Najważniejszy film SF roku już w kinach. Jest kosmiczne zagrożenie i Pedro Pascal, ale bez efektu „wow”. Fantastyczna 4 - recenzja
Film Fantastyczna 4: Pierwsze kroki z przytupem otwiera nową fazę kinowego uniwersum Marvela. To produkcja, która stara się wyrobić sobie własny charakter i w pewnym stopniu jej się to udaje.
Niezmiennie najlepszym superbohaterskich filmem 2025 roku pozostaje Thunderbolts. Chociaż wysoko cenię jego fabułę z motywami psychologicznymi oraz bardziej przyziemną akcję, to jednak Fantastyczna 4 miała być najważniejszą premierą Marvela – otwierającą nową fazę, wprowadzającą kluczowych bohaterów i potwierdzającą, że studio po gorszym okresie należycie skorygowało kurs. Oczekiwania były duże, a efekt może nie jest fantastyczny, ale więcej niż dobry!
Nieoswojony kosmos
Ostatnio tematyka kosmosu jest zdecydowanie na fali, w końcu niedawno polski astronauta, Sławosz Uznański-Wiśniewski, miał okazję wyruszyć na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Wśród gwiazd nie brakuje tajemnic: czy jest gdzieś inteligentne pozaziemskie życie? Co znajduje się we wnętrzu czarnej dziury? To intrygujące pytania, ale też budzące niepokój, bo odpowiedzi na nie mogą zupełnie zburzyć fundamenty naszego myślenia o świecie.
W Fantastycznej 4 jest podobnie. Czwórka głównych bohaterów poleciała w kosmos i wróciła stamtąd odmieniona – nie ponowiła jednak lotu i nadal teoretyzuje o alternatywnych wymiarach i innych zagadkowych kwestiach. Zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie mogą czyhać w gwiezdnej przestrzeni – i nie mówimy tutaj o rozbójnikach rodem ze Strażników Galaktyki, ale o czymś mniej ludzkim i przede wszystkim trudnym do zrozumienia.
Takiemu ujęciu świata sprzyja kreowanie Galactusa (Ralph Ineson) na naprawdę potężne zagrożenie. Twórcom filmu udało się oddać wysoką stawkę wydarzeń oraz zasiać nieco niepokoju i wątpliwości względem tego, jak potoczy się fabuła. W zasadzie to jedna z niewielu produkcji Marvela, podczas oglądania której nie byłem pewien, co się ostatecznie stanie. Nie ma tutaj co prawda zaskakujących zwrotów akcji, ale świadomość tego, jak istotna jest Fantastyczna 4 i jaką scenę po napisach widzieliśmy przy okazji Thunderbolts, skutkowała różnymi teoriami, które niekoniecznie się sprawdzały.
Rodzina jest najważniejsza
Pozytywny odbiór ułatwia możliwość sympatyzowania z bohaterami. Ta fantastyczna czwórka jest niczym rodzina Jetsonów (pamiętacie tę kreskówkę?), zwłaszcza że Reeda (Pedro Pascal), Sue (Vanessa Kirby), Johnny’ego (Joseph Quinn) i Bena (Ebon Moss-Bachrach) mamy okazję oglądać nie tylko w superbohaterskich scenach, lecz także przy śniadaniu i innych bliskich zwykłemu człowiekowi czynnościach. Relacje między postaciami budzą ciepłe uczucia. Ten ludzki aspekt można byłoby jeszcze zgłębić, aczkolwiek będzie na to czas w kolejnych filmach.
Rodzinnie wypada również przedstawione w Fantastycznej czwórce społeczeństwo Ziemi. Panuje tutaj pełna współpraca, w obliczu zagrożenia pomagają nawet złe charaktery, a protagoniści są traktowani jak dobro narodowe (może nawet ogólnoświatowe), które pokona zagrożenie, wystąpi w programie telewizyjnym i jeszcze zaprowadzi porządek w polityce międzynarodowej. Jeśli pojawiają się jakieś glosy niezadowolenia, wystarczy wyjść przed mównicę i powiedzieć parę słów od serca, żeby wszyscy znów się kochali.
To jednowymiarowa i wręcz utopijna rzeczywistość, która nie zostaje w żaden sposób zniuansowana. W jej prostocie i naiwności jest dużo uroku, szczególnie że pasuje do przyjętej konwencji retro (akcja filmu dzieje się w alternatywnych latach 60.) – niemniej to też przestrzeń jeszcze do rozwinięcia. W pierwszej odsłonie serii pełni bowiem funkcję dekoracji, przez co trudno przejąć się losem planety. Chciałbym uwierzyć w mieszkańców tej Ziemi – w to, że są takimi ludźmi jak ja, mającymi plany, marzenia i różne poglądy.
Nawet jeśli zostajemy przy prostocie i uroczo przerysowanym, naiwnym świecie, pewne elementy wciąż można rozwinąć. Widać to na początku, gdy dostajemy skrót, w jaki sposób Fantastyczna Czwórka zyskała swoją popularność i z jakimi wrogami miała okazję się mierzyć. Wspominane są barwne, egzotyczne sytuacje (np. walka z orangutanami) – i wiele bym dał, żeby dostać cały film bazujący na takiej nietypowej przygodzie z absurdalnym przeciwnikiem. Nie zrozumcie mnie źle, Galactus wypadł dobrze, ale z nim mogliby walczyć także członkowie Avengers, natomiast z komicznym Człowiekiem-Kretem już niekoniecznie.
Druga opinia
Ocenia Oskar Wadowski
Fantastyczna 4 to film z pomysłem na siebie
Być może Marvel wyrobił się już w dziedzinie efektów i akcji, bo Fantastyczna 4 to kolejny film, któremu w tej materii niczego nie brakuje. Udaje się zbudować trochę napięcia, walki cieszą oko, a wspomniany już kosmos nie jest co prawda na poziomie Interstellara, ale czuć jego potęgę i tajemniczość. Dodatkowo świetnie wypada stylizacja retro – poprzez ujęcia, telewizyjne programy, scenografię – która nadaje całości własny charakter. Nie obraziłbym się, gdyby twórcy poszli z tym nawet dalej, jak w serialu WandaVision, choć też domyślam się, że taki eksperyment w studiu uznano by za zbyt ryzykowny i artystyczny.
Między aktorami jest chemia – jakby lubili się też poza ekranem, bo przyjacielskie sytuacje zostały wiarygodnie oddane. Poza tym, mimo że niektóre twarze znamy już zbyt dobrze, osobiście nie miałem problemu, by widzieć w nich nowe, odgrywane tu postacie. Dotyczy to szczególnie Pedro Pascala, który za chwilę pewnie wyskoczy mi z lodówki – gra tu altruistę i idealistę, więc zdecydowanie innego typa niż Joel z The Last of Us. Muzyka, za którą odpowiada Michael Giacchino, również spełnia swoje zadanie; główny motyw przewodni wpada w ucho i ma w sobie rozmach podobny do ścieżki dźwiękowej Avengers.
Fantastyczna 4 pozostawia po sobie pewien niedosyt, bo posiada elementy wykonane dobrze lub nawet lepiej, które jednak mogłyby prezentować się wyśmienicie. Może gdyby film trwał z pół godziny dłużej, zgłębiając postacie i świat? Jednocześnie jestem jednak zadowolony – taśma produkcyjna Marvela wypuściła SF mające na siebie pomysł. Nadal pozostające w granicach superbohaterskiego uniwersum, jednak wyróżniające się – czy to światem retro, czy bardziej zagadkowym i nieoswojonym kosmosem.