Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sniper Elite 4 Publicystyka

Publicystyka 19 stycznia 2017, 15:00

Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści…

Na niecały miesiąc przed wyznaczoną na 14 lutego premierą testowaliśmy przez ponad dwie godziny Sniper Elite 4. To bezpieczna kontynuacja, która mimo kulejącej sztucznej inteligencji i braku poważniejszych zmian w mechanice spodoba się fanom serii.

SNIPER ELITE 4 W SKRÓCIE:
  1. czwarta część snajperskiej serii od studia Rebellion;
  2. akcja osadzona w 1943 roku, w opanowanych przez nazistów Włoszech;
  3. misje rozgrywające się na dużych, otwartych mapach, obfitujących w zadania poboczne oraz znajdźki;
  4. przeciętna sztuczna inteligencja przeciwników;
  5. wzrost znaczenia innych broni prócz karabinu snajperskiego;
  6. kooperacja oraz Przetrwanie jako nowe tryby rozgrywki wieloosobowej.

Sprintem przemknąłem zza muru w krzaki tuż obok stanowiska artylerii, pilnowanego przez dwóch niemieckich szeregowych. Przeczekałem, aż obaj odwrócą się i przekradłem się za plecy tego, który stał bliżej. Był już niemal w zasięgu, ale zaczął obracać się w moją stronę, więc doskoczyłem do niego i sprawnym cięciem noża poderżnąłem mu gardło.

Niestety, odgłos kroków oraz ostatnie tchnienia umierającego zaalarmowały jego towarzysza. Odwrócił się… po czym przez dobre kilka sekund analizował to, co widzi, dając mi dostatecznie dużo czasu, by wyeliminować go dźgnięciem w czaszkę. Parę rzeczy zmieniło się w Sniper Elite 4, odkąd grałem w produkcję Rebellion na ubiegłorocznym gamescomie, ale największa bolączka – kiepska sztuczna inteligencja przeciwników – na niecały miesiąc przed premierą razi jeszcze mocniej.

Niech nie zwiedzie Was sielankowy widok – w tym miasteczku roi się od nazistów.

Idioci ze swastykami

Niezbyt to dobry sposób na rozpoczęcie zapowiedzi – od razu nastawiać Was negatywnie do omawianego tytułu. Zaznaczę więc, że pomimo rozmaitych niedociągnięć małych i dużych, ponad dwie godziny, jakie spędziłem ze Sniper Elite 4, były czasem naprawdę przyjemnym i zapowiada nam się produkcja co najmniej solidna. Problem w tym, że w stosunku do wersji z gamescomu praktycznie nie widać tutaj poprawek. Szczególnie widoczne jest to właśnie przy sztucznej inteligencji. Napotykani naziści są skrajnie głupi: potrafią kompletnie zignorować bohatera przebiegającego sprintem kilka metrów od nich, a gdy któryś z ich kolegów zostanie zastrzelony z karabinu snajperskiego, od razu podchodzą w to samo miejsce, skąd można ich wystrzelać jak kaczki.

Jednocześnie nie ułatwia to gry tak, jak mogłoby się wydawać, bo aby nadrobić braki w sztucznej inteligencji, deweloperzy uczynili wszystkich niemieckich żołnierzy strzelcami wyborowymi. Jeśli znajdziecie się w środku strzelaniny z kilkoma przeciwnikami, szanse na odstrzelenie każdego z nich są raczej mizerne; najlepszym sposobem jest wówczas sprint w przeciwnym kierunku i przeczekanie alarmu w ukryciu. Gracze szukający prawdziwego wyzwania nadal znajdą więc tutaj coś interesującego, choć niekoniecznie z właściwych powodów.

Przeciwnicy nie grzeszą inteligencją i pomimo obecności snajpera lubią wybiec na otwartą przestrzeń.

Oficerowie wyróżniają się innymi mundurami, dzięki czemu łatwiej ich wyeliminować.

Mapy w rozmiarach XL

Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści… - ilustracja #4

Oprócz kampanii i trybu wieloosobowego, w Sniper Elite 4 pojawi się opcja potrenowania na strzelnicy. Mamy na niej dostęp do wszystkich broni (po sześć z każdego rodzaju plus dwie dostępne jako płatna zawartość do pobrania), a bijąc swoje osobiste rekordy w wyzwaniach, zyskujemy dodatkowe doświadczenie, które możemy później wykorzystać w dalszej zabawie.

Weteranów serii może zresztą zdziwić kierunek, w jakim się ona rozwija. Deweloperzy szczycą się, że w porównaniu do poprzednich części, mapy w czwartym Sniper Elite są naprawdę wielkie, a wykonanie wszystkich głównych oraz pobocznych celów wymaga poświęcenia każdej misji minimum godziny. Z jednej strony daje to zdecydowanie większą swobodę: otwarta struktura etapu, który ogrywałem, pozwoliła np. wyeliminować główny cel z kilkuset metrów jednym strzałem po zaledwie kilku minutach rozgrywki.

Z drugiej zaś niekoniecznie przypadnie to do gustu miłośnikom gier stricte snajperskich, bo w tak zbudowanych poziomach na znaczeniu zyskują inne bronie. Tak naprawdę korzystanie wyłącznie z karabinu wyborowego w Sniper Elite 4 to kwestia narzucenia samemu sobie ograniczeń; równie dobrze możemy nie używać go wcale i wszystkich napotkanych nazistów wybijać przy pomocy karabinu maszynowego, pistoletu lub noża.

Ogólnie jednak pójście w stronę otwartych map to według mnie krok w bardzo pożądanym kierunku, bo po dwóch sesjach z grą nie mam wątpliwości, że Rebellion naprawdę nieźle radzi sobie z projektowaniem dużych etapów. Poziom, z jakim zapoznałem się w Warszawie, to niewielka wyspa, na której udało się jednak zmieścić parę klimatycznych lokacji: zrujnowaną wieżę, miasteczko noszące jeszcze ślady niedawnych masowych egzekucji cywili, parę stanowisk artylerii oraz punkt centralny – pałacyk na wzgórzu, gdzie stacjonował mój główny cel. Dodatkowo otwarta struktura momentami buduje napiętą atmosferę, bo gdy wrogowie mogą kryć się z każdej strony, przeprawa przez teren pozbawiony jakichkolwiek kryjówek zamienia się w paniczny sprint do najbliższych krzaków.

Lekcje anatomii po niemiecku

Czasami nawet snajper musi sięgnąć po mniej celną, ale szybszą broń, gdy zrobi się zbyt gorąco.

Najlepsze momenty – które mimo wszystko przekonały mnie do tego, że to może być naprawdę przyjemna gra – Sniper Elite 4 nadal oferuje wtedy, gdy usadowimy się wygodnie na wieży i zaczniemy przetrzebiać szeregi wroga ze snajperki. Po wyeliminowaniu oficera idealnie wymierzonym strzałem z ponad dwustu metrów i obserwowaniu, jak jego podwładni bezsilnie miotają się, próbując nas namierzyć, trudno nie odczuć dzikiej satysfakcji. Tradycyjnie pomaga przy tym znak firmowy serii, czyli „killcam”, prezentujący nam z chirurgiczną dokładnością, jak nasza kula czyni spustoszenie w narządach wewnętrznych przeciwnika.

W czwartej części mechanika ta jest jednak wykorzystywana nie tylko przy trafieniach z karabinu snajperskiego, ale także przy zabójstwach na bliski dystans oraz eksplozjach. Na szczęście, w porównaniu do poprzednich odsłon cyklu oraz wersji z gamescomu, na miesiąc przed premierą „killcam” nie jest nadużywany: wcześniej potrafił skutecznie wytrącać z rytmu, teraz zaś stanowi po prostu efektowne, lecz niezbyt częste urozmaicenie szczególnie imponujących strzałów.

Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści… - ilustracja #2

Niestety, za sprawą problemów technicznych nie miałem okazji zagrać w tryb wieloosobowy. Ten jednak ma być w Sniper Elite 4 wyjątkowo rozbudowany: pojawi się przede wszystkim możliwość przejścia całej kampanii w kooperacji z innym graczem. Ponadto dodano nastawiony bardziej na szybką akcję tryb Przetrwanie, w którym odpieramy kolejne fale nazistów – co prawda można w niego grać samemu, jednak największą frajdę sprawi, gdy połączymy siły z maksymalnie trojgiem towarzyszy. Na koniec zostają snajperskie potyczki z innymi graczami w trybie PvP. Nie ma więc obaw o to, że po ukończeniu kampanii nie będzie co robić.

Miałem dodatkowo okazję przetestować kolejną z zapowiadanych nowości, czyli mechanikę jeszcze na gamescomie buńczucznie nazywaną „parkourem”. Nie łudźcie się: do systemów z Assassin’s Creed (ani nawet zdecydowanie bardziej pod tym względem ograniczonego Watch Dogs 2), Sniper Elite 4 nawet się nie zbliża. Wspinanie się jest tutaj dostępne wyłącznie w ściśle wyznaczonych, stosunkowo rzadko występujących miejscach i stanowi raczej ciekawostkę niż naprawdę ważny element rozgrywki. Pod względem oprawy tytuł nie prezentuje się także jakoś wyraźnie lepiej od osadzonej w Afryce części trzeciej – oczywiście oprócz tego, że poziomy są zdecydowanie większe i bardziej otwarte. To nadal ten sam autorski silnik, nie spodziewajcie się zatem graficznych wodotrysków.

Przechodzenie kampanii w duecie może być całkowicie innym przeżyciem – zastosować będzie można zdecydowanie bardziej zaawansowane taktyki.

Oprócz kooperacji do trybów wieloosobowych dojdzie Przetrwanie, które jest jednak nastawione na zdecydowanie szybszą, mniej wyrafinowaną akcję.

Jeszcze raz to samo

Ostatecznie więc Sniper Elite 4 to bezpieczna kontynuacja. Gdyby nie otwartość map oraz tryb kooperacji, mogłaby być bez przeszkód nazywana odgrzewanym kotletem. Trudno to oczywiście mieć deweloperom za złe: przez poprzednie trzy ciepło przyjęte odsłony serii wyrobili pewną formułę, której nikt w studiu nie ma zamiaru drastycznie zmieniać. Mimo to brakuje w „czwórce” czegoś, co mogłoby przyciągnąć graczy takich jak ja, którzy w poprzedniczkę pograli parę godzin, nieźle się bawili, ale nigdy do niej nie wrócili.

Dla miłośników gier snajperskich to oczywiście nadal pozycja obowiązkowa – zapowiada się solidny przedstawiciel gatunku, nieco kulejący z powodu momentami tragicznej sztucznej inteligencji, ale i tak oferujący przyjemne doświadczenia. Rewolucji nie ma, bo i być jej nie powinno – seria Rebellion, w przeciwieństwie do chociażby Sniper: Ghost Warrior, dość dawno temu odnalazła swoją tożsamość i tej tożsamości się trzyma. Szkoda tylko, że za cenę postępującej stagnacji.

O AUTORZE

Podczas wizyty w Warszawie spędziłem ze Sniper Elite 4 ponad dwie godziny, grając na PlayStation 4 zarówno w pierwszą misję kampanii na standardowym poziomie trudności, jak i w tryb Przetrwanie. Wcześniej produkcję Rebellion miałem okazję przetestować podczas ubiegłorocznego gamescomu. Moja przygoda z cyklem Sniper Elite rozpoczęła się – i jak na razie zakończyła – na trzeciej części, która jednak nie wciągnęła mnie na tyle, bym dotarł do jej końca.

ZASTRZEŻENIE

Wyjazd autora na pokaz Sniper Elite 4 w Warszawie opłacił polski wydawca gry, firma Cenega.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Sniper Elite 4

Sniper Elite 4