Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 sierpnia 2008, 12:30

Mirror's Edge - GC 2008

Jestem niemal pewien, że nawet tak nowatorski pomysł może okazać się hitem. Może, ale nie musi, a jak się stanie, przekonamy się niedługo, grając w Mirror’s Edge.

W tym roku Games Convention nie obfitowało w szczególnie dużą ilość nowych zapowiedzi. Producenci skupili się raczej na przedstawieniu dziennikarzom i graczom pozycji, które mają już pewną datę wydania i chyba tylko jakaś niespodziewana katastrofa mogłaby pokrzyżować ich plany wydawnicze. Nie ma się czemu dziwić, sierpień to najlepszy okres na promowanie jesiennych i świątecznych hitów, wśród których na szczególne wyróżnienie z całą pewnością zasługuje również Mirror’s Edge szwedzkiego studia DICE.

Akcja Mirror’s Edge rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości, w mieście, którego mieszkańcy zostali poddani ogromnej inwigilacji. Media są kontrolowane przez władze, w imię złudnej szczęśliwości i bezpieczeństwa społeczeństwo zrzekło się wszelkich praw. To orwellowski Rok 1984, to Half-Life 2 gatunku platformówek i Equilibrium megametropolii. Za fasadą piękna i sterylności kryje się jednak drugi świat – bojowników o wolność chcących zrzucić jarzmo wszechmocnego systemu. Jednym z nich jest Faith, główna bohaterka Mirror’s Edge, która po aresztowaniu przez policję jej siostry, zaczyna własną krucjatę przeciwko autorytarnym władzom. Przy okazji zostaje kurierem, którego zadaniem jest przenoszenie informacji pomiędzy poszczególnymi komórkami bojowników.

Mirror’s Edge jest w pewnym sensie produkcją całkowicie nowatorską i jej odbiór może zależeć od wcześniejszego nastawienia się do niej. To gra platformowa, w której autorzy pozwalają graczom niemal w pełni utożsamić się z przebywającą w wirtualnym świecie postacią. Poprzez naturalny ruch, wspaniałą animację towarzyszącą wszelkim akrobacjom i coś, co można nazwać świadomością istnienia prawdziwego ciała, które na dodatek, jeżeli pochylimy głowę lub machniemy ręką, jest również widoczne. To także, gdy tylko zechcemy: strzelanina i bijatyka, choć nacisk na te dwa aspekty jest znacznie mniejszy niż w przypadku skakania. Tym bardziej, że przenoszona broń znacznie ogranicza nasze ruchy i w przypadku, gdy dzierżymy w dłoni coś cięższego od zwykłego pistoletu, nagle okazuje się, że nawet bieganie staje się niemożliwe. Zupełnie jak w życiu. Dlatego też najlepiej cisnąć w diabły tony niepotrzebnego żelastwa i postawić na szybkość, zwinność i grację, z jaką główna bohaterka wybija z głowy agresywne zapędy przeciwnikom.

Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się na szczycie jakiegoś dachu, na którym poustawiano w rzędach sporej wielkości kontenery. Pomiędzy nimi węszą policjanci, którzy tylko czekają na okazję, by przechwycić informacje przenoszone przez kuriera. Bierzemy długi rozbieg. W ostatniej chwili odbijamy się od krawędzi wyższego budynku i pod dwóch sekundach lądujemy efektownym przewrotem na niżej usytuowanym dachu z kontenerami. Szybko rozglądamy się wokół i zauważamy patrolujących policjantów. Oni też nas widzą. Zaczyna się kanonada wystrzałów. Najbliższego neutralizujemy, wślizgując mu się z rozbiegu w nogi i obezwładniając dwoma uderzeniami pięści. Znowu bieg. Kilka metrów przed wymierzoną w naszą pierś lufą shotguna wskakujemy z rozpędu na ścianę (niczym w Prince of Persia), by następnie soczystym kopniakiem pozbawić świadomości kolejnego gliniarza. Pozostało jeszcze kilku, ale oni już nas nie interesują. Droga na kolejny dach stoi otworem, jeszcze tylko przeskoczyć przez niewysoką siatkę, wziąć kolejny rozbieg i śmignąć ponad znajdującymi się daleko w dole ulicami.

Panowie z DICE nie kryją, że najważniejszą dla nich platformą przy produkcji Mirror’s Edg jest PlayStation 3. Co zresztą w Lipsku było aż nadto widoczne. Nie tylko przeprowadzane zamknięte pokazy dla prasy odbywały się na konsoli Sony, ale także wszystkie standy, przy których w drugim dniu targów tłoczyła się niezliczona ciżba zainteresowanych tym tytułem, również wyposażone były w sporej wielkości czarny „chlebak”. W hali targowej można było zagrać w doskonale znany zainteresowanym poziom rozgrywający się na dachach kilku wieżowców, podczas gdy pokaz ograniczał się do zaprezentowania hasania po drabinkach i platformach tokijskiego zakładu służącego do gromadzenia nadmiaru wody w przypadku wystąpienia tsunami.

Pozostawiamy za sobą dachy wieżowców i kilkanaście najbliższych minut spędzamy w wymyślnym systemie kanałów. Wybór do prezentacji takiego, a nie innego poziomu był w pełni uzasadniony. Dzięki wąskim przejściom i korytarzom, autorzy gry mogli zaprezentować kilka nowych akrobacji, które Faith jest w stanie wykonać.

Mamy na przykład dość odległą platformę, do której bez odpowiedniego rozbiegu nie doskoczymy. Tak się jednak niefortunnie składa, że w miejscu, w którym się znajdujemy, nie ma szans, aby przed skokiem wziąć wystarczająco długi rozbieg na wprost. Biegniemy zatem pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do miejsca docelowego i w odpowiedniej chwili, wciskając na padzie przycisk L1, Faith wbiega na ścianę i odbija się prostopadle do niej. Wspominałem o Księciu Persji. Tutaj jest identycznie, tyle tylko, że z widokiem z oczu postaci. Albo przeskakiwanie z drążka na drążek niczym Lara Croft. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że najważniejszy jest odpowiedni rozbieg, tak aby maksymalnie wykorzystać coś, co w fizyce nazywamy momentem pędu.

Mirror’s Edge z pewnością zmusi nas do niezłego główkowania. Na początku będą nam pomagać oznaczone na czerwono elementy środowiska gry, które mają za zadanie naprowadzić nas na właściwą ścieżkę. Przydatny okaże się również przycisk kółka na padzie. Po jego wciśnięciu, nasza postać automatycznie zostanie obrócona twarzą w kierunku, w którym powinniśmy się udać.

Po prezentacji i kilkudziesięciominutowym bezpośrednim obcowaniu z Mirror’s Edge jestem niemal pewien, że nawet tak nowatorski pomysł może okazać się hitem. Może, ale nie musi, bo szczerze mówiąc, poza samym skakaniem i walką, autorzy nie zdecydowali się pokazać nic więcej. Nie wiemy zatem, czy fabuła będzie odpowiednio wciągająca, aby przytrzymać nas przed ekranem dłużej niż te kilkadziesiąt minut. Bo ileż w końcu czasu można tylko kicać po platformach?

Przemek „g40st” Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Mirror's Edge

Mirror's Edge