie mógł miotać kulami ognia, sprowadzać na wrogów błyskawice, zrzucać im na głowy meteoryty i w ogóle wyprawiać niesamowite cuda. Co ciekawe, elastyczny system klas dotyczy nie tylko procesu tworzenia bohatera, ale będzie też widoczny w trakcie rozgrywki. Drzewko umiejętności będzie naprawdę rozbudowane. Herosa modyfikować będzie można w nieograniczony wręcz sposób, awans na kolejne poziomy doświadczenia nie będzie wiązał się z porzucaniem jakichś zdolności. Jeśli nasz heros czegoś się nauczy, nigdy już tego nie zapomni – nic więc nie stoi na przeszkodzie, by zrobić zeń twardego wojownika walczącego naraz dwoma mieczami i jednocześnie parającego się magią.

Tytaniczny bohater ma przechlapane.

Tytaniczne zdobycze

AI przeciwników stać ma na wysokim poziomie. Bardziej bystrzy wrogowie korzystający z łuków postarają się zachować dystans i znaleźć osłonę, grupy nieprzyjaciół postarają się otoczyć bohatera, słowem – nie będzie łatwo. Choć oczywiście wszystko zależy tu od rodzaju przeciwnika, trudno wymagać nieprzeciętnej inteligencji od mumii. Tak czy siak po pozbyciu się generowanych losowo (w zależności od środowiska i siły bohatera) przeciwników tradycyjnie będzie można zaopiekować się tym, co po sobie pozostawili. Mniej lub bardziej wartościowe przedmioty będą, jak i ich właściciele, również generowane losowo. Co interesujące i dość nietypowe – łupy będą sensowne. Oznacza to tyle, że zabierzemy pokonanym tylko to, co faktycznie mogli mieć. Z żołnierza można zdjąć pancerz i hełm, można mu też zabrać miecz, jeśli akurat go miał, a nawet buty. Z ubitego wilka jednak, siłą rzeczy, topora się nie wyciągnie, pieniędzy raczej też nie. Tak czy siak unikalnych przedmiotów ma być w grze blisko tysiąc, więc będzie czego szukać i o co walczyć.

Podczas ubijania przeciwników rzuca się w oczy niezła fizyka zaimplementowana w grze. Ciachnięci mieczem wrogowie efektownie odlatują na kilka metrów, a zrzucani ze skarpy – realistycznie spadają i, jeśli podczas lotu jeszcze dychali, rozbijają się. Naprawdę nieźle to wygląda i szkoda, że dotyczy tylko nieprzyjaciół. Bohater nasz bowiem, choćby dostawał tęgie lanie, stoi zawsze niewzruszony. Rozumiem, że nieludzko twardy jest, ale zbierając w twarz ogromnym młotem od dwukrotnie wyższej bestii mógłby się chociaż zająknąć. Brzydkie to i nierealistyczne, a jeśli twórcy zadbali nawet o sensowność napotykanych łupów, to mogliby też zatroszczyć się i o taki szczegół.

Tytaniczny świat

Z udostępnionych do tej pory screenshotów i filmów wynika, że to właściwie chyba jedyny problem z grafiką w Titan Quest. Poza tym antyczny świat wygląda tu po prostu wspaniale! Dobrze rokuje przede wszystkim to, że twórcy nie zdecydowali się pójść w stronę wielopoziomowych podziemi i innych piwnic, ale stworzyli wiele niezwykle barwnych lokacji. Mroczne lochy i jaskinie też tu oczywiście będą, ale naprawdę cieszy oczy widok bohatera wędrującego po otwartym świecie. Pokryte polami farmy, wypełnione zielenią oazy, spalone słońcem uliczki miast... Jest żywo, kolorowo i ślicznie. Szczególnie tam, gdzie bohater przedziera się przez bogatą roślinność, bo autorzy mnóstwo czasu spędzili nad odwzorowaniem greckiej i egipskiej flory.

Tytaniczny edytor

Niezwykłe jest również to, w jak łatwy sposób można ten piękny świat modyfikować i budować od podstaw. Wraz z grą dostaniemy bowiem do dyspozycji edytor, który wydaje się być narzędziem jednocześnie prostym w obsłudze i potężnym. Pomostem łączącym gracza z tworzonym światem jest tu coś w rodzaju pędzla, za pomocą którego bez problemu można modyfikować kształt terenu, nakładać na niego kolejne warstwy (np. najpierw trawę, a potem nań drogę), a w końcu gotowe obiekty. Te ostatnie można oczywiście dowolnie obracać, a i tak pasują wszędzie – nawet jeśli np. ustawi się źle most, to zostanie automatycznie dopasowany do otoczenia. Absolutnie wspaniale wygląda umieszczanie w świecie wody – można albo namalować ją pędzlem, co samo w sobie wygląda fenomenalnie, albo kilkoma kliknięciami ustalić drogę, którą ma płynąć. Co ciekawe, świat w grze pozbawiony jest szwów (kolejne etapy doczytywane na bieżąco), ale praca w edytorze polega na tworzeniu niewielkich ‘podświatów’, które można swobodnie łączyć. Bez problemu może więc pracować przy jednej modyfikacji kilka osób, bo połączenie ich pracy w całość zajmuje kilka sekund. Edytor działa zresztą w czasie rzeczywistym, zatem wszystko można sobie przetestować natychmiast. Układanie klocków w programie graficznym – tak mniej więcej wygląda edytor w Titan Quest.

Malowanie wody przy pomocy pędzla. Coś pięknego.

Tytaniczna współpraca

Dostępny będzie oczywiście w Titan Quest tryb multiplayer i choć tak naprawdę ciągle niewiele o nim wiadomo, to zapowiada się nieźle. Póki co twórcy zdradzili tyle, że będzie można wespół z maksymalnie siedmioma innymi żywymi graczami rozegrać przez LAN lub Internet tę samą historię, która dostępna jest dla pojedynczego gracza. Interesująco zapowiada się możliwość swobodnego przełączania pomiędzy trybami – nie stanowi problemu np. rozpoczęcie gry z kolegami, a potem kontynuowanie jej samotnie. Ale to ciągle mało, miejmy nadzieję, że twórcy przygotują inne tryby.

Tytaniczne podsumowanie

Twórcy upierają się, że dopracują Titan Quest w najdrobniejszych szczegółach. Mają jeszcze czas, premierę ostrożnie wyznaczono na trzeci kwartał tego roku. Jeśli tylko poprawią to, co teraz wydaje się nie do końca przemyślane, i faktycznie zapewnią około 40 godzin intensywnej zabawy – będzie dobrze.

Szymon „Wojak” Krzakowski

Titan Quest

Titan Quest