Dużo magii, szkarłatna zalewa i szczypta Bruno Marsa. Shang-Chi pokazuje, że głupota ma swój urok

filmomaniak.pl

Marek Jura

Komentarze

Dużo magii, szkarłatna zalewa i szczypta Bruno Marsa

W Shang-Chi dominuje szkarłat i błękit. Symbolika takiej kolorystyki nie należy do nader wyszukanych – ot, zwykłe odniesienie do dwoistości dziedzictwa głównego bohatera, czerpiącego swoją siłę z tego, co przekazało mu każde z rodziców. W scenach walki sprawna żonglerka obiema barwami (czasem z dodatkiem odcieni żółci) wypada jednak nieprawdopodobnie efektownie. Shang-Chi z pewnością nie jest najlepszym filmem Marvela, ale chyba też nigdy wcześniej CGI nie wyglądało tak dobrze.

Jeżeli boicie się, że Ta Lo (magiczny wymiar z filmu) to kopia Wakandy, muszę Was uspokoić. Zarówno samo miejsce, jak i jego mieszkańcy to zupełnie inna bajka. Shang-Chi zdecydowanie nie jest azjatycką wersją Czarnej Pantery, tylko produkcją z własną tożsamością. Może zmagającą się ze wspomnianymi wyżej niedostatkami logiki, ale na pewno wyrazistą. Zarówno pod względem wizualnym, jak i muzycznym. Ścieżka dźwiękowa umiejętnie łączy wpadające w ucho współczesne kawałki i nastrojowe kompozycje instrumentalne. Jestem pewien, że soundtrack z Shang-Chi szybko wyląduje na tysiącach playlist. I to nie tylko tych składanych przez fanów MCU.

Cretton pyta widzów, czy odmóżdżacz może zachwycać...

Destinowi Danielowi Crettonowi udało się stworzyć film tak przyjemny w odbiorze między innymi dzięki świetnej obsadzie. Najsłabiej wypada akurat Simu Liu (czyli tytułowy Shang-Chi), choć widać, że aktor robił, co mógł, by z wyjętego rodem z RPG protagonisty wydobyć coś więcej. Bardzo dużo czasu ekranowego ma Awkwafina, wbrew przypuszczeniom budując postać daleko wykraczającą poza ramy bohaterki-gagu. Dorównuje jej legendarny Tony Chiu-Wai Leung. Może zabrakło tu trochę miejsca dla debiutującej (!) Meng’er Zhang, ale też całkiem prawdopodobne, że i z graną przez nią postacią Feige wiąże dalekosiężne plany. Cały show i tak kradnie kilkoma scenami persona znana już z MCU, ale kto zacz, musicie przekonać się sami. Zawiedzeni na pewno nie będziecie!

Na parę chwil na ekranie pojawiają się też niektórzy z Avengerów. Ich role nie wykraczają poza epizody, ale dla fanów, którzy śledzą ich losy trochę dłużej, to i tak nie lada gratka. Po wydarzeniach z Shang-Chi skład superbohaterskiej drużyny wzbogacił się zaś (prawdopodobnie) o więcej niż jednego członka. Nie żebym narzekał. Wbrew wcześniejszym obawom herosi z filmu wcale nie okazali się kolejnymi generycznymi wojownikami, a postaciami z krwi kości. Osobiście żałuję tylko, że zupełnie przy okazji Shang-Chi definitywnie rozwiał wątpliwości dotyczące kanoniczności (przynajmniej w kontekście głównej linii czasowej) Agentów T.A.R.C.Z.Y. Szkoda, ale to było do przewidzenia od dłuższego czasu.

...i odpowiada, dlaczego tak

Koniec końców Shang-Chi okazał się kawałkiem niesamowicie efektownego fantasy z elementami science fiction (albo odwrotnie – zależy, jak na to spojrzeć). Możecie się na nim świetnie bawić... jeżeli nie będziecie za wiele myśleć o pozbawionym elementarnej logiki zachowaniu bohaterów. Ale hej, przecież nie każdy film musi zachwycać fabułą, prawda? Szczególnie gdy owe scenariuszowe braki wynagradza tak imponująca warstwa wizualna. Shang-Chi może nie ma za wiele sensu, ale co z tego, skoro tak urokliwego odmóżdżacza nie było w kinach od dawna.

OD AUTORA

Idąc na Shang-Chi do kina (swoją drogą – nawet w dniu premiery światowego, bądź co bądź, hitu niemal zupełnie opustoszałego), nie spodziewałem się wiele. I choć rozczarowało mnie sporo rozwiązań fabularnych, kiedy już wyłączyłem myślenie, bawiłem się lepiej niż na którymkolwiek z dotychczasowych dzieł MCU. I wcale nie chcę przez to powiedzieć, że te oglądało się źle. Po prostu Shang-Chi urzekł mnie bardziej.

Film:Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni(Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings)

premiera: 2021akcjaprzygodowyfantasysci-fi

Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni opowiada historię tytułowego superbohatera, mistrza sztuk walki, który zostaje wciągnięty do organizacji Dziesięć Pierścieni. Po latach musi uporać się ze swoją przeszłością. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni jest wyreżyserowaną przez Destina Daniela Crettona (Przechowalnia numer 12, Tylko sprawiedliwość) 25. pełnoprawną odsłoną opartego na kultowych komiksach Kinowego Uniwersum Marvela (MCU). Jej głównym bohaterem jest tytułowy mistrz kung fu i posługiwania się bronią, znany również jako Shaun, niegdyś będący członkiem organizacji Dziesięć Pierścieni (która po raz pierwszy pojawia się już w pierwszym Iron Manie). Jego spokojne życie w San Francisco staje na głowie, gdy staje się on obiektem ataku grupy wyszkolonych wojowników, chcących odebrać amulet jego matki. W wyniku serii wydarzeń mężczyzna musi skonfrontować się zarówno z jej przeszłością, jak i swoją własną. W produkcji wystąpili m.in. Simu Liu (Shaun), Awkwafina (Katy), Tony Chiu-Wai Leung (Xu Wenwu), Ben Kingsley (Trevor Slattery), Meng'er Zhang (Xialing), Fala Chen (Li) oraz Michelle Yeoh (Ying Nan). Zdjęcia kręcono w Sydney i San Francisco.

Film Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings

12

Marek Jura

Autor: Marek Jura

W 2016 ukończył filologię na UAM-ie. Od tamtej pory recenzuje dla GRYOnline.pl prozę, poezję, filmy, seriale oraz gry wideo. Pierwsze kroki w branży dziennikarskiej stawiał zaś jako newsman w lokalnym brukowcu. Prowadził własną firmę – projektował, składał, testował i sprzedawał planszówki. Opublikował kilka opowiadań, a także przygotowuje swój debiutancki tom wierszy. Trenuje sporty walki. Feminista, weganin, fan ananasa na pizzy, kociarz, nie lubi Bethesdy i Amazona, lubi Lovecrafta, Agentów TARCZY, P:T, Beksińskiego, Hollow Knigt, performance, sztukę abstrakcyjną, mody do gier i pierogi.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl