Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Deadfall Adventures Publicystyka

Publicystyka 26 kwietnia 2012, 12:14

autor: Jerzy Bartoszewicz

Polska przygoda w stylu Indiany Jonesa – widzieliśmy grę Adventurer

Lata trzydzieste, naziści i świat awanturniczej archeologii. Adventurer zapowiada się na ciekawą grę akcji w rzadko wykorzystywanej konwencji klasycznych filmów przygodowych.

Polski deweloper The Farm 51 wpadł na niecodzienny pomysł – postanowił połączyć pierwszoosobową strzelaninę z eksploracją i zagadkami, całość utrzymując w stylu klasyki kina przygodowego. Tak narodził się projekt Adventurer, którego fragment mieliśmy okazję obejrzeć podczas warszawskiego pokazu.

Historia opowiadana w Adventurerze toczy się w 1938 roku. Główny bohater, znakomicie radzący sobie z bronią palną prywatny detektyw, wyrusza w podróż, starając się rozwiązać zagadkę odłamków legendarnego meteorytu, dających ich posiadaczom nadprzyrodzoną moc. Legendą tą interesują się również nazistowskie Niemcy i ZSRR, toteż rozpoczyna się dramatyczny wyścig, w którym stawką jest zdobycie artefaktu zapewniającego nieśmiertelność.

W grze umieszczono wiele nawiązań do klasyki kina awanturniczego. Akcja rozpoczyna się wśród egipskich ruin na rozpalonej słońcem Saharze, by następnie przenieść się na skutą lodem Arktykę, swój finał odnajdując w dżungli w Ameryce Środkowej, kryjącej pozostałości po indiańskich świątyniach. Podczas rozgrywki nie zabraknie spektakularnych pościgów, w tym podziemnej jazdy wagonikami rodem z filmu „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”. Większość zabawy polegać ma jednak na połączeniu walki, eksploracji, unikania pułapek i rozwiązywania zagadek.

Adventurer, porównywany przez niektórych do serii Uncharted, znacznie się jednak od niej różni. Jest bowiem pierwszoosobową strzelaniną, nawiązującą do starego dobrego stylu gatunku. Lokacje, po których przyjdzie nam się poruszać, będą półotwarte, zachęcając do poszukiwania ukrytych skarbów, fabularnych wskazówek i ekwipunku. Podczas ich zwiedzania niejednokrotnie natrafimy na śmiercionośne pułapki skonstruowane przez pradawnych inżynierów. Ich dostrzeżenie ułatwi specjalny, detektywistyczny zmysł głównego bohatera, którego działanie zaprezentowano w postaci podświetlania interesujących elementów otoczenia, gdy trzymamy w ręku notatnik. Ten aktualizowany jest przez grę na bieżąco, podczas odnajdywania kolejnych wskazówek. By uniknąć przekopywania się przez niepotrzebne informacje, będzie działać na zasadzie kontekstowej – np. gdy podejdziemy do jakiegoś mechanizmu, stanowiącego element zagadki, wyjmując notatnik, ujrzymy podpowiedź pomocną w jej rozwiązaniu.

W produkcji nie zabraknie starć – poszukując artefaktu, dzielny detektyw będzie musiał zmierzyć się z hitlerowcami oraz agentami ZSRR. Pomoże mu w tym blisko 30 rodzajów dość wiernie odwzorowanej, historycznej broni. Twórcy postanowili zaakcentować, że akcja gry dzieje się jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, toteż otrzymamy niespotykane dotychczas narzędzia zagłady – wśród nich znajdą się m.in. austro-węgierski pistolet samopowtarzalny Roth oraz fiński pistolet maszynowy Suomi, będący przodkiem rosyjskiej pepeszy. W arsenale nie zabraknie także granatów i dynamitu, przydatnego do wysadzania przeszkód, na które natrafimy w trakcie eksploracji.

Gracz będzie mógł jednocześnie przechowywać około trzech sztuk broni dowolnego typu – nic zatem nie stanie na przeszkodzie, by mieć pod ręką np. trzy rodzaje karabinów. Twórcy podkreślają również, że planują wprowadzić system rozwoju umiejętności powiązanych z bronią. Jeśli będziemy woleli np. pistolety maszynowe, z czasem wzrośnie nasza skuteczność w ich używaniu. Warto wspomnieć, że bohater sprawnie posługuje się dwiema pukawkami naraz. Istnieje również opcja walki jedną, w wolnej, lewej dłoni trzymając któryś z przedmiotów ekwipunku, np. notatnik, latarkę lub kompas.

Ten ostatni przydatny będzie podczas poszukiwania ukrytych skarbów. Meteoryt, wokół którego kręci się fabuła Adventurera, charakteryzuje się silnym oddziaływaniem magnetycznym, toteż wskazówka kompasu potrafi pokazać miejsce przedmiotów, zawierających w sobie okruchy kosmicznej skały. Twórcy chcieli w ten sposób fabularnie uzasadnić kolekcjonowanie skarbów. Czynności tej niejednokrotnie towarzyszą spotkania z mumiami, których oczywiście nie mogło zabraknąć w historii tak silnie czerpiącej z popkulturowych motywów znanych z książek, komiksów i kina przygodowego. W Adventurerze mumie najlepiej zwalczać przy pomocy pistoletów, wspomagając się światłem latarki, które działa na nie oślepiająco.

Nazistów i agentów sowieckich również opłaca się pokonywać sposobem – z pomocą przychodzą tu wspomniane już pułapki, które można uruchamiać, gdy nieszczęśnicy znajdą się w pobliżu. Starożytni inżynierowie byli bardzo pomysłowi, toteż podczas przygody natrafimy na standardowy zestaw śmiercionośnych mechanizmów, w tym ukryte ostrza, kolce, włócznie, zapadnie, miotacze ognia i wielkie toczące się głazy, będące znakiem rozpoznawczym wielu filmów awanturniczych. Oczywiście nie zabraknie sekwencji QTE, w których gracz będzie musiał przed nimi uskoczyć.

Od strony graficznej produkcja The Farm 51 prezentuje się całkiem przyzwoicie. Twórcy zdecydowali się na zakup drogiego, lecz potężnego silnika Unreal Engine 3, podejmując się ambitnego wyzwania zbudowania na nim otwartych lokacji. Chociaż uważa się, że z dużymi, zapełnionymi roślinnością przestrzeniami najlepiej radzi sobie CryEngine, ze względu na to, iż akcja Adventurera mniej więcej w połowie będzie toczyć się w różnorakich podziemiach, grobowcach i świątyniach, postawiono na to pierwsze rozwiązanie. Zaprezentowany w trakcie pokazu poziom, umiejscowiony w środkowoamerykańskiej dżungli, potwierdza, że był to słuszny wybór. Na ten moment ciężko porównywać tytuł w kontekście oprawy audiowizualnej z innymi produkcjami, jednak śmiało mogę stwierdzić, że miłośnicy filmów przygodowych poczują się jak w domu. Dżungla i ukryte w niej ruiny są pełne detali i pozbawione syndromu powtarzających się scenerii.

Przejście trybu dla pojedynczego gracza w Adventurerze zajmie około 7 godzin. Nie zabraknie również rozgrywki wieloosobowej, która jednak z założenia będzie stanowić jedynie dodatek do kampanii. Twórcy planują opracować ją w taki sposób, by okazała się czymś więcej niż zwykłą drużynową strzelaniną w klimatach Indiany Jonesa. Na mapach bowiem znajdą się mechanizmy przeniesione z trybu fabularnego, w tym śmiercionośne pułapki oraz rozwścieczone mumie.

Adventurer jawi się bardzo interesująco. Gra idealnie wpasowuje się w rynkową niszę. Gatunek awanturniczych gier przygodowych akcji ma się w tym momencie dobrze jedynie na konsolach marki Sony, dzięki serii Uncharted. Posiadacze PC i Xboksa 360 nie dysponują natomiast alternatywą, tym bardziej że nowy Tomb Raider zrywa ze spuścizną poprzedników. Indiana Jones natomiast nie doczekał się nigdy naprawdę przyzwoitej adaptacji w postaci gry wideo, toteż tworzona przez Polaków historia dzielnego detektywa może okazać się strzałem w dziesiątkę.

Deadfall Adventures

Deadfall Adventures