Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 22 września 2009, 09:59

autor: Marek Grochowski

Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony - pierwsze spojrzenie

Tak znakomite dodatki jak te do Grand Theft Auto IV potrafi robić niewielu deweloperów. Na tegoroczną jesień firma Rockstar Games szykuje kolejne mocne uderzenie dla fanów gangsterskich klimatów.

Grand Theft Auto IV – The Ballad of Gay Tony to produkcja, o której głośno zrobiło się już ponad cztery miesiące temu. Za zamkniętymi drzwiami mieliśmy niepowtarzalną okazję, by zobaczyć, jak przebiegają dwie spośród dwudziestu misji, jakie szykuje dla posiadaczy X360 Rockstar Games.

The Ballad of Gay Tony to projekt, który ma przytłoczyć nas swoim przepychem i spektakularnym rozmachem, charakterystycznym dla wielkiego kina akcji, gdzie efektowne eksplozje są na porządku dziennym, a strzelaniny z użyciem ton amunicji obejmują zasięgiem kilka wielkomiejskich dzielnic. W końcu Liberty City jest wystarczająco duże, aby pomieścić i historię o emigrantach, i krótki epizod o harleyowcach, i nawet parę słów o gejach. Konkretnie to o jednym z tych ostatnich, osobliwym Tonym, który wbrew tytułowi gry wcale nie jest jej głównym bohaterem, a naszym pierwszym i najistotniejszym zleceniodawcą.

Po latach nieobecności powracają skoki na spadochronach.

Tony Prince posiada w Liberty City dwa nocne kluby – Hercules i Maisonette 9. Ostatnio jednak nie wiedzie mu się za dobrze, gdyż popadł w długi, a wierzyciele żądają szybkiej spłaty należności, na dodatek niewiele sobie robiąc z uzależnienia od narkotyków, których Tony zdążył już wciągnąć kilogramy. Ta chwilowa niedyspozycja Prince’a sprawiła, że obecnie jego interesami zajmuje się Luis Lopez, osobisty ochroniarz, chłopiec na posyłki i człowiek od brudnej roboty, a mówiąc wprost: gracz. To właśnie ów ciemnoskóry dresiarz ma spłacić bogaczy z Liberty City i zasugerować im delikatnie, że przeszkadzanie Tony’emu w codziennych obowiązkach nie jest dobrym pomysłem.

Pierwsza okazja do zarobienia paru groszy dla bossa to misja Dropping In, w której trzeba wybrać się do prezesa klubu hokejowego Liberty City Rampage. Do niedawna Tony miał w drużynie dość spore udziały, ale nieopatrznie sprzedał je po zbyt niskiej cenie i chciałby teraz odzyskać pieniądze. Rozmowa z szefem klubu powinna załatwić sprawę, ale najpierw trzeba dostać się do jego siedziby, położonej na ostatnim piętrze nowoczesnego wieżowca. W misji Luisowi partneruje Timur, gangster ze wschodnim akcentem, który ma zająć się asekuracją Lopeza na wypadek, gdyby coś poszło niezgodnie z planem. Wygląda na to, że do biurowca najłatwiej podlecieć helikopterem, najpierw wznosząc się jak najwyżej w chmury, a następnie przelatując w kierunku Star Junction tak szybko, jak się da. Po trwającej blisko minutę podróży czas na popisowy numer – wyskok Luisa ze spadochronem, obsługiwanym identycznie jak w GTA: San Andreas. Idealne lądowanie na podeście dla helikopterów, szybkie spojrzenie na różowo-fioletowy HUD i już można przystąpić do właściwej części misji. Byle szybko, bo właśnie zauważyły nas kamery, a w całym budynku rozlega się alarm.

Luis schodzi w dół, kasując tabuny przeciwników przy użyciu nowej broni, miniguna P90, następnie podchodzi do szybu z windą i wyciąga drugie narzędzie zniszczenia – sticky bombs. Są to ładunki wybuchowe, które eksplodują po zbliżeniu się przeciwnika albo nastawieniu zegarowego zapalnika. Huk i szalejące płomienie uruchamiają system przeciwpożarowy, a szybki Lopez zyskuje parę sekund, by przedrzeć się do recepcji klubu i zdjąć facetów za biurkami w przeszklonym pomieszczeniu. Niestety śmierć współpracowników nie przekonuje prezesa do wpłacenia pieniędzy na konto Tony’ego, pozostaje więc zlikwidować biznesmena. Po strzale z pistoletu cel wypada przez okno, następnie w zwolnionym tempie frunie z wysokości kilkudziesięciu pięter i na końcu rozbija głowę o beton. Tak, na pewno jest martwy.

Teraz trzeba uciec przed ochroną. Najlepiej tą samą drogą, co denat, ale tym razem z użyciem spadochronu. Szczęśliwie obok wieżowca przejeżdża nasz kompan, Timur i wystarczy tylko wylądować na jego pędzącej ciężarówce, a ten będzie już wiedział, jak wyminąć nadjeżdżające radiowozy. Misja zaliczona, emocje podgrzane, a przedstawiciele Rockstar Games szybko włączają kolejne zadanie, nazwane przewrotnie Sexy Time.

Luksusowe jachty mają tendencję do szybkiego znikania pod wodą.

Teraz Luis rozmawia z lokalnym gangsterem, Yusufem Amirem, u którego w tle na ekranie telewizora widać napisy końcowe z GTA IV, na stole natomiast złotą makietę Liberty City, symbol przepychu i pozbawionego gustu wydawania pieniędzy. Yusuf chce, by ukraść dla niego niewielki helikopter, Buzzarda. Haczyk tkwi w tym, że maszyna zaparkowana jest na luksusowym jachcie, strzeżonym przez świetnie uzbrojone motorówki. Lopez nie widzi jednak żadnego problemu: wsiada do Super Drop Diamonda, jaskrawożółtego kabrioletu, który wiezie go na przystań. Tam czeka już szybka łódź klasy Smuggler, z pomocą której łatwo ominąć wrogie patrole i podpłynąć po cichu do burty wskazanego jachtu. Krótka scenka przerywnikowa zdradza, że na pokładzie trwa akurat impreza z damami lekkich obyczajów. Czas nieco ją popsuć, kradnąc z lądowiska Buzzarda. W chwili, gdy Lopez zasiada za sterami helikoptera, w słuchawce telefonu rozlega się głos Yusufa. Plany uległy zmianie: jacht trzeba zniszczyć przy użyciu zamontowanych w Buzzardzie minigunów lub rakiet. Posyłanie statku na dno to wielkie widowisko, podczas którego Luis kilkakrotnie podlatuje do jachtu, a ten z każdą kolejną wizytą staje w coraz większym ogniu. Załoga ewakuuje się, a my patrzymy, jak wrak powoli znika w wodnej toni. To jeszcze nie koniec akcji, bowiem części przeciwników udało się odpłynąć na motorówkach. Należy ich zestrzelić, inaczej postraszą nas strzałami z bazooki. Wykonywanie wyroków trwa parędziesiąt sekund, a po skończonej robocie ponownie dzwoni Yusuf, tym razem z podziękowaniami i zachętą do dalszej współpracy.

Dwie pokazane misje to zaledwie ułamek atrakcji czekających na graczy w The Ballad of Gay Tony, dodatku, który już przed miesiącem wyglądał kapitalnie i zapewne wreszcie wykorzysta potencjał Liberty City i GTA IV jako całości. Blisko dwadzieścia efektownych zadań, do których można w każdej chwili powrócić i śrubować procentowe statystyki, nowe pojazdy, gatunki broni, a nawet strony internetowe. Do tego możliwość gry w golfa, wcielenia się w dyskotekowego bramkarza, porwania wagonu metra, a nawet poprowadzenia czołgu – to wszystko brzmi już wystarczająco oszałamiająco, by zaznaczyć sobie w kalendarzu datę 29 października, a na geja Tony’ego czekać z otwartymi ramionami. Jakkolwiek by to nie brzmiało.

Marek „Vercetti” Grochowski

Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony

Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony