The Moment of Silence - przed premierą
Nowy Jork, rok 2044. Peter Wright zatrudniony jest w jednej z rządowych organizacji. Jego przełożeni pracują nad projektem „Wolność Słowa”. Spisek na najwyższych szczeblach władzy, dążenie do masowej kontroli na społeczeństwem – o to realia gry.
Od wielu lat mówi się o nieuchronnym upadku klasycznych przygodówek, a te jakoś nie chcą odejść. Co kilka miesięcy ukazują się godne uwagi tytuły, które przypominają zarazem o istnieniu swojego gatunku. Tylko w tym roku mieliśmy już do czynienia z drugą odsłoną kultowej Syberii czy utrzymaną w mrocznej konwencji Midnight Nowhere. Śmiem twierdzić, iż o zapowiadanym The Moment of Silence mało kto słyszał... a warto się tym tytułem zainteresować albowiem pod względem mechaniki rozgrywki przypomina najlepsze przygodówki ostatnich lat. Uzasadnione obawy może natomiast budzić sam producent, firma House of Tales w przeszłości wydała zaledwie jeden tytuł, był to dość przeciętnie wykonany The Mystery of The Druids. Jeśli wierzyć jednak zapewnieniom autorów, to zdołali wyciągnać odpowiednie wnioski i tym razem zamierzają stworzyć produkt na miarę własnych możliwości, ale wysoce grywalny.
W przeciwieństwie do premierowej przygodówki firmy House of Tales, która traktowała o wydarzeniach z przeszłości tym razem zostaniemy przeniesieni w niedaleką przyszłość. Autorzy wzięli przy tym pod uwagę to, iż w przeciągu kilkunastu lat ludzkość nie dokona ogromnych postępów technologicznych. Fakt, są tu futurystyczne narzędzia komunikacyjne czy ciekawie skonstruowane pojazdy, a ludzkość zgromadzona została w ogromnych metropoliach, ale Ci, którzy liczyli na obecność plazmowych technologii czy powszechności lotów kosmicznych mogą się srodze zawieść. Wróćmy jednak do gry, z racji tego, iż jest to przygodówka fabuła będzie oczywiście odgrywała kluczową rolę. Właściwa zabawa rozpocznie się w Nowym Jorku w 2044 roku, wcielimy się w postać Petera Wrighta zatrudnionego w jednej z rządowych organizacji. Przełożeni Wrighta aktualnie pracują nad nowym projektem o kryptonimie „Wolność Słowa”. Autorzy gry pod tym względem wyraźnie nawiązują do klasycznych politycznych thrillerów – spisek na najwyższych szczeblach władzy, grupa trzymająca władzę (nie, nie ta nasza :-)), dążenie do masowej kontroli na społeczeństwem... oto realia The Moment of Silence.
Atmosfera rozgrywki nie będzie jednak aż tak przygnębiająca jak chociażby w kultowym Roku 1984 Orwella. Głównego bohatera to wszystko jednak nie interesuje – od momentu wypadku lotniczego, w którym zginęła jego żona wraz z synem izoluje się od reszty społeczeństwa. Wszystko zmienia się jednak w dniu, w którym silnie uzbrojona ekipa antyterrorystyczna wpada do mieszkania sąsiada głównego bohatera, dziennikarza o nazwisku Oswald. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nikt nie wie, co stało się z porwanym przez ekipę SWAT człowiekiem. Lokalna policja nie posiada żadnych informacji na ten temat. Wright postanawia więc odłożyć swoje problemy na bok i pomóc zdesperowanej rodzinie dziennikarza. Na starcie nie wie praktycznie nic, posiada jedynie zdjęcie Oswalda, w miarę rozgrywki dotrze jednak do... tak, spisku na najwyższych szczeblach władzy, a jakżeby inaczej. :-) Trzeba przyznać, iż fabuła zapowiadanej przygodówki, nawet pomimo wielu odniesień do filmów czy innych gier, prezentuje się dość ciekawie. A jak będzie z resztą? Przekonajmy się.
Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że główny bohater najwięcej czasu spędzi na wypytywaniu kolejnych osób. Autorzy obiecują, iż w grze pojawi się około trzydziestu pięciu interaktywnych postaci, każda z nich ma się oczywiście charakteryzować bogatym tłem psychologicznym. Z racji tego, iż w rozmowach pojawi się kilka pytań konwersacje będzie można przeprowadzać na wiele różnych sposobów. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że wybieranie złych odpowiedzi będzie owocowało poważnymi konsekwencjami. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście nie znoszę przygodówek, w których można agresywnie odnosić się do osób niezależnych, a one i tak pomogą głównej postaci. Tak było chociażby w przypadku gry Post Mortem.
Postaci w Moment of Silence nie tylko pojawi się dużo, ale będą też miały sporo do powiedzenia. Przewiduje się, iż dialogi mówione (a tylko takie się pojawią) będą wymagały około ośmiu godzin nagrań. Jak na klasyczną przygodówkę jest to całkiem sporo. Niestety, muszę natomiast zmartwić tych, którzy liczą na wysoką nieliniowość rozgrywki. Podobnie jak w konkurencyjnych tytułach, będzie można odwiedzać dostępne lokacje w wybranej przez siebie kolejności, ale najważniejsze momenty ukończy się na jeden sposób. Wyjątkiem są zakończenia, których ma być kilka. Najprawdopodobniej zmiany te będą dotyczyły wyłącznie ostatnich godzin zabawy a konkretnie rodzaju wykonywanych czynności.
Dobra przygodówka nie może się obejść bez „wyławiania” przedmiotów z otoczenia. O tym elemencie zabawy wiadomo już znacznie mniej. Wright z pewnością będzie prowadził inwentarz, aczkolwiek zbierane rzeczy najprawdopodobniej będą stanowiły dowody potwierdzające niewinność porwanego sąsiada czy mogące przybliżyć głównego bohatera do miejsca, w którym Oswald jest przetrzymywany. Zdecydowanie najmniej będzie natomiast zagadek, w tym przypadku autorzy ograniczą się do kilku elektronicznych lub mechanicznych konstrukcji, których funkcjonowanie trzeba będzie rozpracować. Obawiam się, iż miłośnicy klasycznych przygodówek zaliczą te łamigłówki bez żadnych problemów.
Ciekawie zapowiada się natomiast urządzenie o nazwie The Messenger. Jest to wielofunkcyjny przyrząd, któremu najbliżej jest do współczesnych telefonów komórkowych i palmtopów. The Messenger będzie przede wszystkim wykorzystywany do porozumiewania się z poznanymi już osobami. Na sporej wielkości ekraniku zobaczymy trójwymiarowy wizerunek rozmówcy i podobnie jak w przypadku klasycznej pogawędki będziemy mogli wybrać jedno z kilku pytań. Na tym jednak funkcja Messengera się nie skończy, w zależności od aktualnej sytuacji będzie on wykorzystany w roli karty kredytowej (zakup niezbędnych przedmiotów) czy też identyfikatora (możliwość przedostania się do pozornie niedostępnych miejsc). Co więcej, umożliwi on połączenie się z Internetem, na przykład w celu pobrania najświeższych informacji, wysłania e-maila czy nawet wejścia na konkretny czat. Oczywiście wszystkie te elementy będą w dużym stopniu ograniczone, na swobodę porównywalną chociażby z drugą częścią Deus Exa nie ma co raczej liczyć. Warto przy tym dodać, iż Wright w trakcie zabawy będzie wspierany przez kilka innych osób, jedną z nich będzie Deborah Oswald – żona porwanego dziennikarza.
Dość ciekawie prezentują się miejsca, które główny bohater będzie musiał zwiedzić. Wygląda na to, iż lokacje te będą dość zróżnicowane. Zdecydowanie najwięcej czasu Wright spędzi na ulicach Nowego Jorku. Futurystyczna wizja tego miasta przypomina słynne metropolie z Blade Runnera czy Judge’a Dredda, aczkolwiek Wright odwiedzi też slumsy, które niczym nie różnią się od tych współczesnych. Odrobinę martwić może natomiast to, iż po ulicach ogromnej metropolii będą poruszały się pojedyncze osoby. Nie ma co jednak narzekać, albowiem jest to przypadłość, na którą cierpią niemal wszystkie pozycje z tego gatunku. Z innych ciekawych miejsc, które Wright w trakcie swego śledztwa odwiedzi, warto wymienić laboratoria, pokaźne biurowce, bazę polarną, metro, platformę wiertniczą a nawet... stację kosmiczną. W tym ostatnim przypadku na miejsce dotrze za pośrednictwem specjalnie skonstruowanego tunelu łączącego konstrukcję z Ziemią. Muszę przyznać, iż sam pomysł jest niezwykle ciekawy a zarazem widowiskowy. Tego elementu zresztą nie zabraknie, autorzy zadbali bowiem o przygotowanie profesjonalnych filmików przerywnikowych. Po tym, co zobaczyłem, mogę spokojnie stwierdzić, iż będą one znacząco wpływały na budowanie odpowiedniego klimatu rozgrywki.
Oprawa wizualna gry będzie przypominała takie tytuły jak Syberia, Najdłuższa Podróż czy Still Life. Sterowana przez nas postać będzie poruszała się po prerenderowanych lokacjach, przy czym nie będą one w pełni statyczne. W niektórych miejscach zobaczymy na przykład efekt falującej wody, możliwe będą również płynne zmiany pozycji kamery, przy czym wszystko to odbędzie się automatycznie. Główny bohater a także inne pojawiające się na ekranie postaci zostaną już ukazane w pełnym trójwymiarze. Trzeba przyznać, iż autorzy gry zamierzają się do tego elementu zabawy solidnie przyłożyć. Osoby będą animowane przy wsparciu technologii motion-capture, dodana zostanie również synchronizacja ust z wypowiadanymi kwestiami. Podobnie jak w przypadku klasycznych przygodówek, główny bohater będzie podążał za widocznym na ekranie kursorem. Muszę przyznać, iż całość prezentuje się nadzwyczaj dobrze i to nawet pomimo zastosowania ulepszonego silnika The Mystery of The Druids!
The Moment of Silence ma spore szanse na odniesienie sukcesu, aczkolwiek z ostateczną oceną należy się wstrzymać do momentu oficjalnej premiery, która ma nastąpić w przeciągu kilku najbliższych tygodni. Trzymam kciuki za powodzenie tej produkcji.
Jacek „Stranger” Hałas