Bywa nieźle. Czego brakuje Cyberpunkowi? Brakuje cyberpunka

Adam Bełda

Komentarze

Bywa nieźle

Nie będę jednak tylko narzekał. Nie jest bowiem tak, że gra nie ma świetnie poprowadzonych wątków cyberpunkowych. Jednym z nich jest na przykład historia polityka, któremu korporacja dosłownie wgrywała do głowy poglądy. Opowieść ta nie jest co prawda jakoś szczególnie rozbudowana, ale przez piętrzące się dylematy i niejednoznaczności trafia do mnie jak mało która. Nie tylko stawia pytanie, jak daleko jesteśmy w stanie ingerować w umysł, ale też zmusza do dokonania wyboru. Gracz musi zdecydować, czy ujawnić całą sprawę, nie wiedząc, jaka będzie reakcja ani czy ofiara w ogóle uwierzy w jego słowa. A może to po prostu zignorować? A jeśli tak, to w jakim świetle stawia to system władzy w Night City? Komu można ufać? Czy osoba nieświadomie skorumpowana wciąż powinna być uznawana za skorumpowaną?

Niektóre wątki pokazują, że Cyberpunk miał niemały potencjał. - Niedosyt cyberpunka - to czułem, śledząc fabułę Cyberpunka 2077 - dokument - 2021-03-11
Niektóre wątki pokazują, że Cyberpunk miał niemały potencjał.

Część z tych pytań nigdy nie pada, ale zasugerowane są dużo lepiej niż kiedykolwiek w wątku Silverhanda. Gra wymaga zadania ich sobie, żeby wybór, którego gracz musi dokonać, nie był przypadkowy. Przypomina mi to trochę zakończenie pierwszego aktu Wiedźmina, kiedy bez pewności, kto ma rację, musiałem zdecydować, czy stanąć po stronie wiedźmy, czy mieszkańców wsi. Owszem, nadzieja uzyskania kolekcjonerskiej karty w tamtym przypadku ułatwiała decyzję, ale poziom napięcia wygenerowany przez samą historię był podobny.

DOBRE ZAKOŃCZENIE

Końcówka fabuły i dylematy, w obliczu których stajemy, na pierwszy rzut oka są angażujące emocjonalnie. Kto ma większe prawo do ciała? Johnny czy V? Czy lepiej umrzeć w prawdziwym świecie, czy dać się pożreć przez obłąkane wspomnienie Alt Cunningham? Obie kwestie brzmią bardzo dramatycznie... dopóki nie uświadomimy sobie, że nie mają żadnego znaczenia.

Wszystkie zakończenia w Cyberpunku 2077 są w zasadzie negatywne. V jest skazany na śmierć lub bycie wchłoniętym, a Johnny poza tymi dwiema opcjami może jeszcze żyć w cudzym ciele. Tylko że tego wszystkiego można by uniknąć. Wystarczyłoby zaraz po trafieniu do Mikoshi oddać ciało Silverhandowi. Chip Relic zadba, aby nowa psychika się w nim przyjęła. A co z V? Cóż, można by na przykład zgrać go na pendrive’a. Skoro ogromne ego Silverhanda zmieściło się na chipie razem z całym oprogramowaniem do wgrywania umysłu, z samym V nie powinno być problemu. Główny bohater w takiej formie może w zasadzie dowolnie długi czas czekać, aż powstanie technologia pozwalająca na tworzenie syntetycznych ciał, w które będzie można przelać jego jaźń.

W ten sposób wszyscy przeżywają. Wstawaj, samuraju, mamy dobre zakończenie do dodania.

Skoro jednak wątek „cyber” jest w znacznym stopniu niedoreprezentowany, to może gra nadrabia to w warstwie „punkowej”? Cóż... jeszcze bardziej nie. Odwoływanie się do punkowej stylistyki przez sam tytuł oryginału oznaczało tam coś znacznie więcej niż tylko udostępnienie graczom profesji muzyka rockowego. O ile „mała Lady Pank” z roku 1983 miała żyletkę wpiętą w klapę kurtki, ta z Pondsmithowego 2020 wstawiłaby sobie wampiryczne zęby, a rękę zamieniła na chromowane ostrze. Gra brała co bardziej buntownicze pomysły i destylowała z nich czystą esencję, po czym rzucała ją w ekstremalne środowisko dystopicznej przyszłości. W podręczniku jest wyraźnie zaznaczone, że sesje w Cyberpunku 2020 to ciągła walka, akcja i bunt przeciwko niesprawiedliwemu, upadającemu światu. Koktajl seksu, narkotyków i rock and rolla z dodatkiem przemocy, często wymieszanych w niezbyt komfortowych proporcjach.

Jak to wygląda w interpretacji CD Projektu RED? Cóż, większość postaci to po prostu sympatyczne osoby, które chcą spokojnie żyć. Nie widać w nich potrzeby buntu i walki z systemem, a większość ich działań jest nakierowana nie na zmianę świata, tylko na zadbanie o własne interesy czy bezpieczeństwo. V natomiast jeździ sobie na luzie od znacznika do znacznika, nieniepokojony przez nikogo. A jeśli nawet po drodze trafi się jakiś gang czy inne losowe spotkanie, beznamiętnie mordujemy jego członków i zbieramy graty – jak w Borderlandsach na sterydach. Zero poczucia zagrożenia (może ma tu znaczenie niski poziom trudności gry), zero życia na krawędzi. Nawet mocno zaakcentowana w pierwszych rozdziałach podręcznika do Cyberpunka 2020 idea, że gracze są bezdomnymi dziećmi ulicy i cały swój majątek noszą w plecaku o wymiarach 60 na 120 centymetrów, poszła tutaj do kosza. Dziecko ulicy? Panie, nie obrażaj pan, mam kilka mieszkań i zmieniam samochody jak rękawiczki, bo i tak nie ma na co wydawać pieniędzy.

Jest tutaj i tak odrobinę lepiej niż w wątkach nawiązujących do warstwy science fiction. O ile tamte zostały zrealizowane raz lepiej, raz gorzej, zawsze pozostawiając po sobie niedosyt, tak w przypadku warstwy bardziej socjologicznej scenarzyści pokazali, że jak chcą, to potrafią. Mówię tu o scenach, w których Johnny Silverhand przejmuje nad nami kontrolę. Ten człowiek ma w sobie więcej życia niż wszyscy inni bohaterowie razem wzięci... mimo że w zasadzie nie żyje. Kiedy sobowtór Keanu siada za sterami, gra nagle zmienia się z ugrzecznionego bękarta Grand Theft Auto i Far Crya w jazdę bez trzymanki w rytmie chrome rocka. Silverhand niczym prawdziwy cyberpunk żyje na krawędzi, wiecznie pakuje się w kłopoty, działa agresywnie, ze stylem, pewnością siebie i nienawiścią do korporacji, jakie chciałbym widzieć u głównego bohatera.

Niby świetnie się przy tym wszystkim bawi, ale widać, że to tylko poza. Że wszystko to jest podszyte goryczą osoby niepasującej do świata, w którym się obudziła. Johnny jest, pod całym tym lukrem i splendorem przebrzmiałej gwiazdy rocka, w zasadzie wrakiem człowieka, wyjętym z zamrażarki historii i pozbawionym przyszłości, którego pasja mimo wszystko się nie wypaliła. Sądzę, że to miał na myśli Pondsmith, kiedy 30 lat temu pisał, że „poza jest wszystkim”.

Wyluzuj, samuraju. - Niedosyt cyberpunka - to czułem, śledząc fabułę Cyberpunka 2077 - dokument - 2021-03-11
Wyluzuj, samuraju.

Cyberpunk 2077 potrafi pokazać chromowany pazur. Problem w tym, że robi to zdecydowanie za rzadko, żeby nie rozczarować mnie jako fana gatunku. A kiedy już to robi, mam dziwne wrażenie deja vu. I tutaj dochodzimy do kolejnego, być może dużo większego problemu – wtórności.

142

Jak oceniasz Cyberpunka 2077?

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl