Testujemy The Dark Mod - darmową grę dla fanów Thiefa
Fani Thiefa stworzyli imponującą grę wiernie odtwarzającą ducha oryginału. Szkoda tylko, że nie wszystko działa jak należy, zaś rozgrywkę utrudniają liczne błędy techniczne.
- stworzona przez fanów Thiefa darmowa produkcja imitująca słynną serię o złodzieju Garretcie;
- ponad sześćdziesiąt różnorodnych misji;
- osadzony w gotycko-steampunkowym świecie symulator złodzieja;
- nierówna oprawa graficzna i liczne niedoróbki techniczne.
Od premiery trzeciego Thiefa minęło już niemal dziesięć lat, a kolejna odsłona pojawi się dopiero w przyszłym roku. Jak żyć? Na przykład pobierając The Dark Mod – darmową produkcję stworzoną przez grupę zapalonych miłośników przygód Garretta. Projekt, nad którym prace rozpoczęły się jeszcze w 2004 roku, początkowo był pełną konwersją do Dooma 3. Spory sukces sprawił jednak, że twórcy zdecydowali się na usamodzielnienie swojego dzieła – wydana w tym miesiącu wersja 2.0 nie potrzebuje już do działania FPS-a id Software.
The Dark Mod jest nie tyle samą grą, co platformą udostępniającą modele, dźwięki, systemy sztucznej inteligencji oraz edytory pozwalające fanom na tworzenie własnych misji i minikampanii. Co to oznacza dla przeciętnego gracza? Głównie to, że „goła” aplikacja zawiera jedynie dwie misje (w tym jedną treningową), pozostałe zaś należy sobie samodzielnie pobrać za pomocą wbudowanej przeglądarki. Oraz to, że poziom samych zadań bywa dość nierówny.

Łzy świętej Łucji w noc, którą się zapamięta
Na tę chwilę TDM oferuje ponad sześćdziesiąt zadań. Całkiem imponująca liczba, zwłaszcza że wiele z nich stopniem rozbudowania spokojnie dorównuje tym z oryginalnego Thiefa. Niektóre łączą się też w większą fabularną całość, tworząc coś na kształt kampanii. Spośród tych, w które miałem okazję zagrać, na plus najbardziej wyróżnia się The Tears of St. Lucia, co nie powinno dziwić, skoro to właśnie ją dołączono do standardowej wersji jako najlepiej ocenianą przez społeczność. Przesycona klimatem żywcem przeniesionym z przygód Garretta, pomysłowo zaprojektowana oferuje sporo smaczków – aż szkoda, że jest dość krótka.
Pozostałe wypróbowane przeze mnie ustępowały tej dostępnej domyślnie, ale w większości prezentowały dość solidny poziom. Ucieczki z lochów, zwiedzanie miast i przede wszystkim zabawa w złodzieja. W każdym z zadań zadbano o zaplecze fabularne, co cieszy. Warte wzmianki jest A Night to Remember, początkowo zapowiadające się na kolejną misję z cyklu „okradnij i zniknij”, które jednak szybko zmieniło się w... ściganie mordercy w nawiedzonym dworze. Niestety, ciekawy pomysł wyłożył się na strasznie irytującym wymuszaniu na graczu konkretnych zachowań. Skręcenie w nieprzewidziane przez twórców miejsce prowadziło bowiem do natychmiastowej przegranej. Wielka szkoda, bo nietypowe wykorzystanie silnika miało w sobie niemały potencjał.

Mistrz złodziei nadal sprawny
Złodziejem steruje się niemal identycznie jak Garrettem. Każdy, kto miał wcześniej do czynienia z którąkolwiek częścią Thiefa, szybko poczuje się jak ryba w wodzie, choć i tak powinien zagrać w misję treningową. Niektóre elementy rozgrywki, jak chociażby używanie wytrychów, działają zupełnie inaczej, dodano też niespotykane wcześniej rodzaje strzał. Większość elementów funkcjonuje jednak po staremu i proces aklimatyzacji w TDM przebiega bardzo szybko. Jedyny większy problem stanowi podnoszenie przedmiotów, zdecydowanie twórcy muszą nad tym popracować. Kiedy w jednej z misji musiałem wyciągać cegły ze ściany, by odsłonić przejście, zajęło mi to ładnych kilka minut tylko dlatego, że z sobie znanych powodów gra zamiast je wysuwać, przesuwała to w prawo, to w lewo. Podobne problemy miałem w innym zadaniu, gdzie należało wypchnąć pewien przedmiot, który po pierwszym ruchu się zaklinował i trochę potrwało, zanim sobie z tym poradziłem.

Czasem szwankuje też inteligencja wrogów. O ile nie są świadomi naszej obecności i po prostu patrolują okolicę, wszystko jest jak należy, ale gdy już nas nakryją albo są zaalarmowani, potrafią biegać w kółko, blokować się lub – co najbardziej kuriozalne – dobiec do nas... i nie robić nic, grzecznie czekając, aż ich wyeliminujemy. Bywa też, że zyskują nadprzyrodzone zdolności i niezależnie od naszych zmyślnych prób ukrycia się dokładnie wiedzą, gdzie się znajdujemy.
Ciemno, mroczno i ponuro. Jak w domku
Oprawa graficzna prezentuje nierówny poziom, dużo zależy od wybranej misji. Niektóre przygotowano ze sporą pieczołowitością i dbałością o szczegóły, inne wyglądają surowo i topornie. Oczywiście nawet te najlepsze nie są tak dopieszczone jak w najładniejszych komercyjnych produkcjach – to mimo wszystko twór fanowski i jako taki nie jest w stanie dorównać grom tworzonym przez sztab profesjonalistów. Najważniejsze jednak, że uchwycenie gotycko-steampunkowego klimatu Thiefów twórcom się udało, a to dla miłośników serii powinno być istotniejsze od graficznych wodotrysków. Solidnie wypada dźwięk, który ma zresztą spore znaczenie w trakcie rozgrywki, chociażby podczas otwierania drzwi wytrychem – bardzo fajny patent.

Gra miewa pewne problemy techniczne – raz zawiesiła się w trakcie pobierania nowej mapy (co ciekawe, po resecie okazało się, że ściągana misja jest gotowa do odpalenia), innym razem to kierowana przeze mnie postać zablokowała się w jednym miejscu i trzeba było zaczynać zabawę od nowa. Nie zdarza się to często, ale jednak się zdarza.

Thief to seria gier skradankowych z akcją przedstawioną z perspektywy pierwszej osoby, których głównym bohaterem jest złodziej Garrett. Aktualnie składa się z trzech odsłon, z czego pierwsza powstała w 1998 roku, najnowsza zaś w 2004. Uznanie graczy zdobyła interesująco wykreowanym światem, ciekawą fabułą oraz nowatorskim podejściem do rozgrywki, przedkładającym skradanie się i unikanie konfrontacji z wrogiem nad walkę. Na przyszły rok zapowiedziana została nowa część zatytułowana po prostu Thief.
Gdybym miał oceniać The Dark Mod jak komercyjną grę, najpewniej tytuł ten nie dostałby zbyt wysokiej noty. Za dużo w nim błędów i nierówności. Jednak jako amatorski, rozpowszechniany całkowicie za darmo i nadal rozwijany projekt stanowi dzieło, na które warto zwrócić uwagę. Liczba misji oraz jakość najlepszych z nich to wystarczający powód, by pobrać dwugigabajtowego klienta i umilić sobie oczekiwanie na czwartą odsłonę historii Garretta. A jeśli twórcy dopracują kwestie techniczne, poprawią sztuczną inteligencję i skończą obiecaną jakiś czas temu własną minikampanię, może się okazać, że dla wielu fanów to czwarty Thief znajdzie się w cieniu TDM. Jest tu spory potencjał, którego jeszcze w pełni nie wykorzystano.
