Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Saints Row IV Publicystyka

Publicystyka 14 czerwca 2013, 11:32

autor: Amadeusz Cyganek

Graliśmy w Saints Row IV - absurdalny sandbox na dopalaczach

Seria Saints Row ostatecznie odcięła się od naśladowania GTA. Czwarta część prezentuje za to zestaw supermocy, totalną rozwałkę i masę kompletnie zwariowanych pomysłów.

Rywalizacja z GTA w dziedzinie gangsterskich sandboksów jest raczej z góry skazana na niepowodzenie. Mimo sporego sukcesu, jaki stał się udziałem Saints Row: The Third, twórcy ze studia Volition ani myślą stawać w szranki z produkcją Rockstar Games, skupiając się na tym, co potrafią najlepiej – tworzeniu niesamowicie zwariowanych i absurdalnych gier, w których czarny humor i wszechobecna groteska to podstawa sukcesu. Czwarta odsłona sagi o przygodach Świętych wcale nie zamierza być gorsza – co więcej, tak odjechanego dzieła chyba jeszcze nie widzieliśmy!

Wydawało się, że po zwycięstwie nad kosmitami oraz wrogimi gangami naszej ekipie już nic nie może zagrozić. I faktycznie, przez pewien czas sytuacja była iście sielankowa – szef Świętych został mianowany prezydentem USA, a Biały Dom zmieniony w miejsce ciągłych imprez i hucznych balang. Wszystko, co dobre, szybko jednak się kończy – podczas rutynowego dnia rządów na budynek napadła niezastąpiona banda ufoków, robiąc z siedziby prezydenta miejsce regularnej wojny. Tego, co wyprawiało się na ekranie przez kilka kolejnych minut, nie da się określić inaczej, jak jedną wielką totalną masakrą. Zmasowany nalot przybyszów z kosmosu powstrzymywany był na kilka różnych sposobów – od najprostszych strzelb, poprzez bazooki, ciężkie karabiny maszynowe, aż po najbardziej zmyślne, prototypowe spluwy. Wśród nich prym wiódł dubstep gun – wyobraźcie sobie pistolet, którego amunicją są dźwięki popularnej ostatnio muzyki elektronicznej: normalnemu człowiekowi taki patent z pewnością nie mieści się w głowie. To kolejne potwierdzenie, że autorów ze studia Volition stać na naprawdę nieprzeciętne pomysły.

Święci u władzy – jak do tego doszło? - 2013-06-14
Święci u władzy – jak do tego doszło?

Jeśli ktoś sądził, że wymiany ognia okażą się choć odrobinę bardziej taktyczne I mniej przypadkowe niż poprzednio, mylił się – tutaj nadal liczy się szybkość, z jaką wypluwamy kolejne wiadra kul, i korzystanie z różnego rodzaju materiałów wybuchowych. Już po chwili Biały Dom przemienił się w ruinę, a na kolejnych kondygnacjach toczyliśmy regularną bitwę z coraz to zmyślniejszymi spluwami. Batalia dotarła w końcu na dach, gdzie nie było już miejsca na skrupuły – kosmici atakowali zarówno z dołu, jak i z góry, schowani w swoich mało wytrzymałych statkach kosmicznych. Choć rozgrywka trwała zaledwie parę minut, ilością rzeczy, jakie wydarzyły się przez ten czas, można by obdzielić kilka gier akcji. Obrona naszej posesji w tym wydaniu to zajęcie niezwykle dynamiczne, a przy tym naprawdę mocno wciągające. W zasadzie nie było nawet chwili, w której ta szalona rozwałka mogłaby się znudzić, a o to przecież chyba chodzi.

W strzelaninach znowu położymy trupem setki przeciwników. - 2013-06-14
W strzelaninach znowu położymy trupem setki przeciwników.

Okazją do przetestowania różnorodnych nowości, będących udziałem „czwórki”, stało się również rozegranie kilkunastu minut w trybie sandbox, gdzie niczym nieskrępowani mogliśmy korzystać z uroków i możliwości, jakie stwarza miasto. Od teraz nasz bohater dysponuje czterema mocami specjalnymi, dzięki którym sieje spustoszenie na ulicach. Jedną z nich jest samozapłon pozwalający na wytworzenie sporego pożaru, generującego olbrzymie zniszczenia i zamęt na drodze. Kolejną – umiejętność dająca szansę na potężne uderzenie powodujące eksplozję zmiatającą wszystko z powierzchni ziemi. Oczywiście nasze występki nie pozostają bez odzewu – jeśli dobrze się postaramy, nagle na głowę zwalają nam się całe zastępy przeciwników ostrzeliwujących naszą postać praktycznie z każdej strony za pomocą rozmaitego arsenału bojowego. Na ulicy toczy się wówczas regularna wojna w stylu znanym z najbardziej widowiskowych filmów akcji – stajemy w pojedynkę przeciwko całej hordzie wrogów prowadzących ogień zaporowy, próbując używać naturalnych osłon oraz niektórych przedmiotów znajdujących się w okolicy i cechujących wybuchowymi możliwościami.

W zwiedzaniu miasta pomoże nowa umiejętność błyskawicznego sprintu. - 2013-06-14
W zwiedzaniu miasta pomoże nowa umiejętność błyskawicznego sprintu.

Saints Row IV to jednak nie tylko ciągła eksterminacja – to również korzystanie z uroków miejskiej rzeczywistości. W metropolii znajdziemy mnóstwo przeróżnych sklepów i punktów, w których np. da się zakupić ulepszenia broni lub nowe ciuszki, jeszcze bardziej wyróżniające naszą postać na tle przeciętnych mieszkańców. W „czwórce” jazda samochodami nie jest już konieczna, jeśli chcemy prędko przenosić się pomiędzy kolejnymi lokacjami – umiejętność błyskawicznego sprintu pozwala przemierzać różnorodne odległości w ekspresowym czasie, a wykonanie skoku w trakcie biegu – przelecieć długie kilometry nad dachami budynków. Nie zabraknie tu również różnego rodzaju misji pobocznych – jedna z nich polegała na jak najszybszym pokonaniu danego odcinka trasy, zbierając po drodze power-upy zwiększające tempo sprintu lub dorzucające sekundy do odejmowanych od końcowego wyniku na mecie tego dziwnego wyścigu. Po prostu czyste szaleństwo.

Jeszcze większa i jeszcze bardziej zwariowana – całe Saints Row IV. - 2013-06-14
Jeszcze większa i jeszcze bardziej zwariowana – całe Saints Row IV.

Fani serii poczują się jak w domu – Saints Row IV to kawał totalnie odjechanego, karykaturalnego i niesamowicie intensywnego sandboksa, który nawet przez chwilę nie próbuje być choć trochę normalny. To, co wyprawia się na ekranie, to demolka do kwadratu – trzecia część przy tym, co dane nam było teraz ujrzeć, to naprawdę mały pikuś. Jeśli komuś nie odpowiada styl produkcji studia Volition, cóż – to wyłącznie jego problem, bo gra zapowiada się naprawdę nieprzeciętnie, a chwilowe zawirowania związane z upadkiem THQ zdają się powoli odchodzić w niepamięć. Pozostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że poziom absurdu osiągnie kolejne, niezdobyte dotąd szczyty.

Saints Row IV

Saints Row IV