filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 21 sierpnia 2021, 09:30

autor: Karol Laska

Oglądam pięć filmów dziennie i wciąż mi mało. Tak wygląda życie na Festiwalu Nowe Horyzonty

Festiwal Nowe Horyzonty nie bierze jeńców. W ciągu kilku dni obejrzałem więcej filmów niż przez ostatni miesiąc, a przede mną jeszcze trochę intensywnego oglądania. Przewalone, powiecie? Cóż, ja czuję się doskonale. Dajcie mi więcej!

Spis treści

Dzień Świstaka

Nowe Horyzonty to nie tylko masa uczestników, ale i odpowiednia oprawa wizualna wielu miejsc we Wrocławiu (źródło: Nowe Horyzonty). - Oglądam pięć filmów dziennie, a chciałbym jeszcze więcej. Tak wygląda życie na Festiwalu Nowe Horyzonty - dokument - 2021-08-20
Nowe Horyzonty to nie tylko masa uczestników, ale i odpowiednia oprawa wizualna wielu miejsc we Wrocławiu (źródło: Nowe Horyzonty).

W przypadku Nowych Horyzontów w parze z jakością idzie ilość. Szczerze mówiąc, to właśnie liczba dostępnych filmów sprawiła, że początkowo trochę się pogubiłem. Istnieje bowiem pięć bloków godzinowych, a więc pięć możliwych produkcji do obejrzenia na dzień. Na początku myślałem, że tak się żyć po prostu nie da, więc na start zarezerwowałem trzy seanse. Po pierwszym z nich nie za bardzo uśmiechała mi się jednak kilkugodzinna przerwa i powrót do hotelu, dobrałem zatem do mojego dziennego zestawu jeszcze jedną pozycję. A potem jeszcze jedną, dobijając tym samym do górnego limitu.

Jest więc blisko pierwsza w nocy, a ja mam za sobą około dziesięciu godzin oglądania ruchomych obrazków. Wypadałoby zatem odespać ten intensywny czas, ale okazuje się to niemożliwe z dwóch powodów. Po pierwsze, Nowe Horyzonty to centrum różnorakich dyskusji uczestników, często wspomaganych napojami kofeinowymi bądź alkoholowymi. Obejrzane filmy trzeba więc w odpowiednim towarzystwie obgadać. Po drugie, z wyra należy się wygramolić przed 8:00, bo to właśnie wtedy rusza system rezerwacji miejsc na seanse, a uwierzcie mi, festiwalowicze trzymają rękę na pulsie i potrafią w ciągu kilkudziesięciu sekund zabić marzenia o wciśnięciu się na projekcję oczekiwanego filmu. Ja już parokrotnie zostałem z ręką w nocniku i musiałem ratować się wyborami alternatywnymi (choć często zaskakująco trafionymi).

Zostało jeszcze 59% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej