Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Gloria Victis Publicystyka

Publicystyka 27 czerwca 2016, 14:20

Testujemy grę Gloria Victis – sieciowy Mount & Blade z Polski, ale... jeszcze nie teraz

Gloria Victis to powstająca już pięć lat niezależna gra MMO z Polski. Ten sieciowy Mount & Blade trafił niedawno do steamowego wczesnego dostępu i zebrał ciepłe opinie. Jaka jest Gloria Victis?

GLORIA VICTIS W SKRÓCIE:
  1. niezależna polska produkcja z gatunku MMORPG;
  2. świat obserwujemy zza pleców lub oczami postaci (TPP/FPP);
  3. początki projektu sięgają pięć lat wstecz;
  4. od niedawna gra dostępna w steamowej usłudze Early Access;
  5. twórcy mają wielkie plany względem swego dzieła;
  6. na razie trzonem rozgrywki jest crafting oraz starcia PvP;
  7. system walki non-target mocno oparty na umiejętnościach gracza;
  8. tytuł ma się ukazać pod koniec 2017 roku.

Połączenie Skyrima z Mount & Blade, a to wszystko z dojrzałą fabułą i w sieciowym środowisku pełnym innych graczy – obietnice twórców polskiego MMORPG o tytule Gloria Victis mogą zawrócić w głowie. Deweloperzy z niezależnego studia Black Eye Games snują wizję produkcji utrzymanej w surowych, średniowiecznych realiach, z otwartym światem, rozbudowaną warstwą fabularną i systemem walki premiującym umiejętności gracza (tzw. non-target). Musicie przyznać, że w teorii ich dzieło zapowiada się fantastycznie.

Problem w tym, że Gloria Victis powstaje już kilka lat, co rodzi naturalne pytanie, czy jakaś część tych planów zostanie kiedyś zrealizowana. Pięć lat po nieudanej zbiórce na Kickstarterze i dwa lata po zdobyciu zielonego światła w programie Steam Greenlight gra trafiła wreszcie do szerszego grona za pośrednictwem steamowego wczesnego dostępu. Przyjrzeliśmy się temu ambitnemu projektowi i ostrzegamy: jest dobrze, ale trzeba jeszcze poczekać.

Średniowiecze na poważnie

Testujemy grę Gloria Victis – sieciowy Mount & Blade z Polski, ale... jeszcze nie teraz - ilustracja #2

Swego czasu twórcy Glorii chwalili się, że za fabułę gry odpowiadać będą autorzy scenariusza do pierwszego Wiedźmina, pisarze Jacek Komuda oraz Maciej Jurewicz. W tym momencie trudno jednak znaleźć tę informację na stronie tytułu czy na Steamie. Jeśli faktycznie nic z tego nie wyszło, to wielka szkoda...

Każdy miłośnik sieciowych RPG zdaje sobie sprawę, że rynek ten zdominowany jest przez azjatyckie produkcje, wyróżniające się specyficznym wschodnim klimatem, zniechęcającym wielu graczy. W takiej sytuacji Gloria Victis zapowiada się szczególnie odświeżająco. Twórcy wykreowali bowiem średniowieczne uniwersum utrzymane w realistycznej konwencji low fantasy. Świat, do którego trafiamy, do złudzenia przypomina Anglię z XII czy XIII wieku – niewielkie miasteczka są ubogie, wśród broni i pancerzy nie znajdziemy żadnych udziwnień rodem z Diablo III, a projekty zamków zdecydowanie wzorowano na istniejących romańskich warowniach.

Dodajmy do tego modny ostatnio nacisk na hardkorowość (np. możliwość zabierania dobytku zabitych graczy), rozbudowany crafting czy dojrzałą warstwę fabularną, a otrzymamy wymarzoną grę wielu z nas. A to przecież nie wszystko, bo pełna wersja Glorii przypominać ma Mount & Blade, chociażby za sprawą wykorzystania koni w trakcie walki czy widowiskowych oblężeń z użyciem katapult i trebuszy. Póki co jednak polskie MMO oferuje znaczenie mniej.

Buszujący w zbożu.

Przygodę rozpoczynamy od wyboru serwera i stworzenia postaci. Bohatera charakteryzują cztery podstawowe statystyki – siła, zręczność, wytrzymałość i mądrość – ale na razie rozwijać można tylko trzy pierwsze. Jak w każdej poważnej grze MMO, tak i tutaj mamy możliwość dostosowania wyglądu naszego herosa – to detal, niemniej ważny dla wielu graczy. Następnie trafiamy na mapę i rozpoczyna się właściwa rozgrywka. Gloria Victis nie posiada obecnie żadnego wprowadzenia uczącego zasad gry, ale porady łatwo znaleźć np. na Steamie. Zabawę rozpoczynamy od zgromadzenia podstawowych surowców (drewno, kamień, różnego rodzaju jedzenie etc.), a następnie wykonania pierwszej topora czy sierpa. A o sprzęt warto tutaj dbać, gdyż wszystkie przedmioty z czasem się niszczą. Rozbudowany system craftingu, pozwalający na wyprodukowanie setek elementów ekwipunku, to obecnie jądro gry – za jego pomocą wytwarzamy coraz lepszą broń, dodające nam sił pożywienie bądź po prostu zbieramy punkty doświadczenia. Dla osób uwielbiających w grach sieciowych rzemiosło, a także niegardzących tzw. grindem jest to miła wiadomość. Gloria Victis już teraz może Wam coś zaoferować.

War of the Roses MMO

Skąd gracze wracali? Z nocnej wracali wycieczki.

Po zdobyciu ekwipunku możemy rozpocząć zwiedzanie świata i zmagania z przeciwnikami – zwierzętami i bandytami sterowanymi przez SI czy po prostu wrogimi graczami. System walki oparty jest na atakach i blokowaniu z różnych kierunków – komendy te wydajemy oczywiście sami i musimy wstrzelić się w tempo potyczki, inaczej nici z celnego ciosu czy skutecznego bloku. Ten system non-target po dopracowaniu będzie niewątpliwie silną stroną Glorii, gdyż już teraz starcia większych grup graczy przypominają (toporne i uproszczone) walki z War of the Roses, choć samej mechanice bliżej do tej z Mount & Blade: Warband. Porównania szlachetne, miejcie jednak na uwadze, że póki co Gloria Victis jest pozycją niedopracowaną, pełną błędów i drewnianą niczym Arcania: Gothic 4.

Poza craftingiem drugi trzon aktualnej wersji tytułu stanowią starcia PvP. Mechanika walki opiera się na umiejętnościach graczy (choć ważną rolę pełni też ekwipunek czy poziom postaci), a w związku z tym grupowe ustawki średniowiecznych rycerzy mogą sprawiać sporą frajdę, jeśli wziąć poprawkę na ich niedopracowanie. Do potyczek zachęca podział na frakcje, które rywalizują o fortece i miasta w otwartym świecie, gdzie zawsze można spodziewać się zasadzki przeciwników. Do tego dochodzą także organizowane regularnie turnieje.

W takie upały w koszuli nie da rady.

Bardzo wczesny dostęp

Testujemy grę Gloria Victis – sieciowy Mount & Blade z Polski, ale... jeszcze nie teraz - ilustracja #3

Już teraz silną stronę dzieła Polaków stanowi oprawa muzyczna. Motyw tytułowy opracował znany z Wiedźmina 2 i 3 Marcin Przybyłowicz, a za resztę kawałków odpowiada Jan Grochowski. Całość ma określony charakter, dobrze wprowadzający w brutalny świat gry.

Twórcy Glorii swoje wielkie plany pragną zrealizować pod koniec 2017 roku, zostało im więc jeszcze sporo czasu. Na razie jednak polskie MMO jest biedne jak mysz kościelna. Produkcja niewątpliwie ma potencjał graficzny, ale póki co lepiej prezentuje się na screenach. W ruchu postacie są drewniane, a doczytujące się przed nami elementy skutecznie odbierają przyjemność obcowania z ładnie bądź co bądź zaprojektowanym otoczeniem. Dodajcie do tego stojące w miejscu postacie niezależne oraz wrogów, którzy kompletnie ignorują, że zabija się ich towarzyszy dwa metry dalej, a otrzymacie potencjalnie ciekawy, ale na razie sztuczny świat. Przed autorami jeszcze wiele pracy, by zyskał on na wiarygodności, a bez tej nie wyobrażam sobie sensownie poprowadzonej warstwy fabularnej.

Herszt bandytów patrzy spode łba.

Nie mniej niż sztuczne miasta uderza masa niedoróbek, problemy z serwerami czy po prostu toporna mechanika walki. Gry we wczesnym dostępnie trafiają do klientów w różnym stanie: od niemal wykończonego i bezbłędnie działającego RimWorlda, przez rozbudowywane The Long Dark, aż po buble pokroju skasowanego The Stomping Land. Glorii niestety bliżej do tego trzeciego typu – nie zrozumcie tego jednak źle. Produkcja oferuje sporo zabawy graczom, którzy cenią sobie hardkorowość i grupowe starcia PvP, trzeba jednak pamiętać, że obecnie bug buga bugiem pogania i grze daleko jeszcze do spełnienia choćby części z obietnic złożonych przez twórców, a te są przecież szalenie ambitne jak na małe niezależne studio – nie brakuje wśród nich i morskich bitew, i systemu housingu, i rozmaitych minigier.

Czekamy na więcej

Są momenty, gdy Gloria Victis robi świetne wrażenie.

Dla kogo gloria?

Gloria Victis znajduje się obecnie w bardzo wczesnej fazie produkcji, czego zresztą twórcy nie ukrywają. Obiecują wprawdzie mocno rozbudowaną grę MMO, którą odróżni od konkurencji poważne podejście do tematu, mechanika walki czy hardkorowy charakter, ale póki co w większości to tylko plany. Czy polecam więc kupienie Glorii w aktualnej postaci? Większości graczy nie – odrzuci ich ogólna toporność tytułu i mnogość błędów. Jeśli jednak podoba się Wam ten projekt i należycie do osób, które lubią obserwować progres gry i brać w nim udział, a także nie odstrasza Was niedopracowanie Glorii, to czemu nie – weźcie jednak pod uwagę, że do tej pory polskie MMO rozwijało się bardzo powoli.

Na razie twórcy z Black Eye Games osiągnęli sukces. Ich dzieło trafiło na Steamie do ponad 20 tys. graczy, a regularnie zagrywa się w nie kilkaset osób, co – jak na produkt o tej skali – nie jest złym wynikiem. Społeczności pozycja ta także się spodobała (70% osób ocenia ją pozytywnie), a wśród komentarzy można wyczytać wiele ciepłych słów o tym sieciowym tytule. Łaska graczy jednak na pstrym koniu jeździ – często produkcje rozpowszechniane we wczesnym dostępnie nie potrafią zaspokoić oczekiwań wystarczająco szybkim rozwojem. A na razie Gloria Victis powstaje niezwykle wolno i w wielkich bólach – twórcy zmagają się ze swoją grą już od pięciu lat, obawiam się więc o jej oceny za pół roku.

Gloria Victis ma świetne grafiki. Obiecują one znacznie więcej, niż może zaoferować gra.

Gloria sprzedała się na razie przyzwoicie, co przełożyło się na jakieś 2 mln złotych, które trafią na konto twórców (choć część pożarły oczywiście prowizje Steama czy podatki). Teraz dla rodzimych deweloperów nadszedł czas próby – albo spożytkują początkowe powodzenie i utrzymają zainteresowanie graczy, albo... nic z projektu nie wyjdzie. Steam Early Access to szansa dla niezależnych i niedokończonych produktów, przykłady The Stomping Land czy Towns pokazują jednak, że nie zawsze autorom udaje się ją wykorzystać. Mam nadzieję, że za dwa lata nie będziemy mówić tak o polskiej grze Gloria Victis. Co ważne, deweloperzy z Black Eye Games mają chyba świadomość powagi sytuacji – studio właśnie poszukuje dodatkowego programisty. Trzymamy kciuki więc i z ciekawością będziemy obserwować rozwój polskiego Mount & Blade. Potencjał już jest – czas na konkrety.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 do 2025 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego; szefował też działowi wideo i prowadził podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

Gloria Victis

Gloria Victis