The Sting! Kariera Gangstera - przed premierą
Jak chwalą się autorzy, w „Żądle” stworzono największe jak dotąd wirtualne miasto – Wzgórze Farciarzy – pełne ludzi, psów, taksówek, ciężarówek, a co najważniejsze policyjnych patroli, których trasy i grafik będziesz musiał prędzej czy później poznać.
Tomasz Cisłowski
Wieki temu kinowym hitem i zdobywcą siedmiu Oscarów była komedia „Żądło” z Robertem Redfordem w roli młodego ambitnego oszusta i Paulem Newmanem w roli weterana szwindli. Jej akcja rozgrywała się w latach trzydziestych, a bohaterowie próbowali w niezwykle misterny sposób zemścić się na bandycie, który zamordował ich kolegę. Do tego przeboju nawiązuje nowa przygodówka Neo i JoWood. Zadaniem gracza będzie wcielić się w wystylizowaną postać gangstera, której bezpośrednim wzorcem byli bohaterowie filmu. Odpada więc chamstwo, przemoc i... w sumie zło (wbrew obawom moralistów troskających się o to jak zepsuje młodzież zabawa w przestępcę).
Drobne szwindelki i włamy nie zapewnią ci mołojeckiej sławy wśród złodziei. Musisz zaplanować i perfekcyjnie wykonać najbardziej spektakularny skok w starym dobrym stylu – zupełnie jak we wspomnianym już filmie.
Celem gracza jest organizowanie kolejnych akcji i zdobywanie reputacji w półświatku. Najważniejsze by nie zaliczać za dużo wpadek i znać odpowiednich ludzi. Sam nic nie zdziałasz, potrzebujesz „kiziorów”, którzy pomogą ci w zamian za kulturalną część łupów. A że pomoc kosztuje – należy stawiać na zawodowców i powoli pracować na tytuł szemranego ministra.
Naszym bohaterem jest Matt Tucker, świeżo wypuszczony z kryminału i bardzo pragnący zrobić podziemną karierę. Oczywiście nie jesteśmy jakimś tam ogrem w dresie, który posunie się do półżebranych, półzbójeckich wymuszeń czy ordynarnych włamań. Nosimy bujne na boczek lizane żelem włosy, wiśniową kraciastą marynarę, czarne spodnie w subtelne żółte pasy i ten cudowny krwisty krawat. Wszystkie ciuchy są jakby z młodszego brata, ale w końcu dopiero co skończyliśmy odsiadkę. Jeśli do tego dodamy komiksową, nieogoloną gębę w kształcie fistaszka – stanie się jasne, że jesteśmy skazani na sukces i sympatię dam. Ogółem Matt Tucker przypomina nieco warszawskiego apasza z Powiśla (Grzesiuk, bohaterowie Wiecha), albo młodego Nikodema Dyzmę... słowem cwaniaczek który odwalił się na eleganta. Mamy być gangsterem wyjątkowym – hollywoodzkim. Naszym celem jest perfekcja – jesteśmy (by tak rzec) przeciwieństwem Sherlocka Holmesa... z tym że, jak przystało na filmowego bandytę, mamy od niego dużo więcej wdzięku. Niestety długa odsiadka sprawiła, że pourywały się dawne kontakty, a ciało i umysł zwiotczały od bezruchu. Tak więc droga do zostania najsławniejszym (i niekoniecznie najbardziej poszukiwanym) kryminalistą świata jest długa i czeka nas na niej wiele zagadek do rozwiązania.
Jak chwalą się autorzy, w „Żądle” stworzono największe jak dotąd wirtualne miasto – Wzgórze Farciarzy – pełne ludzi, psów, limuzyn , taksówek, ciężarówek, a co najważniejsze policyjnych patroli, których trasy i grafik będziesz musiał prędzej czy później poznać. Nawigację po metropolii, a zwłaszcza po wnętrzach budynków ułatwia rozkładana mapa i miarka odległości. By oddać uliczny gwar mamy opcję dźwięku przestrzennego. Spośród budynków najbardziej interesują nas oczywiście te, do których warto dokonać włamu: przetwórnia żywności, dom pogrzebowy, bank – w sumie 20 pełnych łupów głównych lokacji. Dla treningu albo potwierdzenia mołojeckiej sławy można obrobić jeszcze 70 innych domów albo 60 przechodniów. Ku naszej radości główne obiekty są chronione przez systemy alarmów, kamer przemysłowych, czujników, mikrofonów i ochroniarzy... dlaczego ku radości – bo byle kto tam się nie włamie i nie zagrozi naszej „reputacji” – to robota dla zawodowców – takich jak my. Każdy cel wymaga osobnej taktyki – bez planu ani rusz. W akcjach mogą nam pomóc napotkane osoby, zarówno kompani z przeszłości jak i świeży narybek – w sumie każdy da się zbałamucić i zostanie naszym złodziejskim partnerem. Podczas gry w demo udała mi się taka sztuka z pielęgniarką.
Na marginesie dodam, że opisy Wzgórza Farciarzy pochodzą z reklam gry i być może dotyczą oryginału, bo w wersji darmowej którą przyszło mi testować ulice były puste jak w nocy, spotkałem z sześć osób, a muzyki nie słyszałem wcale.
Grafika jest komiksowa (w stylu amerykańskich komiksów z lat pięćdziesiątych) i kanciasto-znikająco-trójwymiarowa (przepraszam za ten przydługi neologizm, do tego trącący językiem niemieckim), choć autorzy postarali się o takie elementy jak różnokolorowe źródła światła, które wywołują barwne, ruchome cienie i nastrój. Kamera pokazuje naszego bohatera i ulice w dowolnym rzucie i może jeździć wokół niego, ale po wejściu do budynku zaczynają się skoki (określane przez autorów jako inteligentne, choć równie dobrze można je nazwać zaskakującymi) – punkt widzenia odjeżdża na bok, do góry itd. Chodzi o to, że pomieszczenia widać w przekroju – są bez sufitu, a kamera jak balonik na sznurku podąża za Mattem.
Sama gra z początku wydaje się typowa dla przygodówek. Znajdź interaktywny punkt na ekranie – rozwiń menu i zobacz-rusz-pogadaj, a następnie ile się da ładuj do ekwipunku. Oryginalność zaczyna się dopiero, gdy planujemy skok. W demo był to nocny włam na stację benzynową. Operacja składa się z dwóch części: planowania i realizacji. Ważniejsze jest obmyślanie działań, a bardziej emocjonujące ich wykonywanie. Do układania planu służy coś w rodzaju magnetowidu, czyli takie menu, które umożliwia wyznaczanie i zapisywanie kolejnych czynności Matta Tuckera. Tak jak na wideo możemy cofnąć, odtwarzać klatka po klatce itp. Podczas akcji na stacji benzynowej jedyną przeszkodą był policjant, który nie dość że stale się kręcił, to jeszcze sprawdzał czy drzwi do budynków są dobrze zamknięte. W związku z tym weszliśmy przez okno. Metoda prosta: łom. W środku udało się zgarnąć ponad tysiąc dolarów (taki łup się czuje – nie to samo co jakieś sztuki złota). Najważniejsze zadanie polegało na tym, by nie zauważył nas gliniarz – jego pole widzenia wyznaczał podświetlony stożek (jak w Komandosie). Po zaplanowaniu przyszedł czas na realizację. Wygląda to tak, że po prostu odtwarza się nasz filmik. Myliłby się jednak ten, kto sądzi że to nudne. Przeciwnie. Różnica polega na tym, że podczas układania planu możemy nie dostrzec swych błędów, a przede wszystkim nie można nas wtedy złapać. Dopiero podczas odtwarzania istnieje szansa, że nas zauważą i osadzą. Jak widać, całość polega na perfekcji, prześlizgiwaniu się jak kot tuż za plecami policjanta. Liczy się też szybkość. Najprzyjemniejszym momentem jest koniec – muzyczka i brzęk kasy – nagroda dla króla złodziei. Teraz już pozostaje tylko sprzedać łup i kupić sprzęt na następne akcje: wytrychy, samochód, itp. Urozmaiceniem jest środowisko w którym się obracamy: paserzy, meliny, dilerzy kradzionych „karów”, knajpy morderców itp.
Wymagania są przeciętne: Pentium II 300 MHz lub coś podobnego, 64 MB RAM, karta graficzna 3D z 16 MB pamięci. Na dysk trzeba zrzucić około 200 MB.
Producent wydał już „Żądło” w wersji niemieckiej i angielskiej (także w USA). Planuje lokalizacje w Hiszpanii, Francji, we Włoszech, w Rosji, Polsce i na Węgrzech. Naszą wersją zajmie się CD Projekt.
Tomasz Cisłowski