Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 października 2008, 11:43

autor: Marcin Łukański

Need for Speed: Undercover - już graliśmy!

Mam wrażenie, że seria Need for Speed wpadła w swego rodzaju błędne koło i biega za własnym ogonem. Mimo wszystko jest szansa, że otrzymamy całkiem porządną grę. Jednak nie nastawiałbym się na przełom.

Need For Speed stało się już swego rodzaju telenowelą. Producent co chwilę zapowiada nowe produkty z tej znanej serii, zapoczątkowanej jeszcze w 1994 roku. Nie tak dawno odbyła się premiera gry o nazwie ProStreet, a już w listopadzie będziemy mieli możność ponownie zasiąść za kółkiem sportowych demonów prędkości.

Na specjalnym pokazie miałem okazję zagrać w najnowszą odsłonę Need for Speed opatrzoną podtytułem Undercover. Niestety nie powinniśmy nastawiać się na wielkie zmiany. Struktura gry jest bardzo podobna do tej znanej z Underground 2 lub Most Wanted. Nie oznacza to oczywiście, że zabawa nie jest ciekawa. Wręcz przeciwnie – gra okazała się bardzo grywalna i sprawiła mi wiele frajdy. Jednak osoby oczekujące na przełom mogą poczuć się troszkę zawiedzione.

Pewnego rodzaju nowością jest dodanie do gry rozbudowanego wątku fabularnego. Niestety historia ta stanowi jedynie wymówkę do odbywania kolejnych wyścigów. W Undercover wcielamy się w tajnego agenta policji, który musi udawać przestępcę, by wejść w łaski kryminalistów. Oczywiście panowie w radiowozach nic o tym nie wiedzą i ścigają naszego bohatera bez zbędnych skrupułów. W ten sposób ujawnia się myśl przewodnia Undercover – ścigaj i bądź ściganym.

Historia sprowadza się właściwie jedynie do krótkich, dosłownie kilkunastosekundowych wstawek filmowych między niektórymi kluczowymi zawodami. Te cut-scenki, które udało mi się zobaczyć, wyglądają naprawdę świetnie i są bardzo klimatyczne, ale trwają na tyle krótko, że nawet nie zdążymy ich zapamiętać.

W Undercover obejrzymy kilka świetnie zrobionych cut-scenek.

Pomińmy zatem wciśniętą na siłę fabułę i skoncentrujmy się na samej grze. Bazowa struktura Undercover opiera się na swobodnym jeżdżeniu po dość dużych rozmiarów mieście i braniu udziału w różnego rodzaju zawodach. W czasie prezentacji nie udało mi się niestety zwiedzić całej metropolii, ale miasto wygląda na duże i dopracowane. Możemy jeździć po trzech głównych częściach, które połączone są systemem autostrad. Każda dzielnica to troszkę inne otoczenie i kolejne zawody do ukończenia.

W każdej chwili możemy uruchomić mapę i zobaczyć, w którym miejscu czekają na nas kolejne ważne wydarzenia. Aby wziąć udział w konkretnych zawodach, możemy albo zaznaczyć je na mapie i wcisnąć odpowiedni przycisk (wtedy impreza rozpocznie się automatycznie niezależnie od punktu, w którym się akurat znajdowaliśmy), albo kulturalnie pojechać we wskazane przez GPS miejsce i odpalić konkurs.

Udało mi się wziąć udział w kilku wydarzeniach: walce na autostradzie, sprincie, zwykłych wyścigach, wyprzedzaniu oraz zabawie z policją w kotka i myszkę.

Walka na autostradzie to zupełnie nowy tryb w serii. Zabawa polega na tym, by dogonić uciekający samochód i wyprzedzić go o konkretną długość. Całą akcję obserwujemy niejako z kabiny pojazdu, co daje dość solidne odczucie dużych prędkości. Naszym zadaniem jest odpowiednie manewrowanie między samochodami i uważanie na wszelkiego rodzaju barierki, murki i ostrzejsze zakręty. Jeśli przeciwnik ucieknie za daleko, to zawody skończą się niepowodzeniem. Zabawa w tym trybie jest całkiem przyjemna, ale nie ukrywam, że czegoś mi brakowało. Walka na autostradzie nie jest zbyt skomplikowana i można ją potraktować jako miły ozdobnik. Trudno jednak już teraz oceniać ten tryb jako całość, gdyż bardzo prawdopodobne, że „autostradowe potyczki” w późniejszym etapie gry będą znacznie bardziej emocjonujące.

Sprint oraz wyścigi nie różnią się niczym od znanych z poprzednich odsłon analogicznych trybów. Sprint polega na przejechaniu określonej drogi z jednego punktu do drugiego, a wyścigi na ukończeniu kilku kółek konkretnej trasy.

Wyprzedzanie to tryb, w którym – podobnie jak w przypadku walki na autostradzie – musimy prześcignąć przeciwnika, ale tym razem, aby wygrać, trzeba utrzymać się określoną ilość czasu na prowadzeniu. Wszystkie chwyty dozwolone. Gdy jesteśmy na pierwszym miejscu, możemy jechać gdzie chcemy i korzystać ze skrótów, a wszystko po to, aby sprawić ścigającej nas osobie jak najwięcej problemów.

Szybkie samochody, wielkie miasto i policja. To wszystko powraca. Niestety tylko powraca – zbyt wiele nowości w Undercover nie uświadczymy.

Ostatni z trybów, w który udało mi się zagrać, polega na równoczesnym uciekaniu przed policją i niszczeniu otoczenia. W mieście znajdziemy wiele rzeczy, które można zdewastować – różne przystanki, rusztowania, ustawione na sobie skrzynie, kruche zabudowania czy wystawy. Za każde ze zniszczonych miejsc otrzymujemy konkretną sumę pieniędzy. Aby ukończyć tryb, musimy zdobyć określoną ilość dolarów, a następnie zgubić policję. W ten tryb grało mi się najprzyjemniej – zwodzenie policyjnych radiowozów daje wiele satysfakcji. Dodatkowo, niektóre miejsca są specjalnie oznaczone. Jeśli przez nie przejedziemy i zniszczymy wskazaną rzecz, to rusztowanie zwali się na ścigający nas radiowóz, a my zyskamy dużą ilość pieniędzy. Walka z goniącą nas policją jest bardzo efektowna, ale na początku gry nie sprawia zbyt wielu problemów. Funkcjonariusze mają być coraz bardziej agresywni wraz z naszymi postępami w grze.

Z samą policją będziemy mieli do czynienia również w czasie zwykłego zwiedzania miasta. Za każde przewinienie (czyli na przykład zniszczenie publicznego mienia, zderzenie z innym samochodem lub przekroczenie dozwolonej prędkości) otrzymamy punkty karne, co spowoduje wzrost specjalnego, czerwonego wskaźnika w rogu ekranu. Im więcej będziemy rozrabiać, tym większą uwagę funkcjonariusze będą zwracali na nasz skromny samochód. Oczywiście, jeśli coś przeskrobiemy w pobliżu radiowozu, pościg rozpocznie się od razu.

Aby zgubić policję, musimy odpowiednio daleko oddalić się od ścigających nas radiowozów i zaszyć na kilkanaście sekund w spokojnym miejscu. Niestety, trudno mi obecnie ocenić sztuczną inteligencję policjantów w Undercover. Producent zapewnia, że wraz z naszymi postępami w grze agresywność radiowozów znacznie wzrośnie. Pozostaje wierzyć na słowo, gdyż pierwsze misje z udziałem policji są bardzo proste i nie trzeba się zbyt mocno wysilać, by zgubić ogon.

W czasie gry, poza punktami karnymi, otrzymujemy również osobne punkty za wykonywanie efektownych poślizgów, skoków i innych akrobacji. Napełniają one tak zwany spowalniacz czasu. W każdej chwili możemy uruchomić coś w rodzaju bullet time i korzystając z chwili wytchnienia, wykonać skomplikowany manewr. Spowalnianie czasu szczególnie przydaje się w czasie pojedynków na autostradzie. Drobna rzecz, a cieszy.

Wygrywając zawody, awansujemy na kolejne poziomy. Wiąże się to z odblokowaniem nowych elementów w sklepach oraz ze wzrostem statystyk naszej maszyny. Każdy kolejny poziom powoduje automatyczne ulepszenie osiągów samochodu: czy to sterowania, czy prędkości. Niestety nie mamy wpływu na to, które statystyki w danej chwili podniesiemy, gdyż wszystko odbywa się bez naszej ingerencji. Na szczęście w Undercover nie zrezygnowano z możliwości tuningu samochodów.

W specjalnych sklepach można wykupywać ulepszenia, które podzielone są na trzy kategorie: uliczne, wyścigowe i profesjonalne. Ulepszamy takie elementy samochodu jak silnik, opony, turbosprężarka, ewentualnie dodajemy podtlenek azotu. Ponadto osobno ustawiamy zawieszenie, przeniesienie napędu, silnik czy nitro. Wybór jest dość duży, ale niczym nie odbiega od możliwości udostępnionych w poprzednich odsłonach serii. Podobnie jest w przypadku tuningu wizualnego. Można zmieniać kolory różnych elementów, dokupywać felgi, spoilery, maski, rury wydechowe i tak dalej. Rewolucji w tym zakresie nie ma.

W Undercover gra się całkiem przyjemnie. System jazdy jest bardzo zręcznościowy i bez większych problemów wykonuje się różne skomplikowane manewry. Nie brak również zniszczeń na karoserii, ale są one jedynie wizualne – niestety nie zdemolujemy doszczętnie naszego samochodu.

Gra sprawia bardzo pozytywne pierwsze wrażenie, ale rewolucyjnych zmian nie widzę. Oczywiście trudno po tak krótkim obcowaniu z tytułem jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia z solidną produkcją, czy z odgrzewanym kotletem. Mam jednak wrażenie, że seria Need for Speed wpadła w swego rodzaju błędne koło i biega za własnym ogonem. Jeśli rozgrywka w późniejszej fazie będzie się odpowiednio rozwijać, to otrzymamy całkiem porządną grę. Jednak nie nastawiałbym się na przełom.

Marcin „Del” Łukański

NADZIEJE:

  • efektowne potyczki z policją;
  • kilka ciekawych trybów;
  • duże miasto;
  • zręcznościowy, ale bardzo przyjemny system jazdy.

OBAWY:

  • dodana na siłę fabuła;
  • niewiele zmian w stosunku do poprzednich części;
  • mało nowych zawodów.
Need for Speed: Undercover

Need for Speed: Undercover