Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Realm Royale Publicystyka

Publicystyka 20 czerwca 2018, 14:56

RPG czy hero shooter?. Realm Royale to Fortnite, ale bez budowania

Spis treści

RPG czy hero shooter?

Pisałem już, że nowe dzieło Hi-Rez wprowadziło do battle royale umiejętności. Spokojnie, nie zmieniło to gry w hero shootera. Każda klasa posiada zdolność startową związaną z poruszaniem się (teleportacja, przewrót). Pozostałe unikatowe umiejętności musimy znaleźć w skrzyniach. Jest ich łącznie pięć, chociaż przy sobie możemy mieć jedynie trzy, w tym jedną startową.

Od teraz koń to najlepszy przyjaciel gracza. Prawda Płotka?

Wprowadzenie tego systemu zdecydowanie daje się odczuć w grach drużynowych. Klasy wyraźnie się różnią. Wojownik może rzucać siatką unieruchamiającą wroga lub miksturą leczącą sojuszników. Saper z kolei ma do dyspozycji stacjonarne działko oraz osłonę. Odpowiednie łączenie zdolności mocno wpływa na przebieg walki. Najważniejsze i tak jednak pozostaje strzelanie, umiejętności bowiem mają duży czas odnawiania się, a do tego nikogo za nas nie zabiją.

W Realm Royale deweloperzy podeszli również inaczej do zbieractwa. W innych grach tego typu biegamy objuczeni ekwipunkiem, apteczkami, magazynkami i napojami energetycznymi. Tutaj mamy trzy umiejętności, dwie sztuki broni oraz cztery elementy wyposażenia – i na tym koniec. Nie targamy żadnego plecaka ze szpejami, bo cały nadmiarowy sprzęt mielemy na odłamki. A amunicją nie trzeba się wcale przejmować, gdyż gra jej nie limituje.

Amunicja? A na co to komu…

Śmierdzi tu casualem

To wszystko jest nowe i niespotykane w gatunku. Hi-Rez postanowiło podejść do tematu inaczej i zdecydowanie udało mu się stworzyć coś świeżego. Mimo to, grając w Realm Royale, wciąż czujemy, że to battle royale. Dodatkowo nie da się zapomnieć, iż mamy do czynienia z „alfą”. Moje zachwyty nowościami nie powinny bowiem przesłonić prostoty i niedostatków tej produkcji.

Przykładowo po wylądowaniu, wstępnym przeszukaniu terenu i kilku zabójstwach nie wiedziałem, co mam dalej ze sobą zrobić. W PUBG przyczaiłbym się w trawie. W Fortnicie: Battle Royale zbudowałbym fort. W Realm Royale jeździłem bez celu na koniu, szukając kolejnego przeciwnika. Mogłem również śledzić małe helikoptery ze złotymi skrzyniami i obserwować, gdzie zrzucą ładunek, ale nie miało to większego sensu. Brakowało mi czegoś do roboty, a to głównie dlatego, że praktycznie wszystko mamy tu podane na złotej tacy.

Zostało jeszcze 66% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

Realm Royale

Realm Royale