Spider-Man: No Way Home przypomniał mi, za co kocham Człowieka Pająka

Każdy z Was ma swojego ulubionego superbohatera, prawda? Moim od zawsze był Człowiek Pająk. Jest mi więc niezmiernie miło ogłosić, że Spider-Man: No Way Home to nie tylko jeden z najlepszych filmów z jego udziałem. To esencja wszystkiego, co „pajęcze".

filmomaniak.pl

Karol Laska

Komentarze

Spider-Mana darzę miłością czystą, szczerą, wręcz szczeniacką. Za dzieciaka to właśnie ten fajtłapowaty, nierozgarnięty, ale i niezmiernie sympatyczny superbohater był moim ulubieńcem. Przebił w moim indywidualnym rankingu nawet samego Batmana. Za co jednak kocham tę postać i czy moje uczucie do niej nie wynika jedynie z nostalgicznych wspomnień? Na obydwa te pytania odpowiedział mi Spider-Man: No Way Homejeden z moich ulubionych filmów w historii MCU i dzieło esencjonalne dla zrozumienia Petera Parkera oraz jego superbohaterskiego oblicza. To list miłosny do Człowieka Pająka, którego po prostu potrzebowałem.

Zanim jednak przejdę do emocjonalnych odpływów i wszelkich analiz, chciałbym Was ostrzec – Spider-Man: Bez drogi do domu jest filmem szalonym. Na szczęście w tym szaleństwie tkwi metoda. Znacie zapewne główny zarys fabuły tego dzieła – Peter Parker chce, by świat o nim zapomniał, udaje się więc do Doctora Strange’a, aby ten rzucił umożliwiające to zaklęcie. Kończy się to jednak dość niefortunnie, bo czar powoduje przenikanie się różnych światów i sprowadza do uniwersum MCU superzłoczyńców znanych z poprzednich produkcji o Człowieku Pająku. Tylko nie tych przynależących do Marvel Cinematic Universe. Dziwne? Nie wątpię. Skomplikowane? A jak.

Więcej na temat historii mówić nie zamierzam, bo byłby to grzech ciężki. Sami rozumiecie – koncepcja multiwersum otwiera Marvela na wiele nowych możliwości i twórcy nie zawahali się wyciągnąć paru asów z rękawa, przy których ręce na sali kinowej same składały się do spontanicznych oklasków. Uważajcie więc przed seansem na spoilery, nie karmcie się żadnymi teoriami – po prostu idźcie i zanurzcie się ten postmodernistyczny kocioł, pełen nie tylko fajerwerków wizualnych, ale i narracyjnych.

Pisanie tej recenzji to robota niesamowicie niewdzięczna i trudna – chciałbym Wam bowiem teraz opowiedzieć o moich ulubionych rolach, ale znowu wiązałoby się to z masą niepożądanych spoilerów. Mogę natomiast zdradzić, że spodziewałem się, iż pojawiający się w filmie przybysze z innych światów zaistnieją tu raczej w formie ciekawostki. Pojawią się na chwilę na ekranie w postaci komputerowo wygenerowanych modeli i znikną. Jest jednak zupełnie inaczej. Stanowią oni bardzo ważną część filmu, każdy z nich ma coś do powiedzenia i zrobienia, a ich występy są czymś więcej niż tylko próbą spełnienia fanowskich oczekiwań.

Chcąc być jednak z Wami całkowicie szczerym, dodam, że portale międzywymiarowe nie są jedynymi „dziurami”, jakie znalazły się w nowym Spider-Manie. Trafiło się tu także parę luk logicznych i fabularnych, ale tych MCU nie udaje się ustrzec już od dłuższego czasu. Wątki związane z multiwersum sprawiają mnóstwo radochy i cały czas trzymają widza w napięciu oraz ciekawości, niemniej nie da się ukryć, że od czasu do czasu Doctor Strange robi coś trudnego do sensownego wytłumaczenia, Peter Parker rzuca o jeden nieśmieszny żarcik za dużo, a ratowanie – czy w tym przypadku raczej naprawa – świata znów pachnie powtarzaniem tych samych blockbusterowych schematów. Musicie się więc z tymi wadami pogodzić albo całkowicie je zignorować – wtedy seans okaże się przyjemniejszy.

Twój Człowiek Pająk z sąsiedztwa

Jeżeli szukacie w Marvelu przede wszystkim bezpretensjonalnej rozrywki z masą scen akcji i wartką fabułą, powyższe informacje powinny Was utwierdzić w przekonaniu, że Spider-Man: No Way Home to raczej dobry wybór na wieczorny wypad do kina. Tak mi się przynajmniej wydaje. Przejdźmy jednak teraz do kwestii mniej oczywistych. Opowiedzmy sobie o tym, co uczynili z Peterem Parkerem scenarzyści filmu. Bo to domknięcie trylogii idealnie pokazuje wszystkie te cechy i zachowania Człowieka Pająka, za które tak wielu widzów go uwielbia. A już na pewno ja.

W całym tym eksperymentalnym pod względem pomysłów fabularnych miszmaszu znalazło się bowiem miejsce na człowieka – na osobistą opowieść o ważnych życiowych wartościach i kwestiach moralnych. Po Far From Home Peter Parker musi zmierzyć się z nie lada problemem – cały świat wie, że to on skacze po dachach i huśta się na sieci w stroju Spider-Mana. Sytuacja niby do przeżycia, gdyby nie fakt, że jest pomawiany o morderstwo. Nie tylko Peter, ale i całe jego otoczenie, z ciocią May, MJ i Nedem na czele, musi stawić czoła skutkom tych niesprawiedliwych oskarżeń.

I właśnie na bazie owych wydarzeń twórca filmu, Jon Watts, stara się pokazać, kim tak naprawdę jest Spider-Man. Wykorzystuje nawet do tego Doctora Strange’a, który wypowiada słowa: „Zapomniałem, że za tym strojem superbohatera kryje się zwykły dzieciak”. I to zdanie jest dla mnie kluczowe dla zrozumienia postaci jakże wspaniale zagranej przez Toma Hollanda. Mowa bowiem o superbohaterze nastoletnim, wciąż wewnętrznie niedojrzałym – cholera, człowieku, który zdążył uratować świat przed ukończeniem szkoły. Nieraz więc złapiecie się za głowę, gdy Peter Parker postanowi zrobić coś głupiego, a najlepszym tego przykładem jest chyba poproszenie Strange’a o rzucenie potężnego zaklęcia tylko po to, by życie osobiste stało się trochę łatwiejsze. Spider-Man woli bowiem znaleźć drogę na skróty, uciec od problemów. Zmierzenie się z nimi nie wchodzi w grę.

To naprawdę obiecująca baza wyjściowa do dalszego rozwoju Człowieka Pająka jako postaci i w No Way Home proces ten obserwowałem z przeogromną przyjemnością – ze względów mniej i bardziej oczywistych nie o wszystkim mogę wspomnieć. Zobaczycie jednak chłopaka, którego życie parę razy kopnie w tyłek, naiwniaka zawsze chcącego dobrze, zakochanego głupca niepotrafiącego wieść normalnej egzystencji. Zobaczycie także superbohatera z prawdziwego zdarzenia, takiego, który bierze odpowiedzialność na siebie, poskramia żądzę zemsty i idzie pod prąd – szalonego idealistę wartego naśladowania.

Takiego Spider-Mana pokochałem za dzieciaka – i tego totalnie roztrzepanego, i tego niesamowicie odważnego. W końcu ujrzałem go na ekranie w całej okazałości. No Way Home, choć opowiadam o nim z dużym przejęciem, to w gruncie rzeczy film lekki, bo tylko takie powinno być dzieło z Człowiekiem Pająkiem w roli głównej. Cieszę się jednak, że ta swawola, relaks i wszechobecny luz zostały przełamane sporą dawką nieoczywistych emocji, złożonych dramaturgicznie scen i rozważań na temat moralności – prostych, prozaicznych, bo pretensjonalności nie ma tu za grosz. No, zapomniałbym jeszcze o portalach, wielkich powrotach i pozytywnie zakręconym fabularnym szaleństwie. Fajnie jednak, że poza czystą rozrywką dostajemy coś, co może zostać z widzem na trochę dłużej.

Ocena: 9/10

OD AUTORA

Na No Way Home bawiłem się znakomicie – chyba najlepiej od czasów Strażników Galaktyki 2. Tym razem jednak kloaczne żarty zastąpione zostały paroma bardziej interesującymi fabularnymi wstawkami. MCU wkracza w nową erę – taką, w której multiwersum „is a thing”. I od teraz spodziewam się absolutnie wszystkiego. Zaskoczcie mnie, będę gotów.

Film:Spider-Man: Bez drogi do domu(Spider-Man: No Way Home)

premiera: 2021akcjaprzygodowysci-fifantasy

Kolejna odsłona przygód słynnego superbohatera Marvela z Tomem Hollandem w roli głównej, należąca do MCU. W filmie Człowiek-Pająk musi poradzić sobie z konsekwencjami tego, że cały świat poznał jego sekretną tożsamość. Spider-Man: Bez drogi do domu to wyreżyserowany przez Jona Wattsa (Klaun, Radiowóz) film superbohaterski na podstawie komiksów Marvela. Jest to trzeci solowy tytuł o Człowieku-Pająku z Tomem Hollandem w roli głównej i 27. główna odsłona Marvel Cinematic Universe (MCU). Historia opowiedziana w produkcji rozpoczyna się w momencie, gdy cały świat dowiaduje się, że Peter Parker to Spider-Man. Jak nietrudno się domyślić, poważnie utrudnia to życie nastolatka. Podstawiony pod ścianą chłopak postanawia zwrócić się do Doktora Strange'a, mistrza sztuk tajemnych, o pomoc. Niestety, zaklęcie, które ten rzuca, mające naprawić sytuację, sprawia, że do świata MCU przedostają się przeciwnicy Spider-Mana z innych uniwersów. W produkcji, oprócz Toma Hollanda, możemy zobaczyć między innymi Zendayę (MJ), Benedicta Cumberbatcha (Doktor Strange), Jacoba Batalona (Ned Leeds), Jona Favreau (Happy Hogan), Jamie'ego Foxxa (Electro), Willema Dafoe (Zielony Goblin), Alfreda Molinę (Doktor Octopus) oraz Marisę Tomei (May Parker). Zdjęcia powstały w Atlancie, Los Angeles, Nowym Jorku i na Islandii.

Film Spider-Man: No Way Home

52

Karol Laska

Autor: Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl