Nowe spektrum działania. Jak feniks z popiołów – historia MicroProse

- Prawie jak feniks z popiołów – historia studia MicroProse
- Sid Meier’s planszówki
- Nowe spektrum działania
Nowe spektrum działania

Oczywiście nie wszystko, co działo się za rządów Spectrum Holobyte, było złe. To właśnie wtedy pojawiły się kolejne kamienie milowe wśród gier, jak choćby Grand Prix 2 Geoffa Crammonda, które wtedy pod względem wizualnym i realizmu nie miało sobie równych. Pojedynki Hilla i Schumachera w bolidach F1 wyglądały dokładnie tak, jak w TV. Połowa lat 90. to także początek istniejącego do dziś cyklu X-COM. Wszystko zaczęło się od wydanego wtedy przez MicroProse UFO: Enemy Unknown. Rok później Terror from the Deep przypieczętowało sukces jednej z lepszych serii gier strategicznych w historii.
Ciągle kontynuowano też legendę symulatorów lotniczych od MicroProse, wydając takie pozycje jak: Fleet Defender i 1942: The Pacific Air War (prace nad nimi zaczęto zapewne dużo wcześniej). Przez trzy lata ukazywały się dodatki do Civilization II, która miała także swój spin-off w postaci Colonization. Firma wydawała też karcianki, gry z mechami, RTS-y, ale niestety radziła sobie coraz słabiej. W 1998 roku ponownie zmieniła właściciela, tym razem na Hasbro Interactive.
Początek końca…

Hasbro nie zdołało tchnąć wiele życia w dogorywającą firmę, choć warto zaznaczyć, że to właśnie z tym logiem wydano jeden z ostatnich, wielkich symulatorów lotniczych – Falcona 4.0. Produkcja, która zasłynęła realizmem i 600 – stronicową instrukcją w pudełku, przeżyła swojego wydawcę i do dziś ma sporą grupę oddanych fanów, dzięki bezpłatnej modyfikacji BMS. Zdążyliśmy też dostać trzecią i czwartą część Grand Prix, jednak te nie zdołały się przebić przez silną konkurencję Sierry i Electronic Arts. Warto też wspomnieć o średnim, arcade’owym Top Gun: Fire at Will, sequelu gry o bombowcu z II wojny światowej B-17 i całkiem niezłym Rollercoaster Tycoon. To były już niestety ostatnie podrygi legendarnej firmy. Jej studia zamknięto w 2002 roku (lub 2004 zależnie od źródła), a prawa do własności intelektualnych sprzedano Infogrames Entertainment, które później zmieniło się w Atari Interactive.
Jak feniks z popiołów
Legendarne marki legendarnego studia zostały więc zamrożone na niemal 20 lat, gdzieś wśród korporacyjnych transakcji i długich nazw pokroju Interactive Game Group, Legacy Engineering Group, Cybergun – aż do 2018 roku. Wtedy prawa do firmy i jej tytułów odkupił Australijczyk David Lagettie – prawdziwy pasjonat, który wychował się na grach MicroProse i od 2005 roku marzył, by zobaczyć je ponownie. Jak się okazało, Lagettie spędził kilka ostatnich lat na walce o wykupienie wszelkich niezbędnych praw do tytułów studia, jak i samego loga firmy. I od tego czasu współpracuje z pewnym człowiekiem – Billem Stealeyem!
John „Dziki Bill” Stealey stał się kimś w rodzaju mentora nowego MicroProse. Doradza, współpracuje i przede wszystkim mocno kibicuje nowemu, młodemu zespołowi. A David podkreśla, że dla niego to nie jest sposób na szybki biznes, ale życiowa przygoda i spełnienie swoich marzeń – by na rynek powróciły klasyczne tytuły MicroProse.
Najlepsze dopiero ma nadejść

Stealey z kolei nie mógł sobie chyba wyobrazić lepszego kandydata na swojego następcę. Lagettie bowiem nie tylko ma spore serce do tytułów studia, ale i duże doświadczenie na polu robienia gier, zwłaszcza symulatorów. Przez kilka lat pracował dla australijskiego oddziału Bohemii Interactive, tworząc Virtual Battlespace – oparty na silniku ARMA profesjonalny symulator żołnierza dla zawodowych armii. Później Lagettie stworzył firmy Virtual Simulation Systems i Titan IM. Istotna jest zwłaszcza ta druga nazwa, bo Titan IM posiada dostęp do silnika Outerra Engine, pozwalającego tworzyć otwarte światy na ogromną skalę. Przy realistycznej oprawie wizualnej umożliwia m.in. płynne zbliżanie od wysokości 15 kilometrów, aż do pojedynczych kępek trawy na ziemi!

Choć dotychczasowe, niedawne zapowiedzi nowych pozycji od MicroProse pozostawiły pewien niedosyt (były to gry strategiczne firm trzecich wydawane tylko przez nowe studio), Lagettie zapowiada, że konkretne ogłoszenia dopiero nadejdą, a wśród nich będą też „nostalgiczne tytuły, które uszczęśliwią wiele osób”. Warto też podkreślić, że firma nie będzie starała się wejść na teren tzw. study-simów pokroju DCS World, gdzie wymagana jest znajomość setek przełączników w maszynie. Gry MicroProse mają być przystępne dla każdego, zupełnie jak kiedyś, choć przy tak odmienionym rynku, jaki mamy dzisiaj, ewentualne pojawienie się symulatora w stylu Gunshipa 2000 będzie z pewnością ciekawym eksperymentem.
Czy odrodzona z nicości firma znajdzie złoty środek, by zainteresować współczesnych graczy militarnym rzemiosłem i techniką? Jest szansa, że tak. Wszak wśród kolejnych Assassynów i battle royali, sandboks, w którym zamiast Płotką pędzimy śmigłowcem Apache z zestawem rakiet Hellfire może być dla każdego miłą odmianą i powiewem świeżości. Nawet jeśli przy okazji będzie trochę zalatywać retrogamingiem. Skoro udają się remake’i gier, może udać się i remake całego studia!
Historyczne szczegóły początków firmy MicroProse i wspomnień Billa Stealeya oparto na książce Gamers at Work: Stories Behind the Games People Play autorstwa Morgana Ramsaya.