Immortals: Fenyx Rising to nie jest Assassin's Creed dla dzieci!

Lubisz Assassin's Creeda? Ja też - bo kolejne Asasyny są naprawdę dobre - ale... chętnie pograłbym w coś świeżego od Ubisoftu. Dzięki niech więc będą bogom za powstanie Immortals!

Michał Pajda

O Immortals: Fenyx Rising pisano w mediach gamingowych co prawda kilka razy (głównie w kontekście zmiany nazwy gry z Gods & Monsters na skutek prawnych przepychanek z producentem popularnych energetyków), ale zawsze bez większego entuzjazmu. Nie dziwi to jednak, jeśli uwzględnimy fakt, że w tym samym czasie na horyzoncie majaczyły znacznie większe projekty – Watch Dogs: Legion i Assassin’s: Creed Valhalla. Ewidentnie Ubisoft skupił się na promocji obu tych tytułów, traktując trzeci istotny dla firmy produkt jak Zeus swoje bękarty. A szkoda, bo Immortals: Fenyx Rising zasługuje na o wiele większą uwagę!

Do gry już na długo przed premierą przylgnęła łatka „Asasyna” dla dzieci. Każdy obol ma jednak dwie strony – i nie inaczej jest z Immortals: Fenyx Rising. Nowa produkcja Ubisoftu z serii Assassin’s Creed czerpie pełnymi garściami – zarówno pod względem audiowizualnym, jak i gameplayowym – przez co w trakcie rozgrywki można natrafić na widywane już wielokrotnie elementy. Recykling? Trochę tak, ale jeśli nawet mielibyśmy postawić taki zarzut Immortals: Fenyx Rising, to trzeba przyznać, że gra, inspirując się poszczególnymi aspektami „Asasynów” (i nie tylko), proponuje też szereg autorskich rozwiązań oraz ciekawe warianty mechanik już istniejących w growym świecie. Dzięki temu jest świeża i przeżuwając kolejne kęsy tego smakowitego dania, nie ma się wrażenia konsumowania odgrzewanego kotleta – co niestety może się zdarzyć podczas grania kolejno w Origins, Odyssey i Valhallę.

Parandowski w pigułce

Czytałeś greckie mity w szkole? Poczujesz się tu jak w domu. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Czytałeś greckie mity w szkole? Poczujesz się tu jak w domu.

Fabuła, choć prosta i dostosowana ewidentnie do możliwości adaptacyjnych młodszego odbiorcy, wcale nie jest banalna. Głównym niemiluchem okazuje się tu Tyfon – straszliwe monstrum, które wydostało się z niewoli i ukradło esencję greckim bogom, zmieniając ich tym samym w ich totalne przeciwieństwa. Za przykład niech posłuży Ares: niegdyś dumny bóg wojny pozbawiony swojej esencji staje się... tchórzliwym kogutem. Oczywiście Tyfon zrobił to, by strącić ich wszystkich z piedestału i samemu zawładnąć całą krainą. Wspominałem, że przy tej okazji ludzie zostali zamienieni w kamień, a istoty, na które natrafiamy w trakcie gry, to w zdecydowanej większości mroczne sługusy naszego nemezis? W takich okolicznościach Zeus spotyka się z Prometeuszem, aby prosić go o pomoc w walce z Tyfonem – a ten zaczyna snuć opowieść o jedynym człowieku, który może uratować bogów, tytułowym Fenyxie.

Podobieństwo Immortals do Asasynów istnieje, ale to jednak inna gra. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Podobieństwo Immortals do Asasynów istnieje, ale to jednak inna gra.

O dziwo, fabuła jest jednym z trzech bardzo istotnych filarów gry, mających wpływ na kształt rozgrywki. Dlaczego? Poza przerywnikami filmowymi historia przedstawiana jest tu kontekstowo, w zależności od aktualnych poczynań protagonisty, z tzw. „offu” – przez Prometeusza i Zeusa. Ten pierwszy stara się, aby opowieść o Fenyxie brzmiała niczym poetycki mit, była barwna i bogata w opisy, ale ten drugi niweczy owe plany – swoim nieokrzesaniem oraz dwuznacznymi aluzjami i żartami. Tak, Zeus jest mocno żenujący. Twórcy czasem na siłę próbują przemycać dowcipy, których nie zrozumie młodszy odbiorca, a starszy tylko uśmiechnie się pod nosem – jednak nie zmienia to faktu, że rozmów obu panów słucha się raczej przyjemnie, a w konwencji faktycznego „snucia opowieści” trudno znaleźć Immortals: Fenyx Rising godnego przeciwnika.

Piękny, otwarty świat

To jednak nie jedyna zaleta tej gry. Twórcy sprawnie eksperymentują z autorskimi pomysłami i wprowadzają odrobinę świeżości do już sprawdzonych mechanik. Chociażby „wzrok orła” zastąpiono tu „bystrym wzrokiem” – działa to niemal tak samo jak namierzanie istotnych celów w ostatnich grach z serii Assassin’s Creed, tyle że nie z perspektywy unoszącego się nad mapą ptaka, a... oczu głównego bohatera. Teoretycznie zmiana drobna, ale w samej grze dość znacząca.

Podobnie zresztą jest ze śmiganiem po ścianach i innych pionowych powierzchniach – bohater(ka) może wspinać się po nich, ale tylko przez określony czas, mierzony za pomocą pasków wytrzymałości, niemal identycznych jak w The Legend of Zelda: Breath of the Wild (podobno kopiowanie jest najwyższą formą uznania, prawda?). Zapomnijcie więc o nieustannym wspinaniu się, bo to nie Assassin’s Creed! Wytrzymałość potrzebna jest także podczas podróżowania – szczególnie drogą powietrzną, z wykorzystaniem skrzydeł umożliwiających swobodne opadanie (lotnia z Breath of the Wild...?). Eksperymentom poddana została też kraina, którą przychodzi nam w grze przemierzyć wzdłuż i wszerz.

Świat gry w Immortals: Fenyx Rising jest śliczny – tak jak w innych produkcjach Ubisoftu. I na tym można byłoby poprzestać, bo jeśli chodzi o sandboksy, studio to znajduje się w czołówce deweloperów projektujących urokliwe piaskownice, które chce się zwiedzać, zaglądając do każdej dziury. Nawet w tym aspekcie nowa gra Francuzów okazuje się jednak totalnie inna niż Assassin’s Creedmapa, na której toczy się akcja, jest kilkakrotnie mniejsza i podzielona na parę skrajnie różniących się od siebie biomów – pomiędzy którymi została mocno zarysowana granica pozbawiona jakichkolwiek stopni przejściowych. Wygląda to na pierwszy rzut oka dziwnie, ale pasuje do specyficznego (acz niezwykle miłego dla oka) stylu graficznego, w którym utrzymane jest całe Immortals: Fenyx Rising.

Mapa świata nie jest duża, ale za to bardzo zróżnicowana. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Mapa świata nie jest duża, ale za to bardzo zróżnicowana.

Takie umowne podejście do świata gry pozwoliło też twórcom zapełnić go przeróżnymi atrakcjami, na które natykamy się niemal na każdym kroku. Z tego względu warto wdrapywać się na wyższe punkty i wykorzystywać „bystry wzrok” (zamiast synchronizacji, którą też da się wykonać w kilku punktach) – aby manualnie namierzać ciekawe miejsca na mapie.

Immortals: Fenyx Rising

Immortals: Fenyx Rising

PC PlayStation Xbox Nintendo

Data wydania: 3 grudnia 2020

Informacje o Grze
7.4

GRYOnline

6.8

Gracze

7.3

Steam

7.9

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Myśl półgłówku – bo nie będzie peanów na twą cześć!

W grze sporo walczymy, ale naprawdę dużo frajdy dają zagadki. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
W grze sporo walczymy, ale naprawdę dużo frajdy dają zagadki.

Znajdźki poukrywano tu na dwa sposoby i aby się do nich dostać, trzeba albo sprostać wyzwaniu umysłowo-zręcznościowemu, albo otwierać skrzynie, co... często i tak wiąże się z rozwiązaniem nieco prostszej (ale jednak) zagadki środowiskowej. Umysłowej gimnastyki więc nie brakuje – czasem są to przesuwane na szynach puzzle, kiedy indziej kulki, które należy umieścić w specjalnych jamach (uprzednio oczywiście znajdując je w okolicy). Podobnie jest z tzw. „szczelinami Tartaru” – po wskoczeniu do nich przenosimy się do innego wymiaru, gdzie czeka nas logiczno-sprawnościowy tor przeszkód najeżony pułapkami, które najczęściej można ominąć, wystarczy tylko trochę pogłówkować. I warto to robić – bo dzięki temu zdobywamy modyfikatory i nowy sprzęt dla naszego sympatycznego herosa.

Oczywiście jest tu miejsce na młóckę – co prawda dość uproszczoną, ale satysfakcjonującą i... w sumie niełatwą. Do dyspozycji mamy uniki, ciosy lekkie i silne, strzelanie z łuku i uderzenia specjalne – a wszystko to należy odpowiednio zgrać w czasie, by efektywnie szlachtować kolejne monstra i nie dać obić sobie urodziwej facjaty. Walka jest więc różnorodna i zrealizowana przyzwoicie – nie oferuje jednak tak ogromnej satysfakcji jak rozwiązywanie łamigłówek przestrzennych przygotowanych przez twórców. Serio – o wiele chętniej mierzyłem się z zagadkami logicznymi niż z kolejnymi przeciwnikami. Może to przez fakt, że pojedynki zostały ugrzecznione, a monstra nie padają na ziemię w kałuży krwi i z oderwanymi kończynami (jak wrogowie w Valhalli...), tylko rozpływają się w powietrzu? Na szczęście elementy logiczne przygotowano z o wiele większym pietyzmem – i to one sprawiły mi w grze najwięcej radości.

Immortals: Fenyx Rising to nie jest Asasyn dla dzieci! - ilustracja #2

TO NIE JEST PIERWSZY EKEPERYMENT UBI

Immortals: Fenyx Rising to nie jedyny udany eksperyment Ubisoftu. Firma ma na koncie kilka innych dzieł, w przypadku których twórcy opuścili swoją strefę komfortu i... wyszło im to zdecydowanie na dobre. Świetny tego przykład stanowi chociażby For Honor – wyjątkowa gra pojedynkowa, przy której po dziś dzień można się niezwykle przyjemnie bawić. Albo Valiant Hearts – stawiające na walory edukacyjne i opowiedzenie o konflikcie zbrojnym nie aż tak mocno wyeksploatowanym w grach wideo. Żałuję tylko, że – mimo faktu, iż deweloperom nie brakuje chęci i pomysłów na stworzenie czegoś innego niż kolejne odsłony Assassin’s Creed – nowe projekty to raczej tzw. „jednostrzałowce”, którym nie daje się szansy na powtórne zabłyśnięcie w ramach sequeli. Wydaje mi się, że ten sam los podzieli Immortals: Fenyx Rising – a szkoda, bo nowa marka mogłaby wreszcie stać się czymś więcej niż jedynie odpoczynkiem od kolejnych wtórnych gier o skrytobójcach. W końcu Ubisoft na to stać – czekamy zatem na więcej produkcji nieasasynopodobnych!

To nie jest „Asasyn” dla dzieci!

Stwierdzenie, że Immortals: Fenyx Rising jest pozycją dla młodszych fanów wirtualnej rozrywki okazuje się niezwykle krzywdzące dla tej gry. Nowa produkcja Ubisoftu stanowi zaskakująco przyjemne wyzwanie intelektualne z elementami zręcznościowymi i walką, pięknie wykreowanym światem i dobrze poprowadzoną fabułą. Najmłodsi gracze mogą mieć jednak problemy z ukończeniem tego tytułu – jest to więc świetna propozycja do wspólnego grania z pociechami lub samodzielnej rozgrywki dla starszego gracza. Pomimo asasynowych naleciałości cieszy fakt, że twórcy starają się zrobić coś innego (bo określenie „ coś nowego” mogłoby być troszkę na wyrost) – i faktycznie najnowsze dzieło „Ubi” jest czymś innym niż tylko bajkowym Assassin’s Creed.

Fani gier o skrytobójcach poczują się tu jak w domu, chociaż akcent z potyczek i zabijania przeniesiony został na zręczne palce (tak, w grze, mówiąc o „zręcznych palcach”, z pewnością usłyszelibyśmy jakiś dziwny i dwuznaczny komentarz Zeusa) i wytężanie szarych komórek. Miłośnicy Zeldy też poczują się doskonale podczas testowania Immortals: Fenyx Rising, bo to przyzwoita wariacja na temat Breath of the Wild, dostępna na platformach innych niż Switch. Zachwyceni tą produkcją będą również młodsi gracze, którzy mogą pograć w sympatyczną pozycję asasynopodobną, w dodatku pod opieką kogoś starszego, kto nie będzie się nudzić, śledząc wydarzenia na ekranie. Zadowoleni mogą być wszyscy – bowiem gameplay jest tu bardzo przyjemny. Wystarczy dać nowej grze Ubisoftu szansę i nie skreślać jej na wstępie, bo wydaje się „bajkowa” i wygląda jak „dla najmłodszych”. Wcale taka nie jest, to nie jest „Asasyn” dla dzieci – myślenie o Immortals: Fenyx Rising w tych kategoriach to poważny błąd!

Podobało się?

0

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl