Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Overwatch Publicystyka

Publicystyka 8 listopada 2014, 13:00

autor: Luc

Graliśmy w Overwatch – pierwszoosobowy shooter prosto od Blizzarda!

Choć plotki o powstaniu nowego uniwersum krążyły pośród graczy już od dłuższego czasu, dopiero teraz stały się one faktem. Już w kilka chwil po ogłoszeniu Overwatch, mieliśmy okazję przetestować jak Blizzard odnalazł się w nowym dla siebie gatunku.

OVERWATCH W SKRÓCIE:
  • pierwszoosobowa, sieciowa strzelanka osadzona w niedalekiej przyszłości;
  • rozgrywka prowadzona głównie w trybie 6v6;
  • skupienie się na akcji, fabularna narracja „poza grą”;
  • nacisk na wykonywanie konkretnych zadań, nie na zabijanie przeciwników;
  • bohaterowie podzieleni na cztery kategorie;
  • możliwość nieograniczonego zmieniania herosów podczas potyczki;
  • walki toczące się na mapach inspirowanych znanymi lokacjami;
  • gra trafi na PC, wersje konsolowe nie zostały potwierdzone.

Pomimo tego, że wraz z pojawieniem się Hearthstone i Heroes of the Storm, zamknięty krąg „trzech serii“ w portfolio Blizzarda nareszcie zdawał się pękać, na całkowicie nowy świat przyszło nam czekać siedemnaście długich lat. Choć wszyscy spodziewali się, że ten dzień w końcu nadejdzie, w momencie, w którym Chris Metzen prezentował na Blizzconie po raz pierwszy Overwatch, oprócz ekscytacji wyczuć można było także wiszące w powietrzu pytanie – czy Blizzard poradzi sobie ze strzelanką? Na specjalnej sesji rozegraliśmy łącznie dwa pełne, kilkunastominutowe spotkania i choć na ostateczną odpowiedź jest jeszcze za wcześnie, wszystko wskazuje na to, że Jeff Kaplan i jego zespół zmierzają we właściwym kierunku.

Overwatch, pomimo nastawienia na czystą akcję, nie zostanie pozbawiony naturalnie historii. Tym razem jednak, zwolennicy rozbudowanych uniwersów odkrywanych podczas rozgrywki, poczują się raczej zawiedzeni. Choć sam zarys fabuły już poznaliśmy, jej kolejne etapy i rozdziały będą graczom przekazywane nie w formie wykonywanych misji, opatrzonych odpowiednią narracją, lecz prawdopodobnie jedynie za sprawą filmowych przerywników. Twórcy przyznali, że choć decyzja o takiej, a nie innej prezentacji świata była jak najbardziej świadoma, cały proces jest dla nich jednym, wielkim eksperymentem. Aby nie zawieść miłośników bardziej skomplikowanych wątków, położyli jednak nacisk na bohaterów oraz ich motywacje. Zanim jednak się na nich skupimy – krótko o samym uniwersum. 

Overwatch czyli co?

W przypadku nowej gry Blizzarda mamy do czynienia z pojęciem alternatywnej rzeczywistości, zaś jej przebieg zaczynamy śledzić na 30 lat przed współczesnością. To właśnie wtedy następuje całkowicie niespodziewany atak służących do tej pory ludziom robotów – tzw. Omni, który stawia świat na krawędzi zagłady. Aby zapobiec niebezpieczeństwu, najważniejsi przywódcy decydują się na oddelegowanie swojej najściślejszej, militarnej elity na potrzeby nowych, wyspecjalizowanych superjednostek. Określani jako Overwatch radzą sobie na froncie zaskakująco dobrze, ostatecznie pokonując agresorów i kończąc wielką wojnę. Pomimo nastania pokoju, postanowili jednak kontynuować swoją misję – tak tytułowa jednostka z tymczasowego projektu, stała się osobną instytucją, rekrutującą oraz szkolącą nowych strażników przez kilka kolejnych dekad. Po blisko 90 latach (czyli 60 lat od dnia dzisiejszego), cały ten idealnie funkcjonujący mechanizm zaczął się jednak rozpadać, podobnie jak i samo Overwatch, ponownie stawiając świat w niebezpieczeństwie. Co spowodowało wcześniejszy atak Omni? I dlaczego sojusz strażników tak nagle się zakończył? Na te pytania odpowiedzi póki co jeszcze nie znamy, ale podczas Blizzconu otrzymaliśmy zapewnienie, że każdy z tych wątków zostanie dokładnie wyjaśniony.

Bohaterów można swobodnie zmieniać podczas bitwy. - 2014-11-08
Bohaterów można swobodnie zmieniać podczas bitwy.

Wiemy z kolei, w kogo przyjdzie nam się wcielać podczas bitew toczonych w ramach tego nowego uniwersum. Choć ostateczna liczba dostępnych herosów jest wciąż owiana tajemnicą, w grywalnym fragmencie mieliśmy do wyboru dwanaście postaci, podzielonych na cztery konkretne kategorie – leczących, przyjmujących obrażenia, skupionych na defensywie oraz atakujących. Każdy pełni specyficzną rolę, jednak – co najistotniejsze – wybór któregokolwiek nie zobowiązuje nas do niczego konkretnego. Jeżeli po chwili grania stwierdzimy, że dany heros nam nie odpowiada lub w obecnej sytuacji źle się sprawdza – możemy go „wymienić”, zaraz po najbliższej śmierci i kontynuować walkę jako ktoś całkowicie inny.

Po pierwsze: bohaterowie

Graliśmy w Overwatch – pierwszoosobowy shooter prosto od Blizzarda! - ilustracja #1

W przypadku Overwatch, koncept promowania bardziej pacyfistycznych stylów grania został niezwykle mocno uwypuklony. Na tabeli wyników nie widać, kto ile razy zabił lub został zgładzony, a zamiast tego widzimy punkty. Zdobywamy je zarówno za zabójstwa, leczenie, jak i wypełnianie celów, a to oznacza, że rozgrywkę można zakończyć na szczycie tabeli bez pojedynczego wystrzału!

Potyczki prowadzone w trybie 6v6, skupione są w całości na wypełnianiu poszczególnych zadań, a nie na zabijaniu przeciwników. Co istotne, w każdym z rozegranych spotkań, mogliśmy jednak dowolnie wybierać spośród dostępnych bohaterów, a to doprowadziło do kilku zabawnych sytuacji, w których po mapie biegało np. osiem identycznych postaci, używających tych samych umiejętności. No właśnie, do czego zdolni są bohaterowie? Każdy z nich dysponuje kilkoma specyficznymi zdolnościami (maksymalnie czterema), z czego jedna – określana jako ultymatywna, jest dostępna dopiero po dłuższej chwili uczestniczenia w walce. Choć ten specjalny atak, w przypadku każdej z postaci wydaje się mocno unikalny, to pozostałe umiejętności można zakwalifikować do jednej z trzech grup: defensywna, ofensywna lub zwiększająca mobilność.

Umiejętności naszych postaci odegrają ogromną rolę na polu bitwy. - 2014-11-08
Umiejętności naszych postaci odegrają ogromną rolę na polu bitwy.

Odpowiednie wykorzystywanie umiejętności jest kluczowe dla powodzenia zespołu, gdyż to jedynie one decydują o sile naszej postaci. W Overwatch nie uświadczymy żadnego dodatkowego ekwipunku, ani systemu progresji – wszyscy są równie silni bez względu na to czy spotkanie dopiero się zaczyna czy też chyli się ku końcowi. Sam finał z kolei następuje na dwa możliwe sposoby. Pierwszy z nich to wypełnienie głównego zadania – strona atakująca musi w tym przypadku wpierw zdobyć kontrolę nad wyznaczonym punktem, a następnie odeskortować specjalną maszynę na drugi koniec mapy. Drużyna obrońców robi oczywiście wszystko, aby temu zapobiec. Aby uniknąć przedłużających się spotkań, twórcy zdecydowali się na wprowadzenie także i drugiej metody, czyli czasowego limitu – atakujący mają na osiągnięcie celu zaledwie 15 minut, po upływie których zwycięstwo przypada defensorom.

Ten oto „krasnolud”, o imieniu Torbjörn, będzie pełnił funkcję obrońcy. - 2014-11-08
Ten oto „krasnolud”, o imieniu Torbjörn, będzie pełnił funkcję obrońcy.

Po drugie: różnorodność

Podczas testowych meczów, dosyć szybko okazało się, że aby odnieść sukces w Overwatch, oprócz umiejętnego korzystania z bohaterów i drużynowej współpracy, potrzebna jest elastyczność. Szanse na to, że postać wybrana na początku spotkania będzie wciąż przydatna pod jego koniec są minimalne. W zależności od punktu, w którym znajduje się potyczka potrzeby zespołu diametralnie się różnią – o ile nie chcemy utracić wypracowanej przewagi np. z czysto ofensywnego Reapera, w pewnej chwili po prostu trzeba wymienić go na potężnego Winstona. Rozgrywka jest skonstruowana w taki sposób, aby zmiany te w naturalny sposób „wymuszać” i choć chętni wciąż mogli ogrywać do bólu tę samą postać, znacznie większą satysfakcję sprawia nieustanne żonglowanie herosami. Dzięki temu, stajemy się nie tylko bardziej przydatni dla zespołu, ale i samo granie staje się o wiele bardziej zróżnicowane.

Jedna z zaprezentowanych postaci – Smuga. - 2014-11-08
Jedna z zaprezentowanych postaci – Smuga.

Ta różnorodność podczas potyczek pełnić będzie zresztą istotną rolę, twórcy zapowiedzieli bowiem, że (przynajmniej w dniu premiery) Overwatch będzie posiadał jedynie ograniczoną ilość trybów oraz map. Tłumacząc to chęcią skupienia się na jakości, nie na ilości, otwarcie przyznali, że w obu przypadkach będzie ich co najwyżej kilka. Tryb, który ogrywaliśmy (czyli 6v6, skupiony na konkretnym zadaniu) stanowić ma absolutną esencję gry i to pod jego kątem ma zachodzić wszelkie balansowanie i projektowanie przyszłych postaci. Odnośnie samych lokacji, w których przyjdzie nam walczyć – póki co poznaliśmy tylko trzy, a każda z nich nawiązuje do miejsc znanych nam z rzeczywistego świata. Pierwsza, to znajdująca się na terenie Egiptu „Świątynia Anubisa”, druga to „Hanamura”, osadzona w czysto japońskiej stylizacji, zaś trzecią okazała się mapa o nazwie „King's Row” rozgrywana na brytyjskich ulicach.

Świątynia Anubisa – egipska lokacja. - 2014-11-08
Świątynia Anubisa – egipska lokacja.

To właśnie na brytyjskiej lokacji o nazwie „King's Row” mieliśmy okazję stoczyć dwie wyrównane bitwy, podczas których dało się zaobserwować dwie główne, designerskie tendencje. Ta najbardziej oczywista - na mapie istnieje jedna, główna aleja z kilkoma „wejściowymi” dróżkami. Oraz ta druga, z której zdajemy sobie sprawę dopiero po kilku chwilach – wszędzie aż roi się od drobnych zakamarków oraz ścian lub budynków, na które możemy się wspinać. Dzięki tym obu zabiegom, rozgrywka – choć chwilami chaotyczna – nabiera taktycznego wymiaru i dosyć mocno promuje „dobrą znajomość mapy”, gdyż wiedza o tym, gdzie ustawić wieżyczkę, aby najskuteczniej raziła wrogów może zadecydować o zwycięstwie, o czym zresztą nasza drużyna boleśnie się przekonała.

Wśród dwunastu zaprezentowanych postaci znajdują się także roboty. - 2014-11-08
Wśród dwunastu zaprezentowanych postaci znajdują się także roboty.

Pomimo dwóch porażek, przyznać trzeba, że sama walka już teraz wydaje się być sensownie wypośrodkowana. Model strzelania jest wprawdzie tak daleki od rzeczywistości jak to tylko możliwe, ale Blizzard bardzo dobrze poradził sobie ze stworzeniem równie przydatnych i satysfakcjonujących bohaterów. Choć oczywiście są sytuacje, w których wybór jednego okaże się po prostu lepszy, to żaden ani przez chwilę nie wydaje się być całkowicie bezużyteczny. Pula herosów ma z biegiem czasu rosnąć, więc kwestia zbalansowania postaci za jakiś czas może okazać się problematyczna, ale na chwilę obecną wszystko wydaje się być w idealnej równowadze.

Kilka tajemnic

Jak odblokowywać będziemy kolejnych bohaterów? Tego póki co nie wiemy, choć biorąc pod uwagę nacisk jaki podczas panelów poświęconych grze kładli twórcy na „swobodę wyboru”, możemy spodziewać się dostępu do pełnej puli herosów już od samego początku. Mimo wszystko, kwestia ta wciąż pozostaje owiana tajemnicą, podobnie zresztą jak i model finansowania gry. Choć pytanie na ten temat padało oczywiście kilkukrotnie, Jeff Kaplan za każdym razem udzielał równie wymijającej odpowiedzi. Overwatch może więc okazać się kolejnym tytułem free-to-play ze stajni Blizzarda, niewykluczone jednak, że będzie sprzedawany jako osobny produkt, a i równie dobrze pojawić się może miesięczny abonament. Twórcy równie niechętnie wypowiadali się na temat dostępnych platform – samą grę testowaliśmy na PC, więc bezpiecznie można założyć, iż gra trafi na komputery stacjonarne, jednak wersje konsolowe nie doczekały się oficjalnego potwierdzenia. Zamiast tego usłyszeliśmy po prostu, iż byłby to „świetny pomysł”.

Przyznać trzeba, że koncept Overwatch zapowiada się świetnie. Połączenie futurystycznych klimatów ze znanymi lokacjami, osadzone w sieciowej rozgrywce promującej zespołową współpracę, nie jest być może całkowicie rewolucyjne, ale twórcy już teraz pokazali, że mają sensowną wizję tego, jak chcą poprowadzić cały projekt. Na pierwszy rzut oka dosyć mocno przypomina on tytuły takie jak chociażby Team Fortress 2, jednak już po kilku chwilach obcowania z bohaterami, okazuje się, że sposób grania różni się diametralnie od klasyka ze stajni Valve. Nowa gra i nowe uniwersum, to oczywiście ogromne wyzwanie, jednak Blizzard niejednokrotnie udowadniał, że potrafi sobie radzić z wysokimi oczekiwaniami fanów. O tym, czy tak będzie również teraz, będziecie mogli się przekonać już w 2015 roku, kiedy to wystartuje pierwsza faza betatestów.

Overwatch

Overwatch