Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Risen 3: Titan Lords Publicystyka

Publicystyka 3 marca 2014, 13:06

Risen 3: Titan Lords – twórcy serii Gothic stawiają na sprawdzone rozwiązania

Piranha Bytes nie ryzykuje i w trzeciej części serii Risen stawia na znaną formułę z kultowego Gothica. Titan Lords ma być największą i najładniejszą produkcją niemieckiego studia, choć wygląda na to, że może podzielić bolączki swych poprzedników.

Risen 3: Titan Lords – twórcy serii Gothic stawiają na sprawdzone rozwiązania - ilustracja #1

RISEN 3 W SKRÓCIE:
  • większy niż w poprzednich częściach, ale za to zawierający ekrany ładowania świat;
  • koniec pirackich klimatów, powrót do średniowiecznego fantasy;
  • zupełnie nowy bohater, który zmierzy się z potężnym Panem Cieni;
  • obecność świata umarłych, gdzie spotkamy postacie z poprzednich odsłon cyklu;
  • powrót Punktów Chwały, otrzymywanych za wykonywanie zadań, zabijanie przeciwników oraz eksplorację świata;
  • uproszczony system walki, oparty na czterech podstawowych ruchach i wzorowany na dwóch pierwszych częściach serii Gothic;
  • oprócz broni białej gracz dostanie do dyspozycji magię voodoo, tradycyjne czary, łuki oraz muszkiety; w walce mogą także pomagać postaci sterowane przez komputer
  • gra pracuje na tym samym silniku, co Risen 2: Mroczne wody.

Piranha Bytes nie składa broni. Chociaż po nafaszerowanej niedoróbkami trzeciej części serii Gothic od studia odwróciło się wielu fanów, a nowe produkcje nie potrafiły powtórzyć poprzednich sukcesów, niewielka niemiecka ekipa właśnie oznajmiła, że pracuje nad kolejnym tytułem. Risen 3 ma stanowić powrót do wcześniejszych dzieł zespołu, a jednocześnie wykorzystywać niektóre udane rozwiązania z Mrocznych wód. Na razie jednak nie zapowiada się na to, by Titan Lords mogło stanąć do równej walki z innymi tegorocznymi grami RPG. Na przeszkodzie stoi bowiem przestarzała mechanika i brak większych innowacji.

Twórcy zza zachodniej granicy kurczowo trzymają się modelu rozgrywki, który zaskarbił pierwszym dwóm dziełom studia rzeszę wiernych fanów. Z jednej strony trudno im się dziwić – zmiana znanej formuły w Arcania: Gothic 4 spotkała się z miażdżącą krytyką, podczas gdy korzystające z klasycznych rozwiązań Risen zostało przyjęte bardzo ciepło. Z drugiej zaś – od momentu, w którym Bezimienny po raz pierwszy trafił do Górniczej Doliny minęło już kilkanaście lat, a mechanika rozgrywki pozostała w dużej mierze niezmieniona. I o ile wysoki poziom trudności, niegościnne środowisko oraz brak nagminnie proponowanych przez inne produkcje z tego gatunku ułatwień to elementy zdecydowanie warte zachowania, tak już wiekowy silnik graficzny, toporny system walki czy wpółotwarty świat desperacko wymagają poprawy.

Most Khazad-dŭm, wersja wyjątkowo niskobudżetowa.

Pirackie klimaty drugiego Risena zostały przyjęte bardzo różnie, toteż „trójka” wycofuje się w głąb lądu i rzuca nas w krainy bardziej tradycyjnego średniowiecznego fantasy. Większość terenów wypełnią góry i lasy, ale nie zabraknie też plaż i wysp. Twórcy chwalą się, że w Titan Lords odwiedzimy największy z dotychczas stworzonych przez studio światów. To świetne wieści, zważywszy na to, że lokacje modelowane przez Piranie zawsze tętniły życiem i obfitowały w piękne krajobrazy. Niestety, zawsze także przecinały je ekrany ładowania i Risen 3 nie będzie tutaj wyjątkiem. Takie przymusowe przerwy w grze nie mają być szczególnie częste ani uciążliwe, jednak sama ich obecność da się we znaki.

Przedstawiona historia jest naturalnie kontynuacją fabuły poprzedniczek. Bogowie zostali wygnani, a wojny Tytanów pustoszą świat zwykłych śmiertelników. Jednak zgodnie ze starą zasadą mówiącą, że nigdy nie może być tak źle, by nie mogło być gorzej, pojawia się jeszcze jedno zagrożenie. Z zaświatów wyłaniają się cienie, a ich władca pozbawia naszego bohatera duszy. W staraniach o jej odzyskanie i jednocześnie wygnanie nieumarłych gości z powrotem w ciemność heros będzie musiał szukać pomocy u magów i wyruszyć na poszukiwania magicznych kryształów. Co ważne, gracz nie wcieli się ponownie w postać znaną z pierwszych dwóch części serii. Rozbitek co prawda odegra jakąś, zapewne niemałą, rolę w fabule, jednak tym razem pokierujemy kimś innym. Nie ujawniono jeszcze imienia bohatera – ale znając kreatywność studia w tym aspekcie, zapewne po raz kolejny pozostanie on bezimienny.

Demoniczne stwory również się pojawią.

Risen 3: Titan Lords – twórcy serii Gothic stawiają na sprawdzone rozwiązania - ilustracja #2

Po tym, jak w 2011 okazało się, że firma JoWood Entertainment zachowała prawa do stworzenia wyłącznie czwartej części Gothica i dodatku do niej, ożyły spekulacje na temat przyszłości znakomitego niegdyś cyklu. Wielu graczy miało nadzieję, że Piranha Bytes powróci do poprzedniego uniwersum. W zeszłym roku zaprzeczyli temu sami pracownicy studia. Nie oznacza to jednak, że niemiecka ekipa już nigdy nie sięgnie myślą do Królestwa Myrtany.

Fakt, że na samym początku wejdziemy w bardzo bliski kontakt ze światem cieni otwiera przed graczem kompletnie nowe możliwości. Przede wszystkim pojawi się wskaźnik duszy, który w zależności od podejmowanych przez nas działań przechyli się bardziej w stronę ludzkiej lub demonicznej natury herosa. Daje to nadzieję na jakieś moralne wybory, których konsekwencje odczuwać będziemy aż do samych napisów końcowych. Drugą nowością jest odwiedzanie zaświatów. Jako że bohater nie posiada duszy, może przemieszczać się pomiędzy krainami żywych i martwych. Łączyć będą się z tym oczywiście zadania głównego wątku, ale i zlecenia poboczne dla napotkanych umarłych, takie jak na przykład przyniesienie im ich własności z materialnego świata. Poza tym zobaczymy też kilku znajomych z poprzednich części, chociażby inkwizytora Mendozę, a niektórzy z nich chętnie przyjdą nam z pomocą w walce.

Gdyby bohater oglądał Ptaki Hitchcocka, zapewne już rzuciłby się do ucieczki.

Bazą wypadową pozostanie jednak kraina żywych i to tam spędzimy większość czasu. Zgodnie ze znaną formułą, gracz zostanie zmuszony do wybrania frakcji – jak dotąd poznaliśmy tylko jedną z nich. Są to strażnicy, ściśle współpracujący z magami poszukującymi kryształów wypełnionych magiczną energią na wyspie Taranis. Według twórców ugrupowanie to najbardziej przypomina paladynów, można więc wywnioskować, że swoją siłę opierają oni na broni białej i łucznictwie, okazjonalnie tylko robiąc użytek z czarów. Oczywiście wejście w szeregi któregokolwiek obozu to nie taka prosta sprawa, a więc gracz tradycyjnie będzie musiał spędzić trochę czasu wykonując prace na zasadzie „przynieś-podaj-pozamiataj”. Na szczęście rola prostego chłopca na posyłki nie pozostanie niedoceniona. Powróci bowiem znany z Mrocznych wód system Punktów Chwały, dzięki któremu polepszymy swoje umiejętności – od broni jednoręcznej aż po kowalstwo. Oczywiście poza wykonywaniem zleceń zostaniemy nagrodzeni także za zabijanie potworów czy bandytów oraz eksplorację świata. Ta ostatnia związana jest z długimi pieszymi wycieczkami – dopóki nie zyskamy możliwości teleportacji, wszędzie dojdziemy na własnych nogach. Warto dodać, że w grze znajdą się ściśle wyznaczone miejsca na wspinaczkę – niestety, nie ma co się spodziewać w pełni swobodnego skakania po skałach.

Nieumarli odegrają w trzeciej części znacznie donioślejszą rolę niż w poprzednich grach studia.

Znaczna większość zadań będzie nierozerwalnie związana ze starciami z różnej maści wrogami. System walki, oparty na czterech podstawowych działaniach i prostych kombinacjach, ma według twórców „wrócić do korzeni”, czyli przypominać to, co wiedzieliśmy w pierwszych Gothikach. Dla fanów to zapewne świetna wiadomość, ale dla całej reszty, pamiętającej, jak ciężko było przyzwyczaić się do dość topornego machania mieczem – już nie za bardzo. Właściwie jedyną ważniejszą nowością jest fakt, że blokowanie działa tu też na ataki potworów. Żeby jednak nowi gracze nie zrazili się od Titan Lords po ciężkich pierwszych chwilach, w prologu do dyspozycji dostaniemy bohatera bardzo rozwiniętego, a dopiero utrata duszy cofnie nas z powrotem do punktu, w którym spotkanie z byle wilkiem przerodzi się w heroiczną walkę o przetrwanie. Oczywiście poza bronią białą możemy też posługiwać się magią, potraktowaną w Mrocznych wodach nieco po macoszemu. W Risen 3 oprócz znanych z drugiej części czarów voodoo otrzymamy też tradycyjne zaklęcia, takie jak uderzenie błyskawicy czy deszcz ognia. Wielki powrót zaliczają też łuki, co wcale nie oznacza, że zrezygnowano z muszkietów. W pojedynkach często skorzystamy również z pomocy towarzyszy sterowanych przez komputer.

Risen 3: Titan Lords – twórcy serii Gothic stawiają na sprawdzone rozwiązania - ilustracja #2

Choć trzecia część serii Risen została opatrzona tytułem Titan Lords, to jak dotąd w roli pierwszoplanowych czarnych charakterów występują Cienie oraz ich Pan. Nie ma jednak powodów do obaw dla tych, którzy stęsknili się za Władcami Tytanów: dla nich także znajdzie się w fabule całkiem sporo miejsca. Jeden z projektów graficznych ujawnia między innymi, że wielki powrót zaliczy znany przede wszystkim z pierwszej części Ursegor. Można więc założyć, że potraktowany nieco powierzchownie w Mrocznych wodach wątek jego walki z Ismaelem zostanie odpowiednio rozwinięty.

System walki to nie jedyny aspekt, który nie doczekał się bardziej znaczących usprawnień. Obawy wywołuje użycie po raz kolejny tego samego, starego już silnika, który został oczywiście podrasowany, jednak nadal obok przepięknych krajobrazów generuje niezbyt urokliwe animacje postaci. Stąd też trudno się dziwić, że Risen 3 nie trafi na konsole nowej generacji: zarówno grafika, jak i niektóre rozwiązania w nim przyjęte są zwyczajnie przestarzałe. Jeśli Piranha Bytes chce do swej najnowszej produkcji przekonać także świeżych graczy, a nie jedynie starą gwardię, musi pomyśleć nad kilkoma innowacjami, które skutecznie zasłonią braki w oprawie wizualnej.

Żadna gra Piranha Bytes nie może obejść się bez wizyty w klimatycznej kopalni.

Problem w tym, że tych na razie na horyzoncie nie widać. Titan Lords brzmi jak tradycyjne dzieło niemieckiego studia – zapewne usprawnione w wielu elementach, nieco ładniejsze i wypełnione specyficznym klimatem. Pytanie brzmi, ile razy można jeść ten sam odgrzewany kotlet, by w końcu przestał smakować. Piranie desperacko potrzebują czegoś nowego, co wyróżni ich twór z tłumu innych, lepiej wyglądających gier RPG – a informacje o tym, że sporą część zawartości trzeba będzie dokupić w formie DLC czy brak wsparcia dla moderów nie poprawiają raczej sytuacji. Do premiery, zapowiedzianej na sierpień tego roku, pozostało około sześć miesięcy – jeśli w tym czasie nie uda się dodać jakichś świeżych rozwiązań, Risen 3 może stać się po prostu średniakiem, przeznaczonym wyłącznie dla hermetycznego grona fanów.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Risen 3: Władcy Tytanów

Risen 3: Władcy Tytanów