Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Dying Light 2 Publicystyka

Publicystyka 23 sierpnia 2018, 16:40

Polska superprodukcja powraca – Dying Light 2 ma wielkie ambicje

Pokaz Dying Light 2 na gamescomie wyglądał zupełnie jak ten na E3. Wyszliśmy z niego utwierdzeni w przekonaniu, że to szalenie ambitna gra, utrzymana w duchu oryginału, ale zrealizowana z jeszcze większym rozmachem.

Techland poszedł, niestety, tą samą drogą co CD Projekt RED i na targi gamescom przywiózł materiały niewiele różniące się od tego, co zaprezentowano podczas E3. Po pokazie w Kolonii miałem mieszane uczucia – bo nowych informacji nie otrzymaliśmy zbyt wiele. Z drugiej strony zyskałem pewność, że jeśli tylko rodzime studio nie przeliczy się z siłami, Dying Light 2 okaże się produkcją lepszą i przede wszystkim bardziej ambitną od pierwowzoru.

Jeszcze zombie nie zginęły

CO POKAZAŁ TECHLAND NA GAMESCOMIE:

  1. skradanie się w kryjówce zainfekowanych w trakcie dnia;
  2. walkę z szabrownikami oraz ucieczkę przed ich przeważającymi siłami;
  3. kolejny scenariusz z decyzjami, które wpłyną na funkcjonowanie pewnego wycinka świata gry;
  4. ideę „współczesnych ciemnych wieków” – mariażu pozostałości po nowoczesnych technologiach z iście średniowiecznymi zwyczajami i mentalnością;
  5. grywalną wersję Bad Blood – modułu battle royale do pierwszego Dying Light.

Najważniejszym, co w Niemczech pokazał Techland, okazali się zainfekowani. We wcześniejszych materiałach nie było ich praktycznie wcale i można się było zacząć obawiać, czy nie zostali całkowicie przesunięci na dalszy plan. Na szczęście zombie (nie)żyją i mają się dobrze, a ich wcześniejszą nieobecność tłumaczy potworna awersja do światła. Za dnia nieumarli schodzą z ulic i chowają się w skąpanych w mroku budynkach, wyczekując nadejścia nocy. Podczas zaprezentowanego fragmentu rozgrywki główny bohater trafił do jednej z takich kryjówek i musiał lawirować pomiędzy zainfekowanymi w egipskich ciemnościach.

Kluczem w takich sytuacjach jest unikanie hałasu oraz umiejętne korzystanie z latarki – a że prowadzącemu prezentację szło z tym kiepsko, wywiązał się szybki pościg, w wyniku którego jeden z zombie został wystawiony na działanie słońca. Gdy tak się zadzieje, zainfekowani zmieniają się w zdegenerowane wersje samych siebie – ociężałe, kulejące paskudy, które wyglądają strasznie, ale nie stanowią praktycznie żadnego zagrożenia. Łatwo je też zwabić i odizolować od grupy, na przykład gwiżdżąc czy uderzając bronią o jakąś metalową powierzchnię. Podobnie jak w „jedynce” zdecydowanie ciekawiej ma się robić po zmroku, ale tego twórcy nam już nie zaprezentowali.

Polska superprodukcja powraca – Dying Light 2 ma wielkie ambicje - ilustracja #2

DYING LIGHT W CIENIU WIEDŹMINA

Gdyby nie ogromny sukces Wiedźmina 3 to właśnie Dying Light byłoby dziś symbolem sukcesu polskiej branży gier. Na początku tego roku Techland podawał, że w jego dzieło zagrało już 13 milionów osób (firma wlicza w to także tych, którzy kupili grę na rynku wtórnym) i że średnio każdego tygodnia w zabijanie zombie bawi się 500 tysięcy graczy. Tytuł wylądował po premierze na szczycie listy przebojów w USA (gdyby coś takiego udało się kiedyś polskiemu filmowi, uznano by to za cud) i nawet dziś (dzięki promocji) znajduje się bardzo wysoko na liście bestsellerów Steama.

Człowiek najgorszym wrogiem człowieka

Oprócz tego pojedynczego epizodu pokaz ponownie skupił się więc na relacjach z innymi ocalałymi. O tym, że nie warto z nimi zadzierać, główny bohater przekonał się, gdy napadł trójkę szabrowników przeszukujących opuszczony budynek. Trio nie dość, że stawiło twardy opór, to jeszcze zwołało znajomych, a nasz śmiały atak zmienił się w szaleńczą ucieczkę – która zresztą nieomal skończyła się tragicznie. Techland zapowiada, że starcia z ludźmi będą ciężkie, a przeciwnicy mają żywiołowo reagować na przebieg potyczki. Przykładowo, jeśli zabijemy na oczach bandyty jego dwóch kompanów, ten może wziąć nogi za pas, spróbować się poddać lub wręcz przeciwnie – zaatakować z jeszcze większą desperacją.

Nasze stosunki z ocalałymi nie ograniczą się jednak do walki. Podczas gamescomu Techland ponownie chwalił się tym, jak podejmowane przez nas decyzje wpłyną na społeczeństwo. Jako przykład podano przekazanie kontroli nad opuszczonym basenem jednej z trzech konkurujących ze sobą grup. Jedna utworzy tam plantację narkotyków, które w trakcie walki zwiększą nasz refleks i siłę. Dostęp do nich otrzymają jednak także potencjalni wrogowie. Następna założy tam swoje koszary. Dzięki wyszkolonym w nich strażnikom zwiększy się bezpieczeństwo w okolicy. Bandyci zostaną jednak wygonieni na obrzeża, które staną się przez to groźniejsze niż wcześniej. Trzecia z kolei frakcja wykorzysta nową placówkę do produkcji oleju napędowego, dzięki któremu otrzymamy opcję szybszej podróży przy użyciu pojazdów.

To jedna z pomniejszych decyzji, których w Dying Light 2 będziemy podejmować całe tuziny. Każda z nich w ma pewien sposób oddziałać na obraz postapokaliptycznego świata. Tymon Smektała z Techlandu zdradził też, że w grze pojawi się około dziesięciu wyborów, które diametralnie wpłyną na przebieg rozgrywki. Takie akcentowanie narracyjnej głębi naprawdę cieszy, tym bardzie że w tworzeniu gry pomaga legenda branży – Chris Avellone.

Polska superprodukcja powraca – Dying Light 2 ma wielkie ambicje - ilustracja #5

A CO Z POJAZDAMI?

Świat Dying Light 2 będzie czterokrotnie większy niż teren dostępny w części pierwszej z całą dodatkową zawartością. Nie do pomyślenia jest więc, że mielibyśmy przemieszczać się po tym terytorium wyłącznie na nogach. Tym bardziej że przecież dodatek The Following wprowadził do zabawy samochody typu buggy. W trakcie pokazu można było nawet zauważyć działający autobus, ale Smektała nie chciał jednoznacznie stwierdzić, że i tym razem sami siądziemy za kółkiem. Może więc pojazdy staną się punktami szybkiej podróży?

Powrót w mroki średniowiecza

Rękę Avellone’a widać zresztą także w kreacji przedstawionego świata, który sami twórcy nazywają „współczesnymi ciemnymi wiekami”. W ciągu piętnastu lat od katastrofalnej w skutkach epidemii resztki społeczeństwa rzeczywiście cofnęły się do czasów średniowiecza. Walczą bronią białą oraz łukami, wysyłają do siebie emisariuszy, stosują drakońskie kary, swoje kryjówki stylizują na drewniano-murowane twierdze, a terytoria znakują flagami w kolorach swego stronnictwa. Ten kontrast pomiędzy wszechobecnymi reliktami nowoczesnej technologii a prawdziwie zacofaną mentalnością ma potencjał, by przerodzić się w coś wyjątkowego.

Poza tym w Kolonii Techland zdradził też kilka pomniejszych szczegółów. Przede wszystkim gra, podobnie jak pierwsza część, będzie wspierana długo po premierze, a Smektała wyznał, że studio już główkuje nad tym, jak rozszerzyć Dying Light 2 w ciągu dwóch, trzech lat od debiutu. Nie martwcie się jednak – plany rozwoju są podobne jak w przypadku „jedynki”, więc zdecydowana większość nowości trafi do nas za darmo. Potwierdzono także, że zabawa w kooperacji będzie możliwa tylko przez internet.

Ciekawe jest to, że nadchodzące dzieło Techlandu w strefie samej mechaniki rozgrywki nie oferuje niczego rewolucyjnego, a mimo to zapowiada się na kompletnie inne doświadczenie niż część pierwsza. I choć wolałbym zobaczyć w Kolonii jakieś prawdziwe nowości, nie mogę zaprzeczyć, że prezentacja na gamescomie potwierdziła to, co wiedzieliśmy już od zapowiedzi na E3: szykuje się gra zdecydowanie dojrzalsza fabularnie i świadoma tego, jaką wizję świata chce zbudować. Deweloperzy muszą uważać, by nie potknąć się o własne nogi przy tworzeniu narracyjnej głębi, ale jeśli im się to uda – a na razie nie dali powodu, by sądzić, że będzie inaczej – Dying Light 2 może się okazać jedną z najambitniejszych produkcji z zombie w tle w historii.

DYING LIGHT SPOTYKA BATTLE ROYALE – GRALIŚMY RÓWNIEŻ W BAD BLOOD

Polska superprodukcja powraca – Dying Light 2 ma wielkie ambicje - ilustracja #3

Choć daniem głównym podczas wizyty w stoisku Techlandu było Dying Light 2, miałem też okazję przetestować moduł battle royale do oryginalnej gry, który ma trafić do wczesnego dostępu już we wrześniu. Bad Blood – bo taki tytuł nosi ta produkcja – znacząco różni się jednak od innych przedstawicieli gatunku. Zamiast setki graczy na mapę w tym trybie trafia zaledwie dwanaście osób. Ich zadaniem nie jest natomiast wybicie się nawzajem, a uzbieranie odpowiedniej ilości próbek krwi z pilnowanych przez zainfekowanych siedlisk i ucieczka helikopterem (tak się składa, że jest w nim tylko jedno wolne miejsce). Oczywiście mocny aspekt rywalizacji też jest tu obecny, bo prędzej czy później zaczynamy konkurować bezpośrednio z innymi uczestnikami zabawy.

Miałem okazję rozegrać dwie sesje – każda zajęła około dziesięciu minut – i ogólne wrażenia są całkiem przyzwoite. Bad Blood w pełni wykorzystuje specyficzny system walki oraz poruszania się, więc potyczki i ucieczki pompują sporo adrenaliny. Wybór broni (przede wszystkim białej, ale niekiedy można trafić też chociażby na łuk) jest spory, a sama mapa – na tyle duża, że nie wpada się na innych w pierwszych momentach rozgrywki. Jednocześnie trudno mi się pozbyć wrażenia, że tytuł nieco zbyt mocno premiuje te osoby, które mniej aktywnie angażują się w samodzielne eliminowanie zainfekowanych i po prostu dobijają zmęczonych starciami graczy. Deweloperzy twierdzą, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, ale nie wiem, czy przekonuje mnie to tłumaczenie.

Polska superprodukcja powraca – Dying Light 2 ma wielkie ambicje - ilustracja #4

Bad Blood po opuszczeniu wczesnego dostępu stanie się darmowe – zapłacić będą musieli tylko ci, którzy koniecznie zechcą przetestować moduł battle royale wcześniej. Do gry nie jest potrzebne posiadanie samego Dying Light.

ZASTRZEŻENIE

Koszty wyjazdu autora tekstu na targi gamescom 2018 pokryliśmy we własnym zakresie.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Dying Light 2

Dying Light 2