Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 10 czerwca 2011, 15:06

Hitman: Absolution - E3 2011 - pierwsze spojrzenie

Agent 47 powraca! Gra dalej premiuje działanie po cichu i z ukrycia, to autorzy z IO Interactive przygotowują kilka zmian w mechanice. Czy przypadną one do gustu fanom serii?

Prezentacje gier na takich imprezach jak E3 mają różny przebieg, ale najczęściej odbywają się według prostego schematu: najpierw któryś z producentów opowiada co nieco o pokazywanym tytule, później demonstrowany jest fragment rozgrywki, na ogół przerywany komentarzem, a na końcu jest czas na ewentualne pytania. Duńczycy ze studia Io Interactive, którzy pokazywali nam najnowszą odsłonę cyklu Hitman na stoisku Square Enix, nie tracili czasu. Przywitali się i od razu przeszli do rzeczy, nie wypowiadając przez kolejne pół godziny ani słowa.

Z agentem 47 spotkaliśmy się w Chicago, na dachu jednego z budynków. Fabuła pozostała tajemnicą, jednak szybko stało się jasne, że zawodowy zabójca ma olbrzymie kłopoty – wskutek nieznanych wydarzeń, zapewne mających związek ze specyficzną profesją mężczyzny – teren został otoczony przez policję. Nasz śmiałek musiał wydostać się z obławy, nie informując stróżów prawa o swojej obecności. Jednym słowem: klasyka.

Chicago przywitało agenta 47 deszczem.

Droga ku wolności biegła przez starą, zdewastowaną bibliotekę, która została już opanowana przez policję. Funkcjonariusze kręcili się po okolicy, usiłując zlokalizować domniemanego intruza. Poszukiwania utrudniał im panujący w budynku mrok, dlatego czynili starania mające na celu przywrócenie zasilania. Brak stałego źródła światła sprzyjał natomiast uciekinierowi, toteż czym prędzej wziął się on do roboty.

Agent 47 opuścił się z balkonu, by znaleźć się na tym samym poziomie co patrolujący teren policjanci. Ukrywając się za kilkudziesięciocentymetrową balustradą, przesuwał się powoli do przodu, pilnując, by nie zostać zauważonym. Po chwili jeden z gliniarzy ruszył w jego kierunku, a prowadzący prezentację Duńczyk wycofał się i odpalił zupełnie nową dla serii opcję – Instynkt.

W Hitman: Absolution Instynkt będzie pełnił różnorodną rolę. Najczęściej pomoże przewidzieć, jaką trasą przejdzie znajdujący się nieopodal przeciwnik. Nie da się ukryć, że jest to ogromne ułatwienie, bo dzięki niemu nie będziemy zmuszani do żmudnej obserwacji marszruty wrogów. Z drugiej jednak strony – korzystanie z tego swoistego przeczucia nie jest obligatoryjne. Jeśli mamy ochotę poświęcić trochę czasu na dokładne poznanie zachowania rywali, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dalej robić to po staremu. Instynkt pomoże również szybko odnaleźć ewentualne drogi ucieczki z danej lokacji, zaznaczy znajdującą w okolicy broń, a także – i to jest w sumie chyba najciekawsze jego zastosowanie – pozwoli udawać osobę, której przebranie aktualnie nosimy. To po to, by nie zostać rozpoznanym.

47 w przebraniu policjanta z łatwością opuści budynek.

Wróćmy jednak do prezentowanego fragmentu rozgrywki. Wiedząc już, że strażnik zatrzyma się tuż obok ukrywającego się agenta, ten natychmiast się wycofał. Cierpliwie poczekał, aż policjant się odwróci, a następnie sprowadził go do parteru, dusząc własnymi rękoma. Kolejny przeciwnik musiał uznać wyższość zabójcy kilkanaście metrów dalej. Oznaczony kodem kreskowym morderca załatwił go przedłużaczem, zabranym chwilę wcześniej z biurka. Niedługo potem w ruch poszły kolejne dwa przedmioty: podniesione z regału kamienne popiersie oraz zabrana martwemu stróżowi prawa tonfa. Oba oczywiście pomogły agentowi zlikwidować kolejnych wrogów.

Duński producent dotąd bardzo sprawnie unikał wykrycia. Udało mu się nawet sabotować skrzynkę z bezpiecznikami, co uniemożliwiło policji włączenie światła. Czas jednak było pokazać bardziej agresywną naturę naszego podopiecznego, co też prowadzący prezentację niezwłocznie uczynił. Najpierw wyciągnął zdobyty chwilę wcześniej pistolet, po czym bezczelnie podkradł się do grupy rozmawiających gliniarzy. Jeden z nich mordował się z psującą się latarką, co 47 natychmiast wykorzystał. Agent wyskoczył z ukrycia, zasłonił się zdezorientowanym mężczyzną i przystawił mu broń do skroni. Zaskoczeni koledzy przetrzymywanego w charakterze żywej tarczy delikwenta nie śmieli oddać strzału do zabójcy.

Hitman zaczął się wycofywać w kierunku głównego wyjścia z budynku. Policjanci trzymali się na dystans, ale nie odstępowali mordercy na krok. Kiedy 47 znalazł się za winklem, unieszkodliwił trzymanego pechowca i zaczął wbiegać po pobliskich schodach na górę. Stróże prawa rzucili się w pościg, ale agent skutecznie ostudził ich zapał, chowając się za balustradą (klasyczny system osłon w akcji) i punktując z pistoletu kolejnych wrogów.

Wyczyn zabójcy postawił na nogi wszystkich funkcjonariuszy, do akcji wkroczył nawet policyjny śmigłowiec. Helikopter oślepiał pomieszczenia, przez które przemieszczał się poszukiwany zbieg, ale ten skutecznie chował się za kolejnymi przeszkodami. Świadkami najbardziej efektownej sceny byliśmy w gołębniku. Podmuchy wirnika rzucały przedmiotami po całej sali, a ogień z karabinów maszynowych dokonywał prawdziwego spustoszenia. Jednakże i z tej opresji udało się agentowi wyjść cało. Kilkanaście metrów dalej był już całkowicie bezpieczny.

47 poczekał, aż zbliży się do niego patrolujący teren policjant i szybkim, wyuczonym ruchem pozbawił go życia. Następnie przebrał się w mundur funkcjonariusza, licząc, że dzięki temu uda mu się opuścić to miejsce. I słusznie. Bohater zaczął kierować się naprzód jedyną dostępną drogą. Przechodząc przez mieszkanie ćpunów, wyrwał jednemu z nich fajkę wodną, a następnie załatwił nią wchodzącego drugimi drzwiami policjanta. To było ostatnie zabójstwo podczas tej prezentacji. Widząc, że na korytarzu pojawia się coraz więcej krawężników, agent zaprzestał demonstrowania swoich unikatowych zdolności.

Grę napędza autorski silnik Glacier 2.

Łysy mężczyzna powoli przedzierał się naprzód. Dwukrotnie był bliski wykrycia, ale świdrujących go wzrokiem stróżów prawa zniechęcił, przysłaniając twarz czapką. Gdy do akcji wkroczyły siły specjalne, cierpliwie poczekał, aż uzbrojeni po zęby komandosi pobiegną na wyższe piętro. Nie niepokojony przez nikogo zjechał windą na parter, wyszedł z budynku i na stacji metra wtopił się w tłum. To był koniec tej emocjonującej opowieści.

Nie trzeba być Sherlockiem, by zauważyć, że seria Hitman poszła w zupełnie nowym kierunku. Nadal mamy do czynienia ze skradanką, ale widać, że twórcy wyraźnie ograniczyli użytkownikowi pole manewru. Poprzednie gry z tego cyklu rzucały nas w określone środowisko, stawiały przed nami zadanie i mówiły: radź sobie sam, najlepiej jak potrafisz. W Absolution brakuje tego pierwiastka swobody – z jednej strony miałem wrażenie, że prezentacja została z premedytacją zaplanowana tak, by pokazać różne aspekty zabawy, z drugiej wydawało mi się, że nie ma tu mowy o przypadku i tak właśnie wyglądać będzie cała gra. W związku z czym odniosłem wrażenie, że rozgrywka jest piekielnie liniowa.

Oczywiście takie podejście ma też swoje dobre strony. Ucieczkę Hitmana oglądało się po prostu jak dobry film. Brak wtrętów ze strony twórców w trakcie pokazu zapewne był celowy – chodziło o to, by nie popsuć odbioru tego widowiska. A że całość wyglądała naprawdę dobrze, to i z prezentacji wyszedłem zadowolony. Coś czuję, że środowisko fanów agenta 47 podzieli się na dwa obozy: ortodoksyjni miłośnicy zabójcy będą psioczyć na duńskiego producenta, reszta z radością przyjmie te zmiany.

Ja oficjalnie wpisuję grę Hitman: Absolution na listę tytułów godnych zainteresowania. Nie jestem zwolennikiem radykalnych zmian w strukturze rozgrywki znanych tytułów, ale czasem odświeżenie jest potrzebne, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie wydaje się trafionym pomysłem. Nowe dzieło firmy Io Interactive zapowiada się naprawdę nieźle, jak jednak ostatecznie wypadnie, przekonamy się dopiero w przyszłym roku. O ile oczywiście mamy w domu peceta, Xboksa 360 lub konsolę PlayStation 3.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Hitman: Rozgrzeszenie

Hitman: Rozgrzeszenie