Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Godus Publicystyka

Publicystyka 6 października 2013, 16:27

autor: Szymon Liebert

Testujemy wczesną wersji gry Godus - Molyneux wraca do Populousa

Godus, nowa gra Petera Molyneuxa, udowadnia, że klikanie i zabawa w boga wciągają. Czy produkcja autora Fable będzie tak znaczącym osiągnięciem jak przed laty Populous? Próbujemy odpowiedzieć na to pytanie po godzinach spędzonych z wczesną wersją gry.

Klik, klik, klik. Siedzę przed ekranem i klikam. Kiedy na dworze zrobi się szaro? Klik, klik, klik. Jeszcze tylko kwadransik, ostatnie kilka ruchów. Klik, klik... zaraz, co ja właściwie robię? Otóż przesuwam góry, formuję półwyspy, rozłupuję masywy skalne jednym dotknięciem... Po prostu bawię się w boga we wczesnej wersji gry Godus, tworzonej przez studio 22cans, któremu przewodzi niezmordowany Peter Molyneux. Deweloper szanowany za wiele kultowych produkcji – od Magic Carpet po Fable – ale jednocześnie traktowany z przymrużeniem oka ze względu na swój charakter, ambicje i niespełnione obietnice.

Kiedy ostatnio byliście w Katowicach? Dużo się zmieniło! - 2013-10-06
Kiedy ostatnio byliście w Katowicach? Dużo się zmieniło!

Osoba Molyneuxa budzi skrajne reakcje i paradoksalnie, mimo swego dorobku, dzisiaj ma on sporo do udowodnienia. Powiem prosto z mostu, że w Godusie autor serii Fable przypomina, iż klikanie jest uzależniające. Prawdziwe pytanie jednak brzmi: czy produkcja ta będzie czymś więcej niż tylko przerywnikiem między innymi tytułami? Prawdziwą grą, a nie ciekawostką, jaką okazał się projekt Curiosity. Osoby nieprzychylne Molyneuxowi chciałyby pewnie usłyszeć, że deweloper ponosi spektakularną porażkę i raz jeszcze obiecuje gruszki na wierzbie. Zawiodę tę grupę, bo obecna wczesna wersja Godusa wzbudziła moje zainteresowanie i jestem przekonany, że skrywa w sobie potencjał.

Testujemy wczesną wersji gry Godus - Molyneux wraca do Populousa - ilustracja #2

Petera Molyneuxa chyba przedstawiać nie trzeba – to jeden z bardziej znanych i rozpoznawalnych producentów gier, który zyskał sławę dzięki swoim dziełom stworzonym w studiu Bullfrog. W ostatnich latach deweloper pracował w Lionhead Studios nad serią Fable, a później odszedł, by założyć mniejszą firmę. 22cans, jego nowe studio, zebrało fundusze na Godusa na Kickstarterze.

Podstawy bycia bogiem

W Godusie wcielamy się w boga, który sprawuje pieczę nad swoim ludem. Podobnie jak przed laty w Populousie rozgrywka jest bardzo prosta. Przez pierwsze kilkadziesiąt minut koncentrujemy się głównie na wyrównywaniu terenu, by przygotować go pod kolejne budowle. Nasi ludzie automatycznie poruszają się po okolicy i stawiają chaty, gdzie tylko się da. Później zajmują się funkcją rozrodczą i powiększają imperium o kolejnych mieszkańców. Kiedy dane domostwo się zapełni, pojawia się przy nim flaga informująca, że możemy wysłać w świat „nadwyżkę” ludności. I tak to się kręci – podstawowa mechanika jest równie banalna jak w Coockie Clicker, chociaż oferuje więcej frajdy. W Godusie kreujemy wprawdzie proste, ale jednak poddające się naszemu naciskowi krajobrazy. Prostota przekłada się też na stosunkową czytelność oraz brak błędów. Zawodzi może czasem skrypt szukania ścieżki dla podwładnych, ale poza tym gra już teraz funkcjonuje całkiem nieźle.

Lazurowe wybrzeże, czysty piasek – wymarzone mieszkania. - 2013-10-06
Lazurowe wybrzeże, czysty piasek – wymarzone mieszkania.

Wbrew temu, co można by sądzić, bogowie nie są wszechmocni. Przynajmniej nie w świecie Godusa, bo tutaj nasze działania uzależniono od liczby posiadanych punktów wiary. Tę ostatnią „produkują” poddani w swoich domkach – zbieramy ją, klikając na duże bańki pojawiające się nad dachami co jakiś czas. Bez tego wsparcia poddanych nie możemy nic zrobić, więc w początkowych fazach zabawy trzeba się sporo naklikać, żeby pozbierać moc, a później jakoś ją wykorzystać. Przyznam, że w związku z tym pierwsze kilkadziesiąt minut spędzone z Godusem było dziwne. Nie czułem się jak bóg, raczej jak frajer, który marnuje czas przy pierwszym lepszym „klikadle”.

Na szczęście gra wciąga i przebrnięcie przez ten inicjacyjny etap nie jest trudne. Wierzcie mi – prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero wtedy, kiedy operujemy dziesiątkami tysięcy punktów wiary i zaczynamy odkrywać dodatkowe boskie właściwości.

Gra w karty

Godus zawiera system etapów rozwoju cywilizacyjnego, który oparto na dość nietypowym pomyśle. Chodzi o to, że wszelki postęp technologiczno-społeczny następuje za pośrednictwem zdobywanych kart. Te układają się w coś, co można by określić talią historii. Mamy karty odpowiadające za wynalazki czy instytucje społeczne – na przykład lepszy standard budowniczy, górnictwo bądź rodzinę. Żeby wprowadzić to wszystko w życie, musimy wejść w posiadanie stosownych kart i w większości przypadków zebrać potrzebne surowce, również przedstawione w postaci kart. W skład talii wchodzą też boskie moce i niezwykle ważna karta poszerzająca dostępny teren. Zbierając tak kolejne części układanki, poprawiamy ogólny status cywilizacyjny plemienia. Niestety, w obecnej wersji Godus nie pozwala przejść z pierwszej ery prymitywnej do ery brązu, ale taka opcja zostanie dodana w aktualizacji. Jako że rozwój rozciąga się aż do okresu ekspansji kosmicznej, można powiedzieć, że na razie widzieliśmy tylko ułamek gry.

Dobra karta. - 2013-10-06
Dobra karta.

System talii wiąże się z pewnymi absurdami i irytującymi elementami, ale na dłuższą metę okazuje się ciekawy. W zabawny sposób oddaje czasem pewne zależności i wprowadza do gry element nieprzewidywalności. Nowe karty surowców, technologii i mocy otrzymujemy po odkopaniu skrzyni, za przekroczenie kolejnego progu liczby ludności czy chociażby uświęcenie ruin – przy czym w pierwszym i trzecim przypadku są one przyznawane losowo. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że przy takim podejściu wiele zależy od odpowiedniego wyważenia rozgrywki i tego, jak gra przydziela kolejne elementy. Obecnie jest z tym trochę problem, bo postęp następuje przeważnie dość wolno. Trzeba naprawdę sporo się naklikać i wykazać cierpliwością, żeby zdobyć niektóre ulepszenia, gdyż karty wpadają często, ale zwykle nie takie, jakich byśmy sobie życzyli. Pocieszeniem jest to, że są one magazynowane i automatycznie wykorzystywane w razie potrzeby.

Testujemy wczesną wersji gry Godus - Molyneux wraca do Populousa - ilustracja #2

Twórcy Godusa szacują, że produkt jest gotowy w 40%, więc zobaczymy jeszcze mnóstwo zmian w rozgrywce. Peter Molyneux zauważył na przykład, że obecnie gracze muszą za dużo klikać. Pojawią się zatem usprawnienia. Z domów poddanych znikną flagi, które trzeba kliknąć, by zmusić ich do działania. Łatwiej będzie też kształtować teren – nowa moc pozwoli zastąpić kilka tysięcy kliknięć dosłownie paroma.

O bogowie

W obecnej postaci Godus jest więc grą powolną, wręcz sprawiającą wrażenie takiej, którą odpalamy w tle podczas innych zajęć. Jedną rozgrywkę można toczyć wiele dni, czasami wracając do gry, żeby odebrać punkty wiary i przygotować kolejną mieścinę. Tym bardziej że niektóre aspekty wymagają czasu. Aktywacja przykładowych ołtarzy, zwykle dających kartę poszerzającą dostępny teren, trwa nawet 2 godziny. Przyspieszymy ten proces za pomocą kryształków. Od pewnego momentu służą one też do stawiania tak zwanych miast-posągów, które skupiają punkty wiary z okolicy. Z tym wiąże się kontrowersyjny element Godusa – potencjalne mikrotransakcje. Od razu zaznaczę, że na razie nie da się z nich korzystać, bo sklep jest zablokowany. Molyneux tłumaczył w jednym z wywiadów, że obecność sklepu wynika raczej z prac nad wersjami mobilnymi, opartymi na innych zasadach. Mikrotransakcje, przekonywał deweloper, nie będą integralną częścią edycji na pecety.

Miażdżąca przewaga liczebna jest zawsze mile widziana. - 2013-10-06
Miażdżąca przewaga liczebna jest zawsze mile widziana.

Same klejnoty zdobędziemy konwencjonalnymi metodami: w walce lub poprzez górnictwo, o ile odblokujemy tę gałąź cywilizacyjną. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak autorzy wyważą system kryształów, ale wygląda na to, że będzie on powiązany z grą wieloosobową. W niej widzę przyszłość tytułu lub przynajmniej współczynnik podkręcający tempo akcji. Po odkryciu i odbudowaniu stosownej świątyni możemy brać udział w walkach przeciwko innym „bogom”, kierowanym przez sztuczną inteligencję. To tak naprawdę niezbyt wymagające wprowadzenie do zabawy wieloosobowej, w ramach której można obłowić się w nowe karty. A później także wyzywać na pojedynki prawdziwych graczy – na razie za pośrednictwem listy przyjaciół Steama, bo Godus nie ma jeszcze właściwiej wyszukiwarki meczów.

Testujemy wczesną wersji gry Godus - Molyneux wraca do Populousa - ilustracja #2Jedna z ciekawszych funkcji sieciowych gry została ujawniona w finale poprzedniej produkcji studia 22cans, czyli Curiosity. Zwycięzca w tej aplikacji mobilnej, 18-latek z Wielkiej Brytanii, będzie mógł wpływać na światy innych graczy w Godusie i otrzyma za to zapłatę – procent z obrotów, jakie wygeneruje gra. Jego panowanie nad uniwersum ma trwać 6 miesięcy.

Bitwy są o tyle ciekawe, że czas płynie w nich znacznie szybciej – nasi ludzie uwijają się jak w ukropie, dzięki czemu rozgrywka nabiera tempa. Poza tym multiplayer oferuje parę jej odmian: klasyczną eksterminację, zbieranie klejnotów na czas lub wyzwanie polegające na jak najlepszym rozwinięciu cywilizacji. W każdym przypadku otrzymujemy przyjemną odskocznię od żmudnej pracy boga, której ukończenie zabiera co najwyżej kilkanaście minut. Nagroda, wspomniane karty, jest tego warta. W starciu z innymi bogiem da się też wykorzystać więcej specjalnych mocy, chociażby „boski palec”, którym można roznieść w pył chaty, czy bagno tworzące nieurodzajne ziemie. Wyobrażam sobie więc, że Godus umożliwi spokojne rozwijanie królestwa lub angażowanie się w walki z innymi, by ten rozwój przyspieszyć. Nie mam nic przeciwko, bo zawsze chętnie korzystam z pomysłowo zaimplementowanej sieci.

Jeszcze wiele przed nami

Pograłem w Godusa kilkanaście godzin, więc przetestowałem większość elementów, jakie oferuje obecna wersja. Wniosek mam taki – nowa gra Petera Molyneuxa w tym momencie jest dość niepoukładana, na dłuższą metę nudna i w gruncie rzeczy skromna. Nie do końca też pozwala poczuć się bogiem, gdyż nie stwarza zbyt wielu sposobności do wykorzystania wszystkich mocy. Te obecne sprawiają frajdę, ale dopiero trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów uczynią z nas prawdziwych niszczycieli światów.

Obrodziło w skarby. - 2013-10-06
Obrodziło w skarby.

Oczywiście trudno oceniać Godusa już teraz, bo mimo niedociągnięć i niezbalansowania systemu postępu cywilizacyjnego gra mnie zainteresowała i nawet trochę od siebie uzależniła. Do tego stopnia, że jestem ciekaw, jak będą wyglądać następne etapy ewolucji mojego plemienia, które rozpoczęło swoją historię od paru nędznych, zbudowanych na piasku chatek. W Godusie widzę potencjał i na pewno będę śledzić kolejne wersje produkcji, w oczekiwaniu na wykrystalizowanie się wizji szefa studia 22cans. Bo wiecie, my tylko bawimy się w bogów.

Godus

Godus