Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 kwietnia 2010, 10:05

Metal Gear Solid: Peace Walker - przed premierą

Hideo Kojima kolejny raz chce udowodnić, że ma jeszcze coś bardzo konkretnego do powiedzenia w kwestii Metal Gear Solid. Mistrz nie ma w zwyczaju robić słabych gier.

Hideo Kojima po raz kolejny nie dotrzymał słowa. Najpierw twierdził, że Metal Gear Solid 3: Snake Eater będzie jego ostatnim podejściem do tej serii. Podobna sytuacja miała miejsce przy okazji premiery Guns of the Patriots. Czwarta część wyjaśniła kilka fabularnych zawiłości, Kojima mógł więc śmiało dać sobie spokój i zająć się na przykład Zone of the Enders 3 albo chociaż zrobieniem nowej wersji Policenauts, z powodu czego pewnie wielu fanów nie posiadałoby się z radości. Jednak na szczęście dla nas, maniaków serii, Hideo po raz kolejny nie wywiązał się z obietnicy i w pełni (jest zarówno producentem, reżyserem, jak i scenarzystą) zaangażował w stworzenie kolejnego MGS-a. Biorąc pod uwagę, że seria jest prawdziwym koniem pociągowym Konami, nie ma się czemu dziwić.

Szperając w archiwach, można odnaleźć zdjęcia materiałów promocyjnych, na których pełna nazwa nowej produkcji brzmiała Metal Gear Solid 5: Peace Walker. Ostatecznie piątka znikła z tytułu, a gra, jak dobrze wiemy już od ubiegłorocznego E3, trafi na PSP. Okazało się też, że równolegle powstaje Metal Gear Solid: Rising na PC, X360 i PS3. O ile jednak za Peace Walker stoją ludzie odpowiedzialni za Guns of the Patriots, to za przygody Raidena odpowiada inna ekipa, niezależna od Hideo Kojimy. Można więc przypuszczać, że piątą, pełnoprawną część, Kojima zarezerwował dla siebie na przyszłość. Na razie jednak, zamiast gdybać, przyjrzyjmy się najnowszemu dziełu mistrza.

Czterech Snake’ów w jednym miejscu?W Metal Gear Solid: Peace Walker to nie problem.

Historię Solid Snake’a i jego braci poznaliśmy już dość dobrze, wobec czego autorzy po raz kolejny postanowili skupić się na pokazaniu przygód ojca tej wesołej gromadki, czyli Big Bossa. Akcja początkowo przenosi nas do 1974 roku, na kolumbijską plażę, na której Naked Snake (czyli właśnie Big Boss – czyżbyście przez chwilę poczuli się zdezorientowani?) bierze udział w ćwiczeniach Żołnierzy Bez Granic. Jest to utworzony przez niego oddział najemników z ideałami. Trwa zimna wojna, światu grozi nuklearna zagłada, wywiady różnych państw toczą zakulisowe rozgrywki, a tymczasem Snake wciąż jeszcze rozpamiętuje wydarzenia sprzed dziesięciu lat, kiedy to w trakcie kryzysu kubańskiego musiał wystąpić przeciwko swojej mentorce, matce sił specjalnych, The Boss. Musicie bowiem wiedzieć, że Peace Walker w wielu miejscach nawiązuje do wydarzeń ze Snake Eater. Choćby poprzez liczne retrospekcje, które mogliśmy podziwiać w filmowych zwiastunach. Jednak, jak twierdzi Kojima, dogłębna znajomość przeszłości Big Bossa nie jest konieczna do pełnego zrozumienia fabuły nowej produkcji.

Zostawmy na chwilę te dygresje i skupmy się ponownie na opowieści. Otóż do obozu treningowego przybywa niejaki doktor Galvez z portorykańskiego Uniwersytetu Pokoju oraz jego podopieczna, szesnastoletnia Paz. Warto tu zaznaczyć, że wszelkie przerywniki są bądź zrobione na silniku gry, bądź przedstawione w formie interaktywnego komiksu (podobnie jak w Portable Ops czy Digital Graphic Novel). Galvez twierdzi, że CIA w porozumieniu z rządem jego kraju finansuje jakąś tajemniczą organizację najemników. I to wbrew portorykańskiemu prawu, które uniemożliwia temu krajowi posiadanie jakichkolwiek zorganizowanych sił zbrojnych. W zamian za pomoc Galvez oferuje Snake’owi przejęcie kontroli nad wybudowaną na oceanie platformą, która mogłaby stać się przyszłym domem dla Żołnierzy Bez Granic. A gdyby to nie przekonało naszego awanturnika, Galvez ujawnia, że zna jego prawdziwą tożsamość. Tego już za wiele, wobec czego Snake pakuje manatki i jedzie przyjrzeć się sprawie tajemniczego projektu o nazwie Peace Walker i nowym modelom Metal Gearów.

W Peace Walker Kojima postanowił zastosować kilka nowych pomysłów, co może nie zmienia jakoś diametralnie sposobu rozgrywki, ale wprowadza elementy, których zadaniem jest jej urozmaicenie. Wspomniałem już o platformie, która będzie naszą bazą wypadową z prawdziwego zdarzenia. Będziemy mogli więc swobodnie się po niej przechadzać, podziwiać jej funkcjonowanie i znajdujące się tam kolekcje przeróżnych trofeów. Początkowo baza będzie opustoszała, ale z czasem zapełni się kolejnymi najemnikami ściąganymi przez Snake’a. W zależności od sposobu gry model jej działania i wygląd może się nieco różnić. W trakcie misji Snake przenosi specjalne baloniki (Fulton Recovery System), które po przywiązaniu ich do postaci, unoszą ją w powietrze, gdzie przejmuje ją helikopter. Coś podobnego widzieliśmy już w Portable Ops Plus, tyle że tam funkcję tę pełniła ciężarówka, do której trzeba było odnieść nieprzytomnego delikwenta. Jest to więc swego rodzaju wymuszenie na nas jeszcze ostrożniejszej gry i ukrócenie zapędów do permanentnej likwidacji przeciwników przy użyciu Dragunova czy M60. Po prostu im większą liczbę wrogów naszpikujemy usypiającymi strzałkami, potraktujemy paralizatorem czy obezwładnimy w inny sposób, tym szybciej nastąpi wzrost populacji w naszej bazie. Werbowani w ten sposób najemnicy mają odznaczać się różnymi cechami, co ma być pomocne w trakcie misji. Baza to także miejsce służące do ulepszania posiadanej broni i rozwijania postaci. MGS: The Role-Playing Game – czemu nie?

Peace Walker wyciska z PSP wszystkie soki.

Wzorem Snake Eater, również w PW ważną rolę odegra kamuflaż. Jednak najprawdopodobniej nie będziemy mieli wpływu na każdą konkretną część garderoby, a do wyboru będzie jeden z kilku predefiniowanych schematów dedykowanych poszczególnym środowiskom, w których przyjdzie nam wypełniać zadanie. I tak: kombinezon bojowy idealnie nada się do ostrej młócki, uniform infiltracyjny – do cichego przemykania korytarzami kompleksów militarnych, a wdzianko w ciapy będzie jak znalazł do chowania się po krzakach. Rambo (Naked) – wiadomo. A to pewnie nie koniec niespodzianek, bowiem znając inne gry z serii, możemy już teraz być pewni, że nie raz zostaniemy zaskoczeni jakimś nowym pomysłem. Szkoda tylko, że postać utraciła nagle umiejętność czołgania się i jedyne, co może teraz wykonać, to położyć się plackiem na ziemi i liczyć na to, że nikt na nią nie nadepnie.

Nuklearne zagrożenie i wojna o pokój to standardowe chwyty Kojimy, który twierdzi, że młodsi wiekiem deweloperzy mogliby sobie nie poradzić z tym tematem. O ile wiedza na temat zimnej wojny, afery Watergate i związanej z tym rezygnacji z prezydentury przez Nixona, które to wydarzenia historyczne mają być ważnymi elementami fabuły, może wydawać się niepełna (od czego są książki i filmy?), o tyle nowoczesna technologia nie jest przeszkodą dla samego Hideo. Otóż w grze zostanie zaimplementowany syntezator mowy Yamaha Vocaloid. Korzystać z niego będą nieorganiczni przeciwnicy, gigantyczni bossowie-maszyny i na przykład Metal Gear et consortes. Po co to wszystko? Bo sztuczna inteligencja tych jednostek lubi sobie od czasu do czasu pośpiewać lub „rzucić mięsem” w trakcie ataku. Macie skojarzenia z Portalem? Ja mam.

Od premiery MGS: Subsistence karierę zaczął robić tryb sieciowy o nazwie Metal Gear Online. Ten ostatni był też częścią pakietu Portable Ops, zaś Peace Walker nieco zmienia oblicze serii, stawiając przede wszystkim na kooperację. W grze pojawią się bowiem specjalnie zaprojektowane na tę okazję misje, w których udział może wziąć od dwóch do czterech graczy. Niestety, jedynie w trybie ad hoc, tak więc o internetowych bojach z przyjaciółmi możemy zapomnieć. No chyba, że pod tym względem coś się zmieni, ponieważ Kojima nie odkrył przed nami jeszcze wszystkich tajemnic.

W globalnej sieci już krążą filmiki, na których widać zmagania z bossami w trybie co-op. Posiadacze PSP od grudnia ubiegłego roku mogą ściągnąć demo gry, które oprócz trzech standardowych przykładów misji (można je wykonać w dwie osoby) zawiera także poziom przeznaczony dla czterech osób, na którym głównym przeciwnikiem jest czołg i jego obstawa. W razie drastycznej utraty zdrowia towarzysze reanimują się poprzez masaż serca, więc świetna zabawa we wspólnym gronie jest raczej zapewniona. Zresztą sami autorzy w jednym z wywiadów udzielonych japońskiemu Famitsu przyznali, że ich celem było stworzenie gry również dla osób w wieku szkolnym, którym rodzice zabraniają strzelać w domu do wirtualnych przeciwników. PSP ma więc stać się dla nich remedium, namiętnie katowanym na szkolnych korytarzach. Służy temu także kolorystyka wykorzystywana w trakcie kampanii promocyjnej – żółta barwa jest ponoć bardziej w stylu pop i przez to gra będzie lepiej odbierana przez młodzież. Oprócz kooperacji, w której zaistnieje konieczność wzajemnego pomagania sobie, przytrzymywania drzwi czy nawet wspólnego chowania się do jednego kartonu, autorzy przygotowali także tryb Battle Royale, w którym przeciwko sobie staną dwie trzyosobowe ekipy. Niestety, również jedynie poprzez połączenie ad hoc.

Zniszczenie czołgu to nie taka prosta sprawa.

Według redaktorów Famitsu, którzy mieli już okazję do dogłębnego przestudiowania meandrów Peace Walker, większość misji w kampanii można wykonać w czasie nieprzekraczającym czterdziestu minut, przy czym ogólnie na odblokowanie czeka znacznie ponad sto poziomów. Autorzy chwalą się faktem, że fanowi serii gra spokojnie dostarczy kilkuset godzin zabawy, co – trzeba przyznać – w dzisiejszych czasach jest ewenementem. Poza tym jakimś cudem udało się zmieścić ją na płycie UMD, dzięki możliwości obniżenia jakości sporej liczby rozmów, które toczyć się będą poprzez Codec. A że to przekaz radiowy, to nie ma na co narzekać.

Za stronę muzyczną gry odpowiada Akihiro Honda, mający na swoim koncie współpracę przy kilku poprzednich MGS-ach (m.in. Portable Ops, seria Acid, The Twin Snakes). Jego pracę możemy podziwiać już dzięki wersji demo, a także singlowi Heavens Divide, będącemu jednocześnie głównym tematem muzycznym produkcji. Tym razem nadworny kompozytor Kojimy, czyli Harry Gregson-Wiliams, mógł sobie wziąć wolne.

Nowy rozdział w historii uniwersum Metal Gear rozpocznie się dla nas wraz z europejską premierą, której datę wyznaczono na połowę czerwca. Japończycy będą tradycyjnie bawić się znacznie wcześniej, bo już pod koniec kwietnia.

Przemek „g40st” Zamęcki

NADZIEJE:

  • pełnoprawny rozdział w historii sagi;
  • wprowadzenie bazy wypadowej posłuży czemuś więcej niż tylko snuciu się po niej;
  • dojrzała fabuła;
  • kooperacja.

OBAWY:

  • próba trafienia w gust gimnazjalisty;
  • brak online’owego trybu wieloosobowego.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Metal Gear Solid: Peace Walker

Metal Gear Solid: Peace Walker