Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 3 lipca 2006, 12:30

autor: Mariusz Janas

Piraci Nowego Świata 2: Dwa Skarby - przed premierą

Tomas Blyth uśmiechnął się w pełni usatysfakcjonowany efektem trzeciej salwy. Pierwsza była trochę za krótka, druga obramowała cel, wzbijając fontanny wody i stając się widoczną wskazówką dla kanonierów pod pokładem. Trzecia była już tylko formalnością.

Huk salwy artylerii pokładowej fregaty „Hawkwind” zagrzmiał z mocą równą grzmotom tropikalnej burzy i deszcz ołowiu spadł na angielską korwetę „St. Wiliam”. Siłą odrzutu korweta przechyliła się na przeciwną burtę, po czym powróciła majestatycznie do poprzedniego położenia ze swoją naturalną jakże śmiertelną gracją dla wrogów. Stojący na zwyżce kapitańskiej dowodzący jednostką Tomas „Hawk” Blyth uśmiechnął się w pełni usatysfakcjonowany efektem trzeciej salwy. Pierwsza była trochę za krótka, druga obramowała cel, wzbijając fontanny wody i stając się widoczną wskazówką dla kanonierów pod pokładem. Trzecia była już tylko formalnością. Przez lunetę widział, jak na pokład korwety wali się grotmaszt i ogień trawi takielunek, a angielscy marynarze rozpaczliwie próbują ratować własny statek. „Na bezrybiu i rak ryba, chodź do tatusia dziecię moje, ja utulę cię troskliwie”, pomyślał z czułością o pełnych ładowniach wszelakiego dobra, „jeśli twój kapitan nie jest idiotą powinien natychmiast się poddać!” Widać było odwrotnie, gdyż korweta niczym ciężko ranny ptak, z mozołem zaczęła zmieniać kurs, a załoga jego na ocalałych masztach postawiła pełne ożaglowanie, chcąc z wiatrem ujść prześladowcy. „Wasze niedoczekanie psiekrwie!”, pomyślał i ryknął pełnym głosem: „Nasza flaga na maszt i do abordażu! Nie uciekną! Nie z moim złotem!” Nie wiedział wtedy, no, bo i skąd, że ta łatwa zdobycz jest tylko przynętą, a w jego stronę podąża eskadra złożona z okrętu liniowego i trzech fregat pod angielską banderą wysłana przez Gubernatora Jamajki dla jego pojmania.

Kapitanie, nie drasnęliśmy małego! Sam się spalił ze wstydu.

Tortuga: Two Treasures to pełna wdzięku, wartkiej akcji, barwnych postaci, emocji i wielu przygód osadzona w egzotycznych sceneriach Karaibów opowieść, którą twórcy studia Ascaron Software stworzyli grą akcji. Wiele wskazuje na to, że uczynili to po mistrzowsku. W momencie, gdy pada miejsce zlokalizowania akcji w rejonie basenu Morza Karaibskiego skojarzenie może być tylko jedno, niezależnie od tego, jakiej narodowości jest Gracz. Piraci, korsarze, piękne kobiety, Port Royal – miasto występku, bitwy morskie, skarby ukryte na bezludnych wyspach i co jeszcze sobie człek zamarzy. Nie inaczej jest i tym razem. Autentyzmu grze dodaje fakt umieszczenia jako jednej z postaci Edwarda Teacha – noszącego budzącą grozę w tamtych czasach ksywkę (jak dzisiaj mówimy na przydomek) – Czarnobrodego. Gwoli prawdy historycznej powiedzieć trzeba, że mimo iż był szajbusem w czystej postaci, postrach i zamęt siał straszliwy, a jego przydomkiem jeszcze po wiekach matki straszyły niegrzeczne dzieci. Zakończył swój stosunkowo krótki żywot po celnym strzale angielskiego marynarza, w czasie walki na pokładzie z porucznikiem Maynardem, któremu przypisano chwałę neutralizacji ostatecznej pirata. Swoją drogą ciekawe jest, że taki św. Aleksy (zmora licealistów!) raczej do popularnych nie należy, natomiast historia hołubi swą pamięcią drani wszelkiej maści.

Wcielamy się w postać kapitana pirackiej fregaty Tomasa „Hawka” Blytha. I tu już pierwsza niespodzianka. Każda z głównych postaci gry ma swój życiorys, tworzący z nich niezwykle barwne osobowości. Nasz bohater, nieślubne dziecię, nie znające swojego ojca, trafia pod skrzydła Czarnobrodego, który staje się jego mentorem i niemal drugim ojcem. W czasie morskich eskapad poznaje dziewczynę o wdzięcznym imieniu Sangua, która jest również wychowanicą Czarnobrodego. Jest to jedna z bardziej ciekawych postaci, o niepospolitych zdolnościach, obdarzona tajemną wiedzą voodoo. A to nie koniec korowodu, możecie mi wierzyć na słowo. Prezentując ich wizerunki mam nadzieję, że tak samo prezentować się będą w grze.

Fabuła. Zapowiada się więcej niż smacznie. Otóż w pogoni za sławą, majątkiem i przygodami trójka naszych zawadiaków rusza na poszukiwania legendarnego skarbu, który zdobył na morzu największy z gigantów pirackiego rzemiosła Henry Morgan. A był on nie tylko morskim zabijaką, ale i wielce zapobiegliwym facetem. Do tego stopnia, że wszystkich swoich kamratów, którzy pomagali mu skarb ukryć, wysłał na spotkanie ze Stwórcą własnoręcznie! Nic dziwnego, że skarb Morgana zwano przeklętym, a stugębna plotka głosiła, że pilnują go siły nieczyste. Lecz cóż to dla śmiałków! W marszu po fortunę i sławę trzeba będzie wykazać się kunsztem nie byle jakim, szczodrze korzystając z własnych umiejętności i przyjaciół. Droga do niego jest najeżona wszelkimi trudnościami, które mogły i narodziły się w głowach Twórców gry. Bitwy morskie, pościgi, zdrada, znane i nieznane! Repertuar doznań czekających na gracza zaiste jest bogaty. Nie zdradzając zbyt wiele szczegółów powiem tylko, że nasza wielce apetyczna towarzyszka podróży także korzystać będzie ze swoich magicznych zdolności. Stawka jest wysoka i konkurencja będzie ostra. Miłe leniuchowanie na plaży zdecydowanie nie wchodzi w grę. Zresztą do objęcia w niepodzielne władanie jest obszar niemal tysiąca kilometrów kwadratowych, a każdy z oponentów z chęcią coś uszczknąłby dla siebie. C’est la vie!

Piękna dziewczyna, krwiożerczy pirat i jego przybrany syn.

Rozgrywkę podzielono na trzy różniące się od siebie elementy, co maksymalnie urozmaiciło grę. W tym zresztą jej siła. W czasie pobytu na pełnym morzu wykazać się trzeba będzie zdolnościami żeglarskimi, korzystając umiejętnie z warunków, jakie w prezencie dostaniemy od matki natury. Będą one także niezbędne w czasie walki, której nie zabraknie i to często z przeciwnikiem będącym w przewadze. Warto zauważyć, że do dyspozycji mieć będziemy osiem typów statków i okrętów, które odwzorowano dla potrzeb gry na podstawie historycznych sztychów i rycin, z mistrzowską wręcz maestrią. Nie raz przyjdzie uchodzić pod osłoną nocy przed pościgiem. No cóż, piractwo nie cieszyło się raczej poparciem miejscowych władz. W czasie prowadzonych starć morskich wykazać się trzeba będzie zmysłem taktycznym i sprytem, aby Wasza głowa pozostawała na swoim miejscu. Częstokroć fortel i zasadzka większe przyniosą profity, niż samobójcza szarża.

Salwa z prawej burty, zakręt na ręcznym i salwa z lewej. Tak się to robi!

Skoro już wspomniałem o sprycie, nieodzowny on będzie w czasie misji o charakterze szpiegowskim. Informacja to towar czasami wart więcej niż złoto, a bez wiedzy trudno cokolwiek zdziałać. I wreszcie walka na suchym lądzie. Tu będą się liczyły głównie rozwijane umiejętności i rutyna. Autorzy wyposażyli bohaterów nie tylko w zasób prostych bloków i uderzeń, ale umiejętności szermiercze ciągle udoskonalane w czasie walki będą procentować możliwością stosowania iście szermierczych bloków, parowań, ciosów w różnych płaszczyznach czy wręcz kombosów! Do tego należy dodać broń i wyposażenie zgodne z duchem epoki i obraz staje się prawie pełny. Po stronie naszych przeciwników spotkamy się z całą galerią charakterów, od zwykłych rzezimieszków poczynając, na zombie kończąc. Różnorodność charakterów tych postaci i wysoki poziom AI dają nadzieję, że wróg naprawdę będzie „kombinował”. Dla Graczy przewidziano aktywny system rozwoju postaci, co trąci lekko erpegowym klimatem – jaka frajda w czasie gry! Dopełniając obrazu i możliwości stworzonych przez ekipę Ascaron Software wspomnę dla porządku, że doba składać się będzie z dnia i nocy i cykl ten będzie przebiegał jak „w realu”.

Ascaron Software zadbał także o poziom, nazwijmy go niezręcznie intelektualnym, aby gra Tortuga: Two Treasures nie stała się bezmyślną łupaniną mieczem i czym się tylko da. Zagadki, wskazówki prowadzące do ukrytych bonusowych skarbów, magiczne przedmioty do pozyskania dzięki dociekliwości i łamigłówki niemal o konstrukcji puzzli to składniki, które niewątpliwie podbiją serca miłośników gier przygodowych. A że nie ma nic słodszego, niż rozkosze łamanie głowy we dwoje, to i wątek miłosny, zwany dawniej romansowym się znajdzie.

Czas na słów kilka o wykonaniu gry. Wymagania sprzętowe podane przez producenta gry określiłbym jako rozsądne. Żadnych fanaberii z supergrafiką na poziomie GeForce’a 7900 GTX! Po prostu opracowano pod tym względem grę dla szerokiej rzeszy odbiorców dając im szansę zanurzenia się w karaibską przygodę. Grafika została opracowana z dużą dbałością o szczegóły i detale, dzięki czemu zadowoli także wybrednych miłośników doznań wizualnych. Po dostępnych artworkach widać, jak mrówczą pracę wykonali graficy z firmy Ascaron Software.

Lokal na pół minuty przed przybyciem biesiadników.

Oprawa graficzna jest po prostu bum, bum, jak mawia wnuczek sąsiada. Animacja postaci korzysta z dobrodziejstw motion-capture i ragadolla (to po zgonie...), co gwarantuje pełną naturalność ruchu postaci, w tym także ruchów naszych bohaterów. Wszystko w grafice o rozdzielczości 1024 x 768 i wyższej.

Bo nie zna życia, kto nie służył w marynarce...!

Woda i cienie na poziomie więcej niż dobrym. To jest rzeczywiście kawał porządnej roboty. I mam nadzieję, że taki poziom grafiki zobaczę na monitorze mojego komputera. Jak mamy obraz, to i dźwięk powinien być na porównywalnym do grafiki poziomie. I jest! Dostępne na firmowej stronie gry próbki ścieżki dźwiękowej powalają! Klimatyczna muzyka, realistyczne odgłosy otoczenia – wprost uczta dla ucha. A tu jeszcze producenci informują, że w grze będzie dostępny dźwięk w formacie 7.1 Surround!

Co nam pozostaje? Czekać na polską premierę dzięki Cenedze Poland i mieć nadzieję na łagodny wymiar ceny Tortugi: Two Treasures, a wtedy... Zaśpiewamy wszyscy razem Johna Kanakę i Na umrzyka skrzyni, a potem na morze, po przygodę, miłość i fortunę!

Mariusz „PIRX” Janas

Piraci Nowego Świata 2: Dwa Skarby

Piraci Nowego Świata 2: Dwa Skarby