Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 stycznia 2012, 09:58

autor: Jakub Kolano

Sniper Elite V2, czyli Berlin 1945 roku okiem snajpera

Sniper Elite V2 to, kontynuacja intrygującej gry snajperskiej ponownie przeniesie nas do stolicy Trzeciej Rzeszy. Z Niemcami nawiążemy bardzo bliską znajomość.

Kiedy dochodzą mnie wieści o pomyśle wydania kolejnego, „drugo-wojennego shootera”, to nie ukrywam, że przechodzą mi po plecach ciarki. Ileż to razy wcielałem się na zmianę w targanego wątpliwościami i tęsknotą za domem, Johna oraz napędzanego nienawiścią do podłych nazistów Ivana? Gdy pojawia się więc kolejna tego typu pozycja, staram się podchodzić do niej z dużą dozą dystansu, jednak brytyjski wydawca Rebellion zapowiedział i pokazał coś co przykuło moją uwagę. Trailer drugiej odsłony hitu sprzed sześciu lat, „Sniper Elite V2” obudził we mnie małego Zajcewa.

O historii i anatomii słów kilka

Wyobraźmy sobie zrujnowany Berlin 1945 roku, niszczony dzielnica po dzielnicy przez zdeterminowanych żołnierzy radzieckich z jednej i równie zajadłych niemieckich obrońców z drugiej strony. Wśród zgliszczy wspaniałej niegdyś stolicy „Tysiącletniej Rzeszy”, pomiędzy zażarcie walczącymi przeciwnikami, niepostrzeżenie w ciszy z chłodnym, opanowanym i czujnym wzrokiem profesjonalisty, przedziera się amerykański snajper – nasz bohater, wysłany w celu realizacji zakulisowych interesów mocarstwa zza oceanu, które świadome bliskiego końca wojny, szykuje się już do kolejnej – zimnej.

Taki jest zarys scenariusza gry, jednak nie on jest tu istotą całej rozgrywki. Aby wybić się spośród tytułów osadzonych w realiach II wojny światowej trzeba czegoś więcej niż historia, opowiedziana już na setki sposobów w podobnych, wcześniejszych produkcjach. Studio Rebellion zapowiedziało coś wyjątkowego, co pozwoli nam zrealizować patologiczne, żądne krwi i flaków marzenia o anatomicznym niemalże rozczłonkowaniu przeciwnika. Sekwencję przypominającą „bullet time” z Maxa Payne’a, rozpoczyna opuszczający w zwolnionym tempie lufę karabinu pocisk, zmierzający w stronę przeciwnika. Dopiero w momencie dotarcia do celu rozpoczyna się właściwe „show”. W pełni dynamiczny system „animacji szkieletowej” jak zwą ją developerzy, pozwala nam śledzić zniszczenia, których jako snajper dokonujemy. Coś na kształt rentgena odsłania przewierconą przez pocisk część ciała, ukazując z drobnymi szczegółami łamane i rozpadające się na kawałki kości, pękającą niczym jajko czaszkę czy wybuchające serce, które zalewa strumieniem krwi klatkę piersiową.

O dziwo, przedstawiona na obrazku maska nie pochodzi z głębokiego średniowiecza. W ograniczonej ilości to akcesorium wykorzystywane było przez niemieckich snajperów w trakcie I wojny światowej. Kilka centymetrów metalu miało obronić głowę, przy wystawianiu jej nad brzeg okopu. Ostatnio podobna miała swoje „pięć minut” w serialu Zakazane imperium

Steve Hart, producent Sniper Elite V2, pytany w wywiadzie co kierowało zespołem podczas tworzenia tak makabrycznego systemu , wyjaśnił, że chodziło im nie o zaspokojenie krwawych żądz graczy a raczej o wyniesienie tzw. „killcam” – kamery rejestrującej moment śmierci przeciwnika, na wyższy poziom. Istotny był sam efekt działania pocisku z wszystkimi statystykami strzału wliczając prędkość początkową, kąt strzału, siłę i kierunek wiatru jak i deformację pocisku i ewentualną zmianę jego trajektorii po uderzeniu w cel. Sztuka snajperska, mówi dalej Hart, to rzecz bardzo intymna, to swego rodzaju „podglądactwo”. Studiujesz ruchy przeciwnika, musisz wiedzieć coś o nim zanim oddasz strzał. Gracze mieli mieć świadomość dokonywanego wyboru i konsekwencji jakie za sobą niesie. Cała rozgrywka opiera się o planowanie, decydowanie którego wroga zdjąć jako pierwszego i wybieranie właściwego na to momentu.

Sekwencje uderzenia mają być inne za każdym strzałem, w zależności od miejsca w które wejdzie pocisk i pod jakim kątem. Obliczenia dynamicznego systemu, na którym opiera się gra, wykazały możliwość renderowania setek animacji śmierci. Z testowanych ustawień kamery podano 125 takich animacji a prawdopodobnie gracze doświadczą ich ponad 500.

Wiele możliwości, jeden cel czyli taktyka snajpera

Zaawansowana grafika dostarczyć ma nam świetnych efektów wizualnych, pełnego szczegółów zniszczonego miasta. Gra wprawdzie nie będzie otwarta do pełnej eksploracji jednak każda misja zawierać będzie kilka możliwych ścieżek przejścia. Wertykalizm, który zastosowano pozwoli zarówno na podejście przeciwnika z poziomu ulicy, schowanie się w budynku czy wykorzystanie przewagi jaką dają dachy. Każdy element otoczenia w zasięgu wzroku, dający przewagę nad przeciwnikiem, w założeniu dewelopera, ma być dostępny.

Gracz stanie przed wyborem sposobu eliminacji wrogich żołnierzy. Niejednokrotnie lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie alternatywnej, bardziej skomplikowanej drogi niż oddanie czystego strzału z pozycji narażonej na natychmiastowe wykrycie. Zaawansowana sztuczna inteligencja będzie próbowała flankować czy zachodzić nas od tyłu, szczęśliwie jednak snajper został wyposażony w miny potykowe, zastawiane na wypadek takiej niespodzianki. Eliminując grupę przeciwników, po pierwszym strzale aktywujemy ich system alarmowy co wywołuje reakcje od paniki i ucieczki po szukanie schronienia i komunikację w celu odkrycia naszej pozycji. Przydatna zdaje się być wtedy taktyka zranienia, zamiast zabicia jednego z żołnierzy, który to mechanizm opracowany został w grze, i wymuszenie na pozostałych, schowanych jego towarzyszach udzielenia mu pomocy, co pozwala na eliminowanie kolejnych.

M1 Garand to jedna z najbardziej udanych konstrukcji wprowadzonych w czasie II wojny światowej. Nie wyeliminował on jednak całkowicie z użycia swojego poprzednika. Springfield M1903 (na zdjęciu) nadal był idealnym wyborem dla amerykańskich snajperów. Śmiało można przypuszczać, że w Sniper Elite V2 będzie należał do podstawowego ekwipunku protagonisty.

Rebellion po raz pierwszy jest samodzielnym wydawcą i developerem zarazem. Prezes i dyrektor kreatywny, Jason Kingsley, z radością i optymizmem podchodzi do projektu: „Wreszcie nie mamy nad sobą wydawcy, bezustannie mówiącego nam co możemy zrobić a czego nie.” Korzyści jakie z tego wynikają są nie do przecenienia gdyż to Rebellion ustali kiedy produkt finalny będzie gotowy. Ma to też zniwelować potrzebę patchowania i dać możliwość wstrzymania wydania gry o tydzień czy dwa w razie wykrycia buga. Wydaniem wersji na konsole ma się natomiast zająć 505 Games, wspierające PC-owski projekt Rebellion.

Patrząc w bliżej nieokreśloną przyszłość dotyczącą planów wydawniczych, widzę jednak światełko w tunelu, które z każdym miesiącem i każdą nową informacją o Sniper Elite V2 będzie jaśniało coraz bardziej. Czy to moje instynkty mordercze czy raczej taktyczna zapalczywość i zamiłowanie do skradanek skłaniają mnie ku tej pozycji? – nie wiem i dowiadywać się nie mam zamiaru. Pewne jest, że zapowiada się gra warta grzechu.

Sniper Elite V2

Sniper Elite V2