Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Lords of the Fallen (2014) Publicystyka

Publicystyka 13 czerwca 2013, 09:16

Lords of the Fallen z E3 2013 - polskie RPG akcji od współtwórcy Wiedźmina

Lords of the Fallen od CI Games zapowiada się na solidne RPG akcji. Nacisk położony zostanie na bardzo trudną walkę, więc odnajdą się w niej fani Dark Souls.

Pierwszy dzień na targach E3 rozpoczęliśmy od mocnego polskiego akcentu: zawdzięczamy to firmie CI Games, która właśnie w Los Angeles postanowiła zaprezentować szerzej swoją kolejną grę. Choć autorzy Lords of the Fallen niekoniecznie cieszą się z częstych porównań do Dark Souls, te nasuwają się w tym przypadku same – podczas krótkiej prezentacji tytułu trudno było nie odnieść wrażenia, że Tomek Gop i jego zespół są pod wyraźnym wpływem ostatniego dzieła studia From Software.

Motorem napędowym Lords of the Fallen jest walka, zrealizowana w formie serii wyczerpujących potyczek z wymagającymi, znacznie silniejszymi przeciwnikami. Oponenci bardzo rzadko atakują w grupie, na ogół Harkyn – główny bohater gry – ściera się z nimi w klasycznych pojedynkach. Kolejne boje wymagają oczywiście pełnego skupienia, bo produkt finalnie ma cechować się wysokim poziomem trudności. Podczas prezentacji nie było tego co prawda widać, ale też przywieziony do Stanów Zjednoczonych fragment nie do końca odzwierciedlał to, czego doświadczymy po premierze. Dość powiedzieć, że podczas przeszukiwania okolicy w świecie gry na pokazie, autorzy bez większych problemów odnaleźli w skrzyni pełny zestaw zbroi. W ostatecznej wersji tytułu o takich ułatwieniach nie będzie po prostu mowy, a skompletowanie odpowiedniego ekwipunku ma wymagać znacznie więcej zachodu.

Widzieliśmy Lords of the Fallen - polskie RPG akcji od współtwórcy Wiedźmina - ilustracja #1

Blisko półgodzinna prezentacja gry przeniosła nas do zapomnianego klasztoru, w którym przez lata zalęgła się spora liczba wrogów. Harkyn na miejsce przybywa wraz ze swoim mentorem Kaslo (z punktu widzenia fabuły ma to być najważniejszy bohater niezależny w grze) i niemal natychmiast jest zmuszony wkroczyć do akcji, bo na arenie pojawia się pierwszy z Rhogarów – przedstawiciel budzącej respekt swoimi rozmiarami rasy stworów, która okupuje zwiedzaną posiadłość. Debiutanckie starcie, co później okaże się regułą, nie odbiega zbytnio od tego, co widzieliśmy we wspomnianym na początku Dark Souls. Nasz podopieczny krąży więc wokół swojego rywala, unika jego morderczych ataków i wykorzystuje odpowiedni moment, by samemu zadać śmiertelny cios. Wszystkie pojedynki rozgrywać się będą według tej samej reguły, choć nie oznacza to, że zawsze będą przebiegać identycznie. Lords of the Fallen stawia na różnorodność wrogów i choć przeważająca większość z nich atakuje w zwarciu, rywale zaprezentują na placu boju różne umiejętności.

Widzieliśmy Lords of the Fallen - polskie RPG akcji od współtwórcy Wiedźmina - ilustracja #2

Uważne śledzenie poczynań przeciwników i cierpliwe wyczekiwanie na odpowiedni moment do uderzenia to klucz do sukcesu w grze. Rozpracowanie oponenta nie zawsze jest jednak takie proste, o czym przekonaliśmy się podczas pierwszego spotkania z bossem – kiedy Harkyn systematycznie upuszczał mu coraz więcej krwi, ten próbował zaatakować w odmienny sposób, wymuszając jednocześnie zmianę stosowanej wcześniej taktyki. Na szczęście gracz może w dowolnym momencie wyciągnąć asa z rękawa w postaci umiejętności specjalnej, charakterystycznej dla konkretnego archetypu bohatera (gra ma uproszczony system rozwoju postaci, pozwalający rozwijać zdolności w trzech różnych drzewkach). W przypadku łotrzyka jest to chwilowa niewidzialność, pozwalająca niepostrzeżenie przebiec obok nieświadomego zagrożenia rywala i zadania mu krytycznego ciosu w plecy. Kleryk może się sklonować i odciągnąć tym samym uwagę niemilca od swojej osoby, a wojownik wpaść w szał. Aktywna furia w tym ostatnim przypadku znacząco zwiększa możliwości ofensywne naszego podopiecznego, ale jednocześnie pozbawia go szans na skuteczną obronę. Wszystkie dodatkowe atuty wymagają przed użyciem naładowania paska energii za pomocą ataków klasową bronią.

Jako że walka stanowi tutaj najważniejszy element gry, autorzy bardzo mocno przyłożyli się do efektownego jej zaprezentowania. Choć Lords of the Fallen na dobrą sprawę nie weszło jeszcze w fazę alfa, pokazywana na targach wczesna wersja gry wyglądała zaskakująco solidnie. Ruchy Harkyna, podobnie zresztą jak i jego wrogów, okazały się bardzo płynne, a wymiana ciosów wizualnie przyjemna. Pod tym względem produkcja CI Games wywarła na mnie zdecydowanie lepsze wrażenie niż prezentowany kilka godzin później na stoisku CD Projekt RED Wiedźmin 3, co mówi samo za siebie. Do całej reszty również trudno się przyczepić. Bardzo ładne landszafty roztaczające się za murami górskiej twierdzy cieszyły oko, a wyjątkowo surowa, posępna atmosfera dobrze odzwierciedlała klimat walki o przetrwanie.

Widzieliśmy Lords of the Fallen - polskie RPG akcji od współtwórcy Wiedźmina - ilustracja #1

Nieco gorzej wypada kwestia eksploracji terenu. Musieliśmy uwierzyć Tomkowi Gopowi na słowo, że w klasztorze znajdują się inne ścieżki, po których może poruszać się Harkyn, bo ani razu nie pokazano nam alternatywnego sposobu przejścia danego fragmentu – zabrakło na to czasu. Mimo wszystko Lords of the Fallen sprawia wrażenie gry kompletnie liniowej, duszącej w zarodku swobodę działania. Bohater po prostu przechodzi pomiędzy arenami, w przerwie na starcia zwiedzając mocno ograniczoną przestrzeń. Ciekawie natomiast zapowiadają się różnego rodzaju sekrety. Na jednym z dziedzińców natrafiliśmy na trzy olbrzymie posągi, przypisane – jak się okazało – poszczególnym klasom. Twórcy wyjaśnili, że walczący z nami w tym miejscu boss zniszczy przyporządkowaną nam statuę, jeśli zauważy emanującą z niej energię i będzie to jedyny sposób, by uzyskać ukrytą w środku broń. Lubię takie smaczki.

Widzieliśmy Lords of the Fallen - polskie RPG akcji od współtwórcy Wiedźmina - ilustracja #2

Jeśli miałbym dokonać wstępnej oceny gry na podstawie tego, co zobaczyłem na wczorajszym pokazie, powiedziałbym że jest naprawdę nieźle. Lords of the Fallen ma olbrzymi potencjał, by stać się interesującym tytułem z gatunku action RPG, nieco odmiennym od konkurencyjnych propozycji dostępnych na rynku. Nacisk położony na walkę nie umniejsza tej produkcji w żadnym stopniu, bo esencja gry - czyli starcia z wrogami - prezentują się naprawdę efektownie. Można się czasem przyczepić do zachowania przeciwników i schematycznego ich działania, ale w tej kwestii CI Games z pewnością nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Zaplanowana na przyszły rok premiera to termin wystarczająco odległy, by dopracować produkt na wielu różnych płaszczyznach, a łudzące podobieństwo do Dark Souls raczej polskiemu tytułowi nie zaszkodzi. W końcu jeśli się wzorować, to na najlepszych.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Lords of the Fallen (2014)

Lords of the Fallen (2014)